Isztar z łatwością uwiodła chętnego na igraszki kochanka. O dziwo pewny siebie łowca okazał się bardzo marny w tych zabawach. Skończyło się szybciej niż się zaczęło. Niemniej jednak Thom wydawał się być w cudownym uniesionym nastroju. -Chcesz trochę haszty?- powiedział. Jego wyrzeźbione tricepsy jawnie uwidoczniały się na napiętej ciemnej skórze. - Chętnie ogierze - pfff... parsknęła w myślach... ledwie koziołek, ale nie musi tego wiedzieć - ale dawno nie korzystałam, więc nie dużo. -Aż dziw! Po ostaniej dostawie z Malachiusa VI prawie cała załoga chodzi upalona!- parsknął i wyjął szkło. Począł je nabijać pomarańczową substancją podobną do wosku. Podjął zapalniczkę. Isztar chętnie skorzystała z poczęstunku narkotykiem, ale ograniczyła dawkę. Westchnęła przyjemnie, gdy dym podrażnił jej gardło i oparła się wygodnie. - Thommy... mam prośbę. Tyle słyszę o kapitanie, ale w zasadzie widziałam go raz przez kilka sekund jak przechodził korytarzem w którym naprawiałam jakąś uszczelkę... A skoro znacie się... mógłbyś mi go... pokazać? - zapytała wdzięcząc się do niego -Hmm...- tępo zastanowił się pilot - Niemiły to prawdziwy skurwiel, różnie z nim bywa. Szanuje go oczywiście, ale... słyszałaś że lubi zabawiać się z podwładnymi? Zmarszczyła brwi - Sądziłam, że to tylko plotki... takie gadanie by mnie nastraszyć -Nie. Przespał się z prawie całą damską załogą... nie mówiąc o ładnych niewolnicach. - Rooozumiem... - stwierdziła przeciągle. To otwierało pewne doskonałe rozwiązania - Ja, jak na razie, jestem w tej mniejszości. Wiesz... muszę już uciekać. Henkelman pewnie już się niecierpliwi. Nie będziesz zły, co? -Nie- odparł spokojnie- każdy ma te cholerne obowiązki- wspomniał choć sam opierdalał się na równi. Isztar miała ochotę go zabić. Od taki kaprys, choćby za to, że okazał się tak beznadziejny w łóżku. Ale co tam. Gdyby słuchała wszytskich kaprysów pewnie jeszcze by nie wyszła z pokładu więziennego. Tymczasem skierowała się do zbrojowni. |