Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2012, 13:37   #100
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Starała się, naprawdę się starała myśleć o tej biednej dziewczynie jak o „ładunku”, paczce którą mają dostarczyć we wskazane miejsce i niczym więcej, ale gadanie o przypalaniu, wyłupianiu oczu, obcinaniu języka, nie wspominając sposobów na wiedźmy, których jej kamraci nie wypowiedzieli na głos (coś mówiło jej że gdyby chcieli zajęłoby im to zbyt dużo czasu) sprawiało, że mimowolnie zaczynała jej żałować. Nie musiała jej widzieć, nie musiała jej słyszeć, nie musiała niczego wiedzieć o naturze jej mocy i powodach uwięzienia by wiedzieć, że gdy ktoś spróbuje wcielić swoje chore pomysły w czyn, powstrzyma go, a przynajmniej spróbuje to zrobić. Spróbuje nawet jeżeli będzie musiała wyciągnąć miecz. Gdyby Vogel albo Mierzwa mogli śledzić jej myśli, pewnie uznaliby, że wiedźma jakimś cudem zdołała Elise zauroczyć na odległość, ale myliliby się. To nie był urok tylko nieco współczucia i znacznie więcej poczucia obowiązku. Von Antara powierzył im uratowanie klasztoru, ta dziewczyna była kluczem, a oni bezmyślnie chcieli ten klucz uszkodzić lub nawet zniszczyć. Dla Elise równie dobrze mogliby splunąć Magnusowi w twarz, albo rzucić wszystko i przyłączyć się do wędrownego cyrku jak to ktoś sugerował.

W przeciwieństwie do Taliany nie odezwała się kiedy Vogel postanowił, że to one zajmą się dziewczyną. Prawie całkowicie zgadzała się z elfką ale była ranna, zmęczona a przede wszystkim nie miała ochoty z Vogelem rozmawiać, zwłaszcza że to nic by nie zmieniło. Skinęła tylko głową na znak zgody i na przekór życzeniom mężczyzny poszła zebrać jakiś bukłak i część niepotrzebnego już właścicielom prowiantu z pobojowiska, żeby mieć pewność iż będzie dość jedzenia by więźniarka nie osłabła. Ani myślała ograniczać jej racji, uznając to za niepotrzebne okrucieństwo, zresztą zakładała że do powstrzymania zarazy będzie potrzebna w pełni sił. Rozejrzała się także za jakimś nożem.

Zebrany prowiant zapakowała na wóz z klatką, solidną porcję podała uwięzionej, stanowczo omijając ją wzrokiem. Aptekarskie przyrządy i resztę bagażu starannie załadowała na jednego z luźnych mułów i przywiązała go z tyłu tegoż wozu. Poklepała zwierzę przyjacielsko po szyi i oświadczyła:
- Skoro mamy już Balerona i Kabanosa… od tej chwili zwiesz się Sznycel.

- Nie powinniśmy zbaczać do Muncheim i tak długo przyjdzie im na nas czekać tam w klasztorze. Kto wie czy nie za długo.

Szła obok muła, a wóz toczył się przed nią, teraz była jedną ze strażniczek wiedźmy, jej zadaniem było pilnować nie tyle by ta się nie wydostała, co by nikt nie dostał się do niej.
 
Agape jest offline