Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2012, 14:59   #48
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Właściwie to nie słuchał. A może powinien? Wszak cokolwiek tu się zdarzyło miało korzenie w przeszłości. Ale tu i teraz było ważniejsze. Lady Sylvia dużo mówiło i piła. Próbowała słowami i alkoholem odegnać szok związany ze stanem siostry. Zapomnieć na chwilę o tym.
Obecność Rogera temu sprzyjała. Jej ciało prężyło się, pod jego wzrokiem. Niczym kotki domagającej się uwagi i pieszczot.
Obudź w niej uśpioną kotkę.
Nie wydawało się to trudnym zadaniem.
Roger słuchał jej wywodów pijąc szkocką podobnie jak ona. Siedział blisko niej. Wędrował wzrokiem po jej ciele. Zwracał uwagę na wszystko, na układ jej ciała, ruch jej warg, spojrzenie. Tempo jej oddechu.
Musnął palcami kostkę, nie zareagowała. Przesunął palcami wyżej, wędrując po łydce i docierając do rąbka sukni. Zadrżała, acz... nie rzekła nic.
Spojrzała na Rogera z pewnym...


… właściwie nie była zaskoczona. Spojrzenie było pełne wyzwania i zaintrygowania. Czuła się panią sytuacji. Rozleniwiona i ciekawa kolejnych ruchów szlachcica.
Złączyła razem nogi, mówiąc mu w ten sposób wyraźnie, że nie tędy droga.
Roger nachylił się i pieszczotliwie dotknął jej ust swymi wargami, potem szyję. Odchyliła się bardziej ułatwiając mu dostęp do szyi i swych piersi.
Na jej ustach błądził leniwy, acz triumfujący uśmieszek. Czyż nie była zdobywczynią? Czyż nie ulegali jej wszyscy mężczyźni?


Na ziemię zaczęły padać fragmenty ubioru, a potem i garderoba. I właśnie, gdzieś przy okazji opadającej kobiecej garderoby lady Etherington zorientowała się, że coś jest.... inaczej.
Pocałunki i pieszczoty były gorętsze. Dotyk mężczyzny wyzwalał drżenie całego ciała. Zmuszał ciało do wyginania się z rozkoszy. To było inne, obce, intensywne. Nie pasujące ani do doświadczeń związanych flegmatycznym posiadaczem ziemskim, ani do figlów z pełnym wigoru parobkiem.
Sylvia zaczynała tonąć w doznaniach, którymi sycił ją kochanek. Przestała panować nad sytuacją całkowicie zatraciwszy się w tym wybuchu namiętności.
Wiła się niczym kotka w objęciach obecnego kochanka dążąc do spełnienia i odwlekając je jednocześnie.

A z kąta ukrytego w cieniu, przyglądała się temu para oczu i uśmiech.


Ravana był zadowolony ze swego ucznia i jego postępów.

Dwie godziny potem, porządkując rzeczy w swoim pokoju Roger zastanawiał się czy popełnił błąd. Nie żeby żałował tego co się wydarzyło między nim, a panią domu. Lady Etherington była bowiem doświadczoną i pełną temperamentu kochanką, ale...
Może źle zrobił nie przysłuchując się jej słowom? Był wszak pewien, że odpowiedź do tożsamości ducha, kryje się w tym domu.
Przeglądał manuskrypt, który zabrał ze sobą z domu. Tekst zapisany w sanskrycie nie miał przed nim tajemnic, ale czy ta wiedza przyda się w walcem z angielskimi przybyszami zza Rękawicy?
Roger nie zajmował się duchami w Indiach. Nie miał w tym żadnego doświadczenia. Po prawdzie nie został w pełni wyszkolony. Jeszcze gorzej było w przypadku Aishwarya’y.
Szlachcic przyłapał się na tym, że tym całym zamieszaniu zapomniał o swej hinduskiej podopiecznej. Wstał nagle i wyszedł z pokoju, ze stanowczym postanowieniem znalezienia jej.

A potem... sytuacja komplikowała się jeszcze bardziej.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 06-06-2012 o 18:29.
abishai jest offline