Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2012, 13:59   #12
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację

Statek był całkiem spory. Mrocznie i oszczędnie oświetlane korytarze mogły wprawić w przestrach, jednak to nie dotyczyło dzielnej Isztar. Wszyscy mijający ją ludzie patrzyli na nią normalnie, no może tylko badawczo spoglądali na jej czerwone włosy. By udać się do zbrojowni musiała wjechać po raz kolejny windą. Tym razem inną. Przez chwile myślała, że się zgubiła na szczęście na ścianach były stare obdrapane tabliczki z mapą “Słodkiej Wolności”. Po około 10 minutach dotarła do stalowych grodzi z napisem ZBROJOWNIA. Napis nad automatycznymi grodziami pisał: WSTĘP ZA UKAZANIEM ZEZWOLENIA. Kamera bacznie wpatrywała się w udawaną techniczkę.
Isztar przechyliła głowę czytając tabliczkę, po czym wzniosła spojrzenie na kamerę. Nie była pewna czy ludzie po drugiej stronie coś słyszą, ale cóż... Wzniosła do góry skrzynkę z narzędziami prezentując ją
- Mam wymienić filtry w wentylacji - powiedziała powoli i głośno

Stała tak przez jakąś chwilę aż w końcu metalowe wrota się otwarły. Jej oczą ukazał się mężczyzna w średnim wieku z postępująca łysina .

- Cześć. Jestem Erii. Henkelman wysłał mnie bym wymieniła filtry w wentylacji. Podobno ktoś z was narzekał, że czasem śmierdzi, czy coś takiego... - wzruszyła ramionami.

-Śmierdzi...? Tu zawsze śmierdzi, statek ma z 150 lat i od tamtej pory nikt nie czyścił wentylacji- zrzędził zbrojmistrz i machnięciem ręki zaprosił ją do środka.

- Ja tylko robię co mi każą. - weszła do środka, z pozornym luzem, aczkolwiek analizowała już każdy nowo poznawany metr. W tym korytarzu nie było już kamer. Dobrze.
- Gdzie macie tę wentylację?

Zbrojmistrz wskazał kratkę za swoim biurkiem z racji skojarzenia. Isztar nieśmiało weszła do środka. Wnętrze a właściwie przedpokój zbrojowni był małym pomieszczeniem z biurkiem. W rogu niestety znajdowała się kamera. Mężczyzna wyjął papierosa i rozpalił całkowicie ignorując obsługę. Nie było mu w smak, że ktoś przeszkadza w jego drzemce.

Isztar kiwnęła głową
- Muszę wejść na biurko by sięgnąć. - stwierdziła

Mężczyzna przewrócił oczami w bardzo niemęski sposób.

-Właź- zaciągnął się- nowa na statku?

Isztar przesunęła rzeczy, oczyszczając połowię biurka i weszła na nie.
- Tak. Jestem tu od miesiąca. Dopiero poznaję ‘’Słodką Wolność’’. - odpowiedziała przeszukując skrzynkę z narzędziami, w taki sposób aby ani strażnik, ani kamera nie była w stanie dostrzec pistoletu oraz pałki ukrytej pod sprzętem. Wyciągnęła śrubokręt i zaczęła odkręcać kratę.
- Rozumiem, że ty jesteś tu od dawna, mam rację?

Zbrojmistrz ponownie przekręcił oczami i westchnął czując, że rozmawia z idiotką.
-Tak... - skiepił do popielniczki, którą ku jemu złości Anna przesunęła.

- Kiedykolwiek mieliście tu przegląd? Śruby są przerdzewiałe. Nie wiem czy śrubokręt wystarczy. - stwierdziła wrzucając jedną odkręconą do przegrody w skrzynce i zabierając się do kolejnej. - Musi ci być tu nudno samemu? A może jesteś typem samotnika, co tak lubi? Ja osobiście bym nie wytrzymała bez towarzystwa przez dłużej niż kilka godzin. - podjęła typowo babski, naiwny temat, który jednak mógł wyciągnąć bardzo pożyteczne informacje.

Mężczyzna tym razem lekko się uspokoił , trafiła w jego słaby punkt, faktycznie doskwierała mu samotność.

-Da się wytrzymać. Palisz?- powiedział i wskazał jej otwartą paczkę.

Druga śruba wylądowała w skrzynce. Isztar się uśmiechnęła uroczo.
- Dokończę kratę i z przyjemnością skorzystam. Ale tylko połówkę. Słabą głowę mam, a skoro od półtora wieku nikt tu nie zajmował się wentylacją to może być delikatna robota. Część załogi ma głeboko wylane w swoją robotę. Byle jak najmniej się narobić, tak by nikt nie mógł się przyczepić, ale miało się jak najwięcej czasu wolnego. Ja jestem perfekcjonistką.

- To dość niespotykane.

- Tak mnie wychowano. Naszą wartość określa wykonana przez nas praca. Jeśli jest ona byle jaka...

Roześmiał się.

-Jak wzorowa obywatelka Imperium. Skąd pochodzisz?

- Hegemon Piąty, planeta kopiec, w zasadzie całkiem niedaleko stąd, jak na standardy galaktyki.

-Słyszałem. Podobno nieradzą sobie z biedą. Ale przynajmniej nie dotknęła ją wojna tak jak Decimusa.

- Częściowo masz rację. Problemy z biedą, brak BEZPOŚREDNIEGO wpływu wojny. Ale podnieśli nam, w pewnym momencie, trybut o piątą część. Wtedy bieda nam się jeszcze pogorszyła. Ale co fakt to fakt. Przynajmniej nie spadała nam torpeda cyklonowa na głowę. Tak w ogóle... jak mówiłam, jestem Erii, a ty? - trzecia śruba poszła.

-Joseph.

- Mój drugi facet tak się nazywał. - stwierdziła, po czym włożyła śrubokręt między kraty i, wykorzystując zasadę dźwigni, przekręciła całą kratkę w bok, odsłaniając wnętrze wentylacji. Odwróciła się i schyliła po latarkę do skrzynki, oczywiście przypadkiem było, że Joseph miał przez kilka sekund doskonały wgląd w jej dekolt. Wstała i zaświeciła do środka.
Wnętrze tunelu było pełno, dosłownie ginęło w kurzu. Można się było udusić. Gdy tylko dotarł do niej niemiłosierny smród aż ją odrzuciło.
-Ahhh... chyba coś wam tam zdechło. - stwierdziła odganiając ręką śmierdzące powietrze

-Możliwe....

- Masz tu jakąś miotłę?

-Zostawiłem ją w części... no jest w samej zbrojowni . Mamy tam schowek.

- Możemy po nią pójść? - zapytała zeskakując z biurka

-Co jesteś ciekawa broni tak? Lubisz takie zabawki - zabrzmiało to zgoła perwersyjnie.

- Hmmm... chyba to nic dziwnego? - rzuciła zalotnie - Grzeczne dziewczynki nie najmują się na takie statki. - uśmiechnęła się i wróciła do zwykłego tonu - kiedyś pracowałam dla gwardii imperialnej. Robota dupna jak cholera, ale kilka razy trafiły mi się perełki. Mój perfekcjonizm był znany przełożonym, dla tego dostawałam skarby. Kilka razy składałam lasdziała. Raz nawet odprawiłam rytuał naprawy karabinu plazmowego, bo akurat żadnego techkapłana nie było pod ręką. - w jej głosie słuchać było niesamowitą dumę

-Znasz się na takich rzeczach?- powiedział zdziwiony. Prawie niedowierzając.

- W zasadzie to nie bardzo - wzruszyła ramionami - ale wtedy to akurat była bardzo prosta usterka. Eksplozja plazmy odparowała rękojeść i część prostego ciała broni. Trzeba było tylko wymienić i trochę pospawać. Najciężej było to tak wykonać, aby nie obrazić ducha maszyny, ale udało się. Niestety o gwardziście, który dzierżył ten karabin, tego samego powiedzieć nie można. Więc mogę? - zapytała z nadzieją - Pokażesz mi coś? Proooszę... nie będę dotykać. Obiecuję...

-Jasne- powiedział rozentuzjazmowany zbrojmistrz. W końcu wyrwał się z uścisków nudy i samotności.

Wstał , wyrzucił papierosa i ruszył w stronę kolejnych pancernych drzwi. Przyłożył kartę, wpisał kod. Isztar bacznie się temu przyjrzała i, o dziwo, chyba dojrzała całą, wprawie wpisaną, sekwencję. Dobrze, że ograniczony był do siedmiu cyfr, bo z tym sobie ledwo poradziła. Ciężki syk przeszył powietrze i wejście było otwarte. Na tuzinach metalowych półek leżało przeróżne wyposażenie , głównie broń laserowa i flak-pancerze ,sporo strzelb. Wszystko pięknie posegregowane. Isztar bacznie poszukała kamer. O dziwo nie było ich.

-Co się najbardziej interesuje?

- Coś niezwykłego. Czego się nie widzi na codzień. Albo tak wielkiego, że jeden człowiek nie jest w stanie tego unieść. Albo ładunki wybuchowe zdolne wysadzić pół dystryktu... - wymieniała jak dziecko, które usłyszało pytanie “które cukierki chcesz?”.

-Mamy przenośne automatyczne działka dla dwójki męża. A z ładunków znajdzie się to i tamto, ale to dość restrykcyjne rzeczy. Niemiły i tak by mnie zajebał w tym momencie, za wpuszczanie nie autoryzowanych osób.

- Bu... - “stwierdziła” smutno. - Wiesz jak to jest... zakazany owoc najlepiej smakuje. A gdybym cię odpowiednio... wynagrodziła za podjęcie takiego ryzyka? - zapytała niskim głosem, bawiąc się zamkiem błyskawicznym kombinezonu
Joseph poczuł jak do różnych części ciała napływa krew a jego mięśnie napinają się i kurczą. Głupio się uśmiechnął, pomimo średniego wieku był uznawany za dziwaka wśród kompanii łowców niewolników.

-Ehhh... cóż... jjesteś bardzo bezpośrednia... i pracowita - dodał żartując.

- Jak mówiłam - zaczęła niewinnie - grzeczne dziewczynki nie najmują sie na takie statki - dokończyła rozpinając odrobinę kombinezon - Więc jak? Dasz się nacieszyć moim awanturniczym upodobaniom, samemu “coś” na tym zyskując?

-Tak- skinął dosyć niewinnie głową, rwąc się do zbliżenia. Powoli się zbliżył jego oliwkowe spodnie nie ukrywały już jego podniecenia.

Isztar założyła mu ręce na barki i dłuuugo pocałowała, po czym wspięła się na palce i wyszeptała do ucha.
- Ale przed kolejną bazą pokażesz mi ładunki wybuchowe, dobrze? - zapytała niewinnie

Mężczyzna poczuł zawiedzenie a nawet ukłucie złości. W każdym razie w jego rozpalonym umyśle nie zagościło żadne podejrzenie.

- Naprawdę tak interesują cię wybuchy?- odparł i uśmiechnął się spuszczając wzrok i patrząc na jej piersi. Delikatnie przejechał dłonią po jego dekolcie.

- Każdy ma jakieś fetysze. Ty je lubisz - ujęła jego dłoń i położyła ją sobie na piersi - a ja lubię duże zabawki potrafiące dużo zdziałać. To zwykła fascynacja siłą ognia, plus całkiem przystojny zbrojmistrz.

Uśmiechnął się szeroko, jego samoocena momentalnie podskoczyła w górę. Jeszcze na chwilę przywarł do jej cudnych wilgotnych ust i całował namiętnie. Dało się wyczuć jego fascynację.

-Chodźmy.

Ruszyli wśród półek. Widziała przeróżne rodzaje broni laserowej. Karapaksowe pancerze i hełmy. Sprzęt elektroniczny mający wspierać łowców- przenośne komputery i gogle taktyczne, plus noktowizory. Wyrzutnie siatki i paralizatory. Puszki z gazem obezwładniającym. Pistolety strzałkowe. Jednym słowem rzeczy przydatne do złapania kogoś żywcem i sprzedania na giełdzie żywego towaru. W końcu dotarli do ładunków wybuchowych. Było tego dosyć mało, głównie bo wysadzania wewnętrznego, murów , zabarykadowanych drzwi.

-Mamy tego mało- usprawiedliwił się Joseph. Nie chciał zawieść nadziei ‘’Erii’’

- Nie szkodzi - uspokoiła, wlepiając spojrzenie w pułki - Jaką mają moc? To tylko ładunki taktyczne ,do wysadzania drzwi, czy są zdolne siać terror, lub niszczyć okręty nieprzyjaciela?

-Heh. Chodzi ci o coś specjalnego tak- w głębi duszy czuł już pewien niepokój dla pewności popatrzył badawczo na techniczkę. Ta odpowiedziała mu uśmiechem.

-Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy... mam pewne podejrzenia. Wybacz to moja robota, robie to od 20 lat.

Isztar spojrzała na niego. Jej mina przez chwilę przedstawiała skrywaną urazę. Milczała przez chwilę.
- Będąc technikiem jestem maluczka. Nie bardzo widzimy efekty naszej pracy. Kiedyś byłam w środku akcji. Złożyłam bombę dla gwardii, z wierzy obserwowałam jak wysadziła w powietrze cały budynek. Wtedy mnie to zafascynowało. Takie hobby, którego nie jestem w stanie sama spełnić, dla tego staram się korzystać z każdej okazji. Ale dobrze. - znów obniżyła ton głosu - Pokazałeś mi to co chciałam i teraz moja kolei. - Rozpięła kombinezon aż na sam dół.
Zaraz oboje wylądowali na ziemi w miłosnych zapasach.
 
Pinn jest offline