| Edgardo ze spokojem przyglądał się podejrzanie wyglądającemu jegomościowi, starając się nie zwracać na siebie szczególnej uwagi. W końcu to Alicja więcej wiedziała o całym tym miejscu niż on, więc stwierdził, że pozwoli jej zadawać pytania.
- Fajne oczy nie? -powiedział piąty unosząc do góry słoik z gałkami ocznymi. - Jestem piąty a wy?
Po tych słowach Alicja zerknęła na Edgardo pytająco. - Znasz go? -mruknęła cicho. - Z tego co pamiętam nigdy się nie spotkaliśmy - odszepnął łowca Alicji. - Chyba nie zaszkodzi się przedstawić, ale na razie nie ujawniajmy po czyjej jesteśmy stronie, dopóki nie dowiemy się dla kogo pracuje.
Chłopak odchrząknął, po czym przemówił poważnym głosem do Piątego: - Jestem Edgardo, Mag Piekielnych Duchów z domu Mortis, znany również jako Demoniczny Łowca - szlachcic skłonił się lekko, jednak cały czas nie spuszczał wzroku z dziwacznego jegomościa. - Moja towarzyszka zadała ci pytanie, a nie wypada kazać damie się powtarzać. Więc wyjaw, czy jesteś kolejnym strażnikiem tego miejsca, czy też przebywasz tu w innym celu, o Piąty?
- Nie jestem strażnikiem. -odparł spokojnie osobnik i odstawił słój biorąc w dłonie kolejny.- Po prostu robię sobie tu przerwę czekając aż sytuacja ostygnie.
Edgardo spojrzał wymownie na Alicję, po czym zwrócił się znowu do ich rozmówcy. - A o jakiej sytuacji mówisz? Czy masz może na myśli nasze wtargnięcie? Skoro nie jesteś strażnikiem, to zapewne również chcesz pokrzyżować plany Ogdena. Czy się nie mylę?
- Mam złapać Ogdena. -przytaknął piąty po czym dodał. - Do budynku wtargnęło wiele osób, trwa bitwa na wiele stron, czekam aż głupcy wytłuką się nawzajem a Ogden wylezie z dziury. - Tak właśnie myślałem. Cóż, dopóki nie wchodzisz nam w drogę, to nie mamy z tobą żadnego interesu. Chciałbym ci zadać jeszcze tylko jedno pytanie. Szukamy pewnej porwanej dziewczyny. Czy nie wiesz przypadkiem gdzie mogłaby się ona znajdować? - lekko zmieszany tym, że nie potrafił podać więcej informacji na temat poszukiwanej przez nich osoby, zwrócił sie do swojej towarzyszki. - Alicjo, mogłabyś przypomnieć jej imię? Bo chyba nie dosłyszałem go w trakcie naszego spotkania na pierwszej wyspie.
- Jedna nazywa się Kai a druga Mai, Ogden porwał je około roku temu. -stwierdziła Alicja po czym podała dość szczegółowy opis wyglądu dziewczyn sprzed roku.
- Kai? Siostra Reia? Ano ponoć tutaj jest! Mogę ją nawet złapać wraz z Ogdenem, pierwszy mi na to pozwolił. -powiedział wesoło piąty, na te słowa zaś Alicja zacisnęła trochę mocniej dłoń na kuszy...widać beztroski ton osobnika jej nie służył.
- Wy jesteście z tym babilończykiem?- zapytał piąty niespodziewanie. - Zgadza się - odpowiedział młodzieniec, starając się zachować zimną krew. - Możesz sobie zrobić z Ogdenem co chcesz gdy tylko z nim skończymy, ale dla twojego dobra lepiej żebyś zostawił dziewczynę w spokoju. W naszej grupie jest wielu silnych magów, którzy właśnie przebijają się przez tutejszych strażników, i zapewniam cię, że nie chcesz mieć nas za swych wrogów. Z pewnością nie mogę odmówić ci sprytu, więc ufam iż weźmiesz sobie moją radę do serca.
- Jak silnych? -zapytał ciekawsko piąty. - Wystarczająco - odrzekł chłopak enigmatycznie. - Nie wiem co ci chodzi po głowie, ale jeśli nie zamierzasz powiedzieć nam nic więcej na temat porwanych, to nie mamy po co marnować więcej czasu na rozmowę z tobą.
Edgardo niespodziewanie ruszył przed siebie, wymijając jegomościa i otwierając drzwi do następnej sali, by sprawdzić czy prowadzi z niej jakieś drugie wyjście.
Piąty chwycił jednak chłopaka za ramię, był to delikatny acz pewny uścisk, który mówił o tym, że ignorowanie rozmówcy może być zgubne w skutkach. - Czyli jeżeli was zabije, tamci magowie będą chcieli mnie dopaść? -zapytał z rosnącym podnieceniem w głosie. - Nie to jest celem naszej misji - odpowiedział mu łowca, nawet się nie odwracając. - Jesteśmy grupą uderzeniową, więc liczymy się z tym, że możemy ponieść straty. Póki co odnalezienie Ogdena i uratowanie porwanych dziewczyn jest naszym priorytetem. Nie mogę ręczyć za innych, ale dla mnie ewentualna zemsta byłaby raczej sprawą drugorzędną.
Nie chciał marnować czasu i energii na walkę z Piątym, zwłaszcza, że nie wiedział jaką mocą dysponuje. Chociaż po tonie z jakim mówił i pewności siebie można się było domyślić, że nie jest pierwszym lepszym włamywaczem. Dobrze by było gdyby zdołali uniknąć konfliktu.
- Znacie babilończyka? -powtórzył po raz kolejny enigmatyczne pytanie osobnik w hełmie nie puszczając ramienia Mortisa, Alicja zaś tylko bardziej dosadnie wycelowała kuszą w dziwaka dając mu do zrozumienia co zrobi gdy ten zacznie się dziwnie zachowywać. - Już na to pytanie odpowiedziałem. Tak, znamy Kereia. Co w związku z tym? Chcesz mu przekazać wiadomość?
- Znasz go czy z nim podróżujesz? -zapytał jeszcze piąty a Mortis czuł, że spod hełmu przeszywa go wzrok dziwaka. - Naprawdę nie wiem czemu tak cię interesują nasze osobiste relacje, ale skoro tak cię to ciekawi, to nie mieliśmy jeszcze okazji bliżej się zapoznać. Dość tajemnicza z niego osoba. Przybyliśmy na poprzednią wyspę jako najemnicy pracujący dla Zakonu Złotych Krzyży, ale swoją prawdziwą tożsamość wyjawił dopiero podczas walki z Ryo, o której zapewne dobrze wiesz.
Edgardo w końcu zdecydował się odwrócić i chwycić Piątego za rękę którą go trzymał, drugą dłoń zaciskając dyskretnie na rękojeści lewaka ukrytego w rękawie, po czym chłodnym głosem zapytał swojego rozmówcę: - Mam nadzieję, że to nie dla niego pracujesz?
- Jesteś głupi czy tylko udajesz? -zapytał wesoło piąty po czym dodał. - Przecież mówiłem ,że pracuje dla pierwszego. -po tych słowach zapewne zerknął przez dziurki w hełmie na dłoń Edgardo i spokojnym aczkolwiek jednoznacznym tonem powiedział. - Nie lubię gdy ktoś dotyka mnie bez pozwolenia. -jednoznaczność ta była zaś ostra niczym miecz... którym zapewne ucinano nielubiane przez piątego kończyny. - Wybacz, musiałem się upewnić, że to nie o niego chodzi - chłopak odsunął od siebie rękę dziwaka, po czym ostrożnie ją puścił. - Te całe liczby to wasze prawdziwe imiona, a nie tylko aliasy? Sądziłem, że “Pierwszy” oznacza po prostu kogoś najważniejszego, bądź pierwszego w sile. Zresztą, mniejsza o to. Masz do nas jeszcze jakieś pytania, czy możemy ruszać w dalszą drogę?
- Mam problem z zapamiętywaniem imion... -stwierdził piąty lekko zawstydzony.- Liczby sa prostsze, są czyste, logiczne.- osobnik podrapał księżyc na swoim hełmie po czym zapytał.- Ilu was tu przybyło? - Może masz rację - chłopak rozważył tezę Piątego. - Na wyspę przybyło nas dziewięcioro. Wybacz, ale nie ufam ci na tyle by wyjawić cokolwiek więcej. Póki co jesteś w stosunku do nas neutralny, ale kto wie czy w bliskiej przyszłości nie staniemy wrogami.
- Wrogowie, przyjaciele... to takie abstrakcyjne pojęcia. Jeszcze bardziej dziwne niż gwiazdy i planety. Nie rozumiesz tego a jednak wierzysz, że te emocje istnieją. -stwierdził piąty ponownie podchodząc do szafeczki z próbówkami.- A pewnego dnia zabije Cie przypadkowa osoba. Czy to że Cię zabije uczyni mnie twoim wrogiem? Czy martwi mogą mieć wrogów? -zamyślił się na głos osobnik w hełmie a Alicja szepnęła Mortisowi na ucho. - Lepiej stąd chodźmy póki ten szaleniec nie chce się z z nami bić.
Chłopak w milczeniu pokiwał głową i ostrożnie przekroczył drzwi prowadzące do następnej sali. - Pilnuj naszych pleców - polecił dziewczynie. - Hitodama ostrzeże nas jeśli ten dziwak zechce nas śledzić, ale mimo wszystko lepiej mieć się na baczności. Kto wie jakimi zdolnościami dysponuje? - A wy - Edgardo zwrócił się jeszcze do sunącego za nimi w powietrzu ognika - gdy tylko Kerei zakończy swoją walkę, przekażcie mu relację z naszego spotkania z Piątym. Wydawało się, że przez cały czas był nim dość mocno zainteresowany. |