Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2012, 10:56   #17
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
W dawnych dobrych czasach najgorsze co mogło spotkać rycerza to smok. Przed jego ogniem nie chroniła tarcza. Przed jego kłami nie chroniła płyta, a wyłuskać później z niej delikwenta było trudniej niż srebrnika z mieszka nędzarza. A co gorsza szarża z kopią w dłoni ni jak była możliwa w jego jamie… No może jeszcze w tych starych dobrych czasach szlachetny rycerz, który wrócił żywy z takiej wyprawy na smoka mógł zastać w kasztelu zeszmaconą żonkę i bachora na jej ręku… a teraz! Byle ciura, byle chłop, byle gajowy może sprawić przykrą niespodziankę rycerzowi – kuszą! Taka przykra niespodzianka spotkała Kurta, no może bardziej Bazyliszka.

Kiedy już wszystko miało się na najlepszej drodze. Kiedy koszulę Bazyliszka po pojedynku plamił jeno pot. A myśli krążyły wokół cycków niewiernej małżonki, której nawet teraz kurwiki błyskały w oczach - oberwał. Jebnęło go tak, że aż zadzwoniło mu we łbie… Skurwysyny! Szczęściem kusznik nie poczekał aż ściągnie hełm. Szczęściem, że trafili go w pancerz a nie lukę pomiędzy nim. Szczęściem to nie była ciężka kusza… jednak jebnęło mocno! Świadomość mu wróciła kiedy już był na kolanach. Nie podnosił się od razu… jedno, że nie był pewien czy ustoi a po drugie nie chciał narazić się od razu na kolejny strzał. Cicero chyba coś do niego powiedział ale jego słowa zostały zagłuszone dzwonieniem w głowie, ogólną wrzawą na majdanie i wrzaskiem bólu na jaki ktoś został narażony… Kurt miał nadzieję, że to nie było zdanie informujące go jak ma wrócić do swojej czasoprzestrzeni.

Z trudem podniósł się opierając się ciężko na mieczu. Krew zalewała mu oczy… zmieszana z potem praktycznie nie pozwalała mu zorientować co się dzieje. – Cholerne wydymańce… kozojeby! Wydarł się zrzucając z rannej głowy hełm. Dopiero teraz co nieco widział… a czuł ból, wściekłość… i jeszcze coś! Zakręciło mu się w głowie… chędożony bełt był zatruty albo ktoś go próbował osłabić magią. Zaczęło się zamieszanie… Wrzawa, zgiełk i spalenizna… ależ smród! Tak może tylko śmierdzieć spalony człowiek! Bazyliszka prawie zemdliło… nie przez zapach, ale raczej na samą myśl bólu jaki ktoś musiał doznać. Ale może to dobrze że tyle przykrych rzeczy zaatakowało jego zmysły. Nie miał czasu przestraszyć się demona…

Widział jak bard karmiony tysiącami opowieści ubrany w ciało szlachetnego rycerzyka skoczył na pomiot chaosu. Kretyn! Bazyliszek skoczył za nim… cztery kroki za nim. Na tyle późno aby demon zdążył przyjąć na siebie pierwszy atak dwuręcznego miecza, usunąć się z drogi i wyprowadzić pierwszy swój atak. Kurt wiedział gdzie miał się znaleźć… demona mijał z prawej aby jak najlepiej wykorzystać zasięg ramienia i miecza. Znalazł się tam dokładnie wtedy kiedy demon skupiał swój atak na Tankredzie. Znalazł się tam wtedy kiedy ciężko było mu sparować… jednak Bazyliszek nie planował tam spędzić dużo czasu. Potężne cięcie z na dzień dobry. Kolejne na do widzenia… Kurt nie miał zamiaru nadstawiać dupy za miejscowych chojraków! Demon stał na jego drodze do krużganków dającego mu możliwość uniknięcia kolejnego bełtu z kuszy i rozglądnięcie się w sytuacji. Jego zamiary mogły jednak ulec zmianie gdyby demon okazał się bardziej wrażliwy na ich broń… bo sam nie wiedział czy nie dzierży magicznej broni.
 
baltazar jest offline