- Co kufa, o kufa?! Nie dofsze jak kufa, kufa! Kufa!!! – Zaczął krzyczeć, gdy zrozumiał, że prawdopodobnie zaczyna się dziać coś niedobrego, bardzo niedobrego. Opanować się, uspokoić, jak zawsze. Zaszyć się, zniknąć w cieniu, to należało na wszelki wypadek zrobić. Zrezygnował z zamiaru napicia się wody i z uwagą spoglądał w mur. Zerkał w stronę z której dobiegały wrzaski przerażonego... kogoś. Instynktownie jednak zaczął iść w przeciwnym kierunku. Uważając jednak, by w razie urealnienia się niebezpieczeństwa nie zostać stratowany przez biegnący tłum. |