Strzelcy celująco wykonali swoją robotę. Strzelanie przy takiej prędkości stanowi nie lada gratkę nawet dla doświadczonych łuczników.
- Kapitanie, wywiesili białą flagę! Wywiesili ją dobrych kilka salw temu, głupcze - pomyślał Donnchad. Taka odpowiedź nie zadowoliła by jednak tak honorowego rycerza. Przynajmniej nie założył dziś tej swojej zbroi.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Łucznicy jeszcze dwie salwy, postraszymy ich trochę.
Większość piratów siedziała przy wiosłach, reszta znajdowała się na rufie i zasypywała przeciwnika gradem śmiercionośnych pocisków. Wszyscy obserwowali obcy pokład i bezwładnie opadające na niego ciała. Dlatego też wszyscy zauważyli wątłego majtka przy sterze. Pierwszy zareagował jednak Echel Nyiss i nie czekając na kapitana zaczął manewrować statkiem.
- Prawa burta, wiosła na pokład! Lewa wiosłować! SZYBCIEJ!
Wszyscy dobrze wiedzieli o co chodzi oficerowi. Miał zamiar uniknąć zderzenia, skręcając dziobem tak jak przeciwnik.
Tymczasem ludzie z prawej burty albo pomagali wiosłować tym z lewej, albo wyciągali oręż i gotowali się do abordażu. Donnchad wyciągnął swojego półtoraka.
- Skaczemy na moją komendę. Nie mam zamiaru wyciągać was później z wody. Zrobimy to, tylko jeśli okręty rzeczywiście się pocałują. Nie szarżujcie jednak. Wywiesili białą flagę, zobaczymy ile znaczy honor Doliny. Willis - zwrócił się do strzelców na rufie - bierzcie na cel każdego kto nas zaatakuje. Po raz pierwszy w całym swoim pirackim życiu, mam nadzieję, że do abordażu nie dojdzie... |