Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2012, 14:05   #14
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Wyszła na korytarz. Przedział ze zbrojownią posiadał mało ludzi, jednak alarm zawył przeraźliwie.

-WIĘZIEN ANNA DUNCAN UCIEKŁ Z PRZEDZIAŁU WIĘZIENNEGO! UWAGA JEST UZBROJONA I ZNAJDUJE SIĘ W PRZEDZIALE ZBROJOWNI! BARDZO GROŹNA I NIEZRÓWNOWAŻONA. POJMAĆ ŻYWCEM. PRIORYTET.

-ZŁAPAĆ TĘ SUKE! - odezwał się głos Niemiłego.
Dźwięk syren był naprawdę piskliwy i chroniczny. Gdy przechodziła za rogiem zobaczyła skuloną kobietę, sprzątaczkę. Ta krzyknęła panicznie.

- Nie słyszysz alarmu kobieto?! - krzyknęła Isztar - Niebezpieczny więzień uciekł! Wracaj do swojej kwatery!

Ta skinęła głową. Była naprawde dziecinna i drobniutka.

-Myślałam... dziękuje- zbiegła ze schodów. Dokładnie w tym samym miejscu gdzie zmierzała Isztar. Najrosądniejsze wydawało się skorzystanie z przejścia technicznego i własnie dla tego tak nie zrobiła. Oni doskonale wiedzą, że przejścia techniczne są pierwszą droga jaką się wybierze. Ruszyła szybkim truchtem, w stronę maszynowni, ale po łuku, aby ominąć wejście do sekcji więziennej gdzie, jak się spodziewała, będzie największy ruch w jej poszukiwaniu .
Truchtała przed siebie. Na chwile znalazła się przed mapą statku. Musiała cały czas iść prosto , dojść do windy i zjechać do głównej maszynowni. Za chwile znajdzie się skżyżowaniu dróg. I faktycznie szybko dotarła do tego miejsca. Czujnym słuchem wyładała stukot ciężkich butów i głosy mężczyzn. Biegli poprzeczną ścieżką.

-Żywcem panowie. Żywcem. Jesteśmy na dobrej drodze. Czerwone włosy.

Isztar przywarła do ściany na rogu. Słuchała. Wedle planu te wszystkie cztery korytarze ciągnęły się dosyć długo, bez żadnych skrętów, czy drzwi, ani osłon. Normalnie by nie pchała się na walkę z pięcioma, ale w takiej sytuacji to ona wciąż ma przewagę i to daje największe szanse na zwycięstwo. Czekała. Słuchała. Odliczała. Trzydzieści metrów. Dwadzieścia pięć. Dwadzieścia metrów. Wyciągnęła zawleczkę. Piętnaście. Granat poszybował dwanaście metrów wgłąb korytarza, a Anna znów przywarła do ściany, zasłaniając uszy dłońmi.

-O kurwa!- wykrzyczał głośno jeden z łowców. Po chwili nastąpił wybuch. Metal miażdzycielsko przeniósł fale uderzeniową , echo było nie do wytrzymania.

Isztar nie słyszała nic poza dwonieniem. Natrętnym i ogłuszającym. Potrzebowała kilku sekund by być w stanie ustać, bez opierania się o ścianę. Od razu weszła w korytarz by się upewnić, czy nikt nie przeżył.
W miejscu wybuchu wzęglenie, reszta ścian we krwi i wnętrznościa. Kawałków ciał nie ochroniły nawet flak pancerze , nie osłonięte części ciała dostały z podwojoną siła. Jeden z żołnierzy bez nogi, trząs się w konwulsjach. Spojrzał na nią z przerażeniem .

-Demon! Dziiiwka! Agghh- poddał się a głowa opadła mu na pierś.

Isztar strzeliła by mu w łeb by się upewnić, że jest martwy, ale uznała to za zbyteczne, a coś takiego dało by innym informacje o tym jaką broń posiada. Koniec zabawy w podchody. Ruszyła biegiem do maszynowni.


W końcu doszła do windy. Ciemność korytarza była przytłaczająca w tym miejscu nikt nie naprawił świateł. Już raz trafnie skorzystała z tego środka transportu . Teraz mogła zrobić to znowu. Winda przyjechała za wezwaniem. Nacisnęła guzik i wdrapała się na dach windy, nie bez kłopotu, ale... dała radę, a gdyby ktos to widział doszedł by do wniosku, że musiała chyba trenować coś takiego pół życia, bo przeciętny człowiek nie miał możliwości tego dokonać, w takim opancerzeniu. Ale Isztar nie była zwykłym człowiekiem.
W końcu dość szybko winda zatrzymała się na poziomie maszynowni. Drzwi otwarły się. Cisza. Ani szmeru, tylko gwar gigantycznych silników w tle. Zeskoczyła w dół, gotowa by doskoczyć za róg, gdyby się okazało, że ktoś na nią czekał. Pustka, tylko wielka przestrzeń i widoczne generatory plazmowe dające lekki błękitny blask. Wyszła powoli upewniając się że wszystko jest w porządku. Cisza była niesamowicie niepokojąca, tylko tumult maszyn. Szła dalej idąc po kratowanej podłodze. Wielkie zbiorniki z cieczami i gazami między które wskoczyła były dość przytłaczające, jak w klatce. Zza rogu w sekundzie wyskoczyła metalowa bioniczna noga za nią reszta ciała. Stalowa stopa wbiła się z trzaskiem w karapaksowy pancerz Isztar.
Jeszcze próbowała się bronić swoją niezwykła zdolnościa, mocą , uciec w tył by zmiejszyć moc uderzenia. Nie udało się napastnik był naprawdę szybki. Prawie tak szybki jak ona. Upadła na plecy , niechronione łokcie zabolały i zapiekły. Pancerz nieco ochronił ją przed kopnięciem ale i tak zginało ją z bólu. Jak mogła być tak głupia. Nie miała czasu do namysłu. Jej oczom ukazała się szalona twarz , długie czarne włosy posklejane potem, jedno lodowate bioniczne oko ,drugie czarne pełne pasji i żadzy krwi, złamany cienki nos, chude popękane wargi oraz 4 dniowy zarost. Oprócz wspomnianych ulepszeń nie posiadał nic sztucznego, może oprócz mózgo-chipu ‘’Łowca’’ wspomagającej jego odruchy. Jego chude ale atletyczne wytatuowane ciało trzymało długi zaostrzony sztylet, w drugiej ręce nic innego jak pistolet bolterowy. Twardy zawodnik. Jeśli Anna chciała coś zrobić miała ułamek sekundy, darowany przez chore spojrzenie zabójczego łowcy. Wzniosła karabin, którego nie wypuściła podczas walki. Tylko o kilka centymetrów. Tyle by strzelić bionikowi w stopę, czy kostkę.
Była już blisko wystrzału. Ten jednak patrzył cały czas na jej ruchy. Był najlepszy , wzbudzał strach w samym Radagaście Niemiły. Był szalonny, a podszepty mówiły mu o wielkiej miłości pewnego straszliwego i krwawego pana. Wykonał coś na wzór tańca, jedną nogą odbił się o ziemi a drugą jakby kopiąc piłke odrzucił karabin, ten wystrzelił . Promień sprężonego las karabinu powędrował koło jego stalowej kostki. Ta lekko się nagrzała. Kopnął ją w udo, z całej siły.

Isztar zawyła, chyba miała złamaną kość.Czarno włosy łowca nie wiedział jednak o jej atucie.
- Dosyć! - warknęła, a niematerialna siła uchwyciła jego szyję, z siłą imadła i wzniosła go dwie stopy w górę. Isztar machnęła ręką i ta sama siła wyrwała mu pistolet bolterowy z dłoni, którym usilnie i szybko próbował wycelować w psioniczkę . Nie udało mu się- tylko wystrzelił w ziemię dając potężne echo a pocisk bolterowy przebił kratę stanowiącą podłogę i rury pod spodem. Rura odprowadzająca parę z silników wystrzeliła niesamowicie gorącą strużkę. Ciało łowcy poczęło się gotować i przypiekać. Isztar cały czas trzymała go w górze. Puścił również sztylet i złapał się za duszoną szyje. Jednak niewidzialna siła nie pozwoliła mu zbliżyć palców do karku. Jeszcze nie ryczał , tylko syczał w rytm uciekającej pary. Na jego ciele całym czerwony pojawiły się bąble , mnóstwo bąbli, oko poczynało się ścinać. W końcu pomimo zduszenia groteskowo zawył. Naprawdę szalony widok. Isztar to przedstawienie wydało się adekwatne. Ważył się podnieść na nią rękę, ale nie była pewna ile ma czasu. Sięgnęła po karabin i przebiła jego głowę wiązką lasera, po czym go upuściła, zostawiając parze mięso do ugotowania. Z trudem i wielkim bólem wstała potrzymując się barierki. Warknęła groźnie, nie wiadomo na kogo. Odczekała minutę aż ból zelży. Kość była najwyżej pęknięta. Mogła chodzić. Znalazła jakieś zaciszne miejsce, takie którego nie znajdą od razu przeszukując każde miejce, gdzieś gdzie mogła zostawic bombę i ustawiła ją pół godziny.
Przeszła się po maszynowni w poszukiwaniu wszyskich miejsc którędy można się tutaj dostać.
Były jeszcze dwie windy przy bocznych ścianach, oraz wentylacja przy suficie. Sama sala miała była spora i miała piętnaście metrów wysokości. Sporą jej część zajmowały wielkie silniki.
Nie było śladu pracowników, wszyscy musieli zostać ewakuowania za rozkazem groźnego łowcy, który w tej chwili przyprawił powietrze o zapach gotowanego mięsa.[/font]
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 10-06-2012 o 14:31.
Arvelus jest offline