Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2012, 07:15   #82
Tropby
 
Reputacja: 1 Tropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skałTropby jest jak klejnot wśród skał
Edgardo ze spokojem przyglądał się podejrzanie wyglądającemu jegomościowi, starając się nie zwracać na siebie szczególnej uwagi. W końcu to Alicja więcej wiedziała o całym tym miejscu niż on, więc stwierdził, że pozwoli jej zadawać pytania.
- Fajne oczy nie? -powiedział piąty unosząc do góry słoik z gałkami ocznymi. - Jestem piąty a wy?
Po tych słowach Alicja zerknęła na Edgardo pytająco. - Znasz go? -mruknęła cicho.
- Z tego co pamiętam nigdy się nie spotkaliśmy - odszepnął łowca Alicji. - Chyba nie zaszkodzi się przedstawić, ale na razie nie ujawniajmy po czyjej jesteśmy stronie, dopóki nie dowiemy się dla kogo pracuje.
Chłopak odchrząknął, po czym przemówił poważnym głosem do Piątego:
- Jestem Edgardo, Mag Piekielnych Duchów z domu Mortis, znany również jako Demoniczny Łowca - szlachcic skłonił się lekko, jednak cały czas nie spuszczał wzroku z dziwacznego jegomościa. - Moja towarzyszka zadała ci pytanie, a nie wypada kazać damie się powtarzać. Więc wyjaw, czy jesteś kolejnym strażnikiem tego miejsca, czy też przebywasz tu w innym celu, o Piąty?
- Nie jestem strażnikiem. -odparł spokojnie osobnik i odstawił słój biorąc w dłonie kolejny.- Po prostu robię sobie tu przerwę czekając aż sytuacja ostygnie.
Edgardo spojrzał wymownie na Alicję, po czym zwrócił się znowu do ich rozmówcy.
- A o jakiej sytuacji mówisz? Czy masz może na myśli nasze wtargnięcie? Skoro nie jesteś strażnikiem, to zapewne również chcesz pokrzyżować plany Ogdena. Czy się nie mylę?
- Mam złapać Ogdena. -przytaknął piąty po czym dodał. - Do budynku wtargnęło wiele osób, trwa bitwa na wiele stron, czekam aż głupcy wytłuką się nawzajem a Ogden wylezie z dziury.
- Tak właśnie myślałem. Cóż, dopóki nie wchodzisz nam w drogę, to nie mamy z tobą żadnego interesu. Chciałbym ci zadać jeszcze tylko jedno pytanie. Szukamy pewnej porwanej dziewczyny. Czy nie wiesz przypadkiem gdzie mogłaby się ona znajdować? - lekko zmieszany tym, że nie potrafił podać więcej informacji na temat poszukiwanej przez nich osoby, zwrócił sie do swojej towarzyszki. - Alicjo, mogłabyś przypomnieć jej imię? Bo chyba nie dosłyszałem go w trakcie naszego spotkania na pierwszej wyspie.
- Jedna nazywa się Kai a druga Mai, Ogden porwał je około roku temu. -stwierdziła Alicja po czym podała dość szczegółowy opis wyglądu dziewczyn sprzed roku.
- Kai? Siostra Reia? Ano ponoć tutaj jest! Mogę ją nawet złapać wraz z Ogdenem, pierwszy mi na to pozwolił. -powiedział wesoło piąty, na te słowa zaś Alicja zacisnęła trochę mocniej dłoń na kuszy...widać beztroski ton osobnika jej nie służył.
- Wy jesteście z tym babilończykiem?- zapytał piąty niespodziewanie.
- Zgadza się - odpowiedział młodzieniec, starając się zachować zimną krew. - Możesz sobie zrobić z Ogdenem co chcesz gdy tylko z nim skończymy, ale dla twojego dobra lepiej żebyś zostawił dziewczynę w spokoju. W naszej grupie jest wielu silnych magów, którzy właśnie przebijają się przez tutejszych strażników, i zapewniam cię, że nie chcesz mieć nas za swych wrogów. Z pewnością nie mogę odmówić ci sprytu, więc ufam iż weźmiesz sobie moją radę do serca.
- Jak silnych? -zapytał ciekawsko piąty.
- Wystarczająco - odrzekł chłopak enigmatycznie. - Nie wiem co ci chodzi po głowie, ale jeśli nie zamierzasz powiedzieć nam nic więcej na temat porwanych, to nie mamy po co marnować więcej czasu na rozmowę z tobą.
Edgardo niespodziewanie ruszył przed siebie, wymijając jegomościa i otwierając drzwi do następnej sali, by sprawdzić czy prowadzi z niej jakieś drugie wyjście.
Piąty chwycił jednak chłopaka za ramię, był to delikatny acz pewny uścisk, który mówił o tym, że ignorowanie rozmówcy może być zgubne w skutkach. - Czyli jeżeli was zabije, tamci magowie będą chcieli mnie dopaść? -zapytał z rosnącym podnieceniem w głosie.
- Nie to jest celem naszej misji - odpowiedział mu łowca, nawet się nie odwracając. - Jesteśmy grupą uderzeniową, więc liczymy się z tym, że możemy ponieść straty. Póki co odnalezienie Ogdena i uratowanie porwanych dziewczyn jest naszym priorytetem. Nie mogę ręczyć za innych, ale dla mnie ewentualna zemsta byłaby raczej sprawą drugorzędną.
Nie chciał marnować czasu i energii na walkę z Piątym, zwłaszcza, że nie wiedział jaką mocą dysponuje. Chociaż po tonie z jakim mówił i pewności siebie można się było domyślić, że nie jest pierwszym lepszym włamywaczem. Dobrze by było gdyby zdołali uniknąć konfliktu.
- Znacie babilończyka? -powtórzył po raz kolejny enigmatyczne pytanie osobnik w hełmie nie puszczając ramienia Mortisa, Alicja zaś tylko bardziej dosadnie wycelowała kuszą w dziwaka dając mu do zrozumienia co zrobi gdy ten zacznie się dziwnie zachowywać.
- Już na to pytanie odpowiedziałem. Tak, znamy Kereia. Co w związku z tym? Chcesz mu przekazać wiadomość?
- Znasz go czy z nim podróżujesz? -zapytał jeszcze piąty a Mortis czuł, że spod hełmu przeszywa go wzrok dziwaka.
- Naprawdę nie wiem czemu tak cię interesują nasze osobiste relacje, ale skoro tak cię to ciekawi, to nie mieliśmy jeszcze okazji bliżej się zapoznać. Dość tajemnicza z niego osoba. Przybyliśmy na poprzednią wyspę jako najemnicy pracujący dla Zakonu Złotych Krzyży, ale swoją prawdziwą tożsamość wyjawił dopiero podczas walki z Ryo, o której zapewne dobrze wiesz.
Edgardo w końcu zdecydował się odwrócić i chwycić Piątego za rękę którą go trzymał, drugą dłoń zaciskając dyskretnie na rękojeści lewaka ukrytego w rękawie, po czym chłodnym głosem zapytał swojego rozmówcę:
- Mam nadzieję, że to nie dla niego pracujesz?
- Jesteś głupi czy tylko udajesz? -zapytał wesoło piąty po czym dodał. - Przecież mówiłem ,że pracuje dla pierwszego. -po tych słowach zapewne zerknął przez dziurki w hełmie na dłoń Edgardo i spokojnym aczkolwiek jednoznacznym tonem powiedział. - Nie lubię gdy ktoś dotyka mnie bez pozwolenia. -jednoznaczność ta była zaś ostra niczym miecz... którym zapewne ucinano nielubiane przez piątego kończyny.
- Wybacz, musiałem się upewnić, że to nie o niego chodzi - chłopak odsunął od siebie rękę dziwaka, po czym ostrożnie ją puścił. - Te całe liczby to wasze prawdziwe imiona, a nie tylko aliasy? Sądziłem, że “Pierwszy” oznacza po prostu kogoś najważniejszego, bądź pierwszego w sile. Zresztą, mniejsza o to. Masz do nas jeszcze jakieś pytania, czy możemy ruszać w dalszą drogę?
- Mam problem z zapamiętywaniem imion... -stwierdził piąty lekko zawstydzony.- Liczby sa prostsze, są czyste, logiczne.- osobnik podrapał księżyc na swoim hełmie po czym zapytał.- Ilu was tu przybyło?
- Może masz rację - chłopak rozważył tezę Piątego. - Na wyspę przybyło nas dziewięcioro. Wybacz, ale nie ufam ci na tyle by wyjawić cokolwiek więcej. Póki co jesteś w stosunku do nas neutralny, ale kto wie czy w bliskiej przyszłości nie staniemy wrogami.
- Wrogowie, przyjaciele... to takie abstrakcyjne pojęcia. Jeszcze bardziej dziwne niż gwiazdy i planety. Nie rozumiesz tego a jednak wierzysz, że te emocje istnieją. -stwierdził piąty ponownie podchodząc do szafeczki z próbówkami.- A pewnego dnia zabije Cie przypadkowa osoba. Czy to że Cię zabije uczyni mnie twoim wrogiem? Czy martwi mogą mieć wrogów? -zamyślił się na głos osobnik w hełmie a Alicja szepnęła Mortisowi na ucho. - Lepiej stąd chodźmy póki ten szaleniec nie chce się z z nami bić.
Chłopak w milczeniu pokiwał głową i ostrożnie przekroczył drzwi prowadzące do następnej sali.
- Pilnuj naszych pleców - polecił dziewczynie. - Hitodama ostrzeże nas jeśli ten dziwak zechce nas śledzić, ale mimo wszystko lepiej mieć się na baczności. Kto wie jakimi zdolnościami dysponuje?
- A wy - Edgardo zwrócił się jeszcze do sunącego za nimi w powietrzu ognika - gdy tylko Kerei zakończy swoją walkę, przekażcie mu relację z naszego spotkania z Piątym. Wydawało się, że przez cały czas był nim dość mocno zainteresowany.
 
Tropby jest offline