Z początku Brynden nie odpowiedział, na żądanie tajemniczego głosu. Zamiast tego przesunął się bliżej "bezpiecznej" ściany. Nie chciał dawać szans nikomu, kto ewentualnie mógłby go zajść od tyłu. Zostawił jednak sobie na tyle swobody ruchów, aby móc w miarę szybko wyszarpnąć miecz i stanąć do walki.
Oczywiście wątpił, żeby do tego doszło. Ewentualni napastnicy nie zaczynaliby rozmowy. Było to niepotrzebne marnowanie czasu. Jednak ostrożność w tym momencie nic go nie kosztowała.
-Pani - odezwał się następnie -Nie wiem dlaczego pozostanie jednego bękarta w stolicy mogłoby coś zmienić? - pytanie zostało zadane z nieznacznym uśmiechem na ustach. Jakby tylko Sand zdawał sobie sprawę z jakiegoś żartu ...
Za nim jednak nadeszła odpowiedź odezwał się władczym tonem, nawykłym do wydawania rozkazów
-Poza tym nie przywykłem do rozmawiania z cieniami ... czy zechcesz się mi pokazać pani, abyśmy mogli kontynuować tą rozmowę, w przyjemniejszych warunkach ... -
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |