Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2012, 21:43   #118
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Vitlis wiercił się. O ile można tak nazwać stan bezcielesnego bytu, któremu było zbyt ciasno w cudzej głowie. Chciał aby to swoiste uwięzienie się już skończyło. Wydało mu się, że coś usłyszał, a nie mógł ani pokręcić głową, ani nawet unieść powieki. Evelyn oczywiście spała, głucha na wszystko co się dookoła dzieje. “Ależ ona ma sen” pomyślał z podziwem, choć gdyby miał choć trochę cielistości, to by kopnął ją w kostkę. Zrezygnowany zaczął swoją mantrę, licząc na to, że w końcu dobije się do świadomości swojej gospodyni. “Evelyn, Evelyn, Evelyn... Evelyn, Evelyn, Evelyn....” i tak w kółko, z różną intonacją, to ciszej to głośniej, czasami dorzucając coś jeszcze w rodzaju “No obudź się do cholery!” albo “Bez jaj.. naprawdę tego nie słyszysz?”
Przyzywaczka słyszała, słyszała wyraźnie słowa brzmiącej piosenki, słyszała kroki tych którzy ją gonili. Ale czy na pewno ją? Kim była? Czym była? Ale najbardziej dręczyło ją tą... gdzie była? Jednak nie czas był na to by teraz to rozpatrywać, nie czas na zadawanie pytań, na wątpliwości, teraz był czas by... uciekać. Czas by za wszelką cenę przetrwać to, przeczekać, przeżyć. Będzie lepiej, na pewno będzie lepiej, ale... Słyszała wśród tych słów, wśród tego co się wokoło dzieje swoje imię "Evelyn". Czy to znak, że to jednak po nią kroczy to co ją ściga, ten, a może te co ścigają. Wiedziała, że powinna być cicho, jednak chęć krzyku, była silniejsza. Zaczęła krzyczeć i... usiadła na łóżku obudzona z koszmaru, słysząc jednak nadal brzmienie swojego okrzyku.

Siedząc na łóżku rozejrzała się w poszukiwaniu Viltisa. Jednak w pokoju zauważyła tylko paladynkę przyciśniętą do ściany i wyglądającą na zewnątrz przez okno w pobliżu, którego stała. - Viltis? - szepnęła przyzywając smoka, a równocześnie przypominając sobie, że nie zobaczy go w cielesnej powłoce. Jeszcze nie teraz... Odczuła ulgę, że jednak to w czym brała przed chwilą udział to sen. Uświadamiając sobie gdzie jest czuła jak uczucie ulgi ponownie zastępuje niepokój. " Jak tu się znalazłam? Przespałam całą noc? " zastanawiała się bezgłośnie, jej dłoń mimowolnie powędrowała do szyi w poszukiwaniu śladów. Oczy zaś bacznie obserwowały stojącą przy oknie paladynkę. Szarość za oknem ukazywała, że noc już jest wspomnieniem, jednak Evelyn nie wiedziała wspomnieniem czego, nic z niej nie pamiętała, może tylko ten sen. " - Viltis?" - tym razem pytanie skierowała do swojego wnętrza, czekając na znak od niego.
Zobaczył jak stoi przy oknie. Zamyślona, bez ruchu. “To tylko Corella, nic się nie dzieje...” pomyślał z ulgą. Po paru chwilach oczy Evelyn się przyzwyczaiły do mroku i wtedy zrozumiał, że ten bezruch to nie spokój. Dostrzegł zaciśniętą pięść opartą na framudze okna, później że ciało jest odchylone, tak jakby paladynka zmuszała się do spoglądania. - Ona coś widzi, coś się dzieje za oknem
Evelyn cicho podniosła się z łóżka i podeszła do okna z przeciwnej strony niż stała Corella.. Szepcząc słowa by paladynka nie wzięła jej za wroga. - To ja.
Przyciskając się do ściany ostrożnie wyjrzała na zewnątrz. Widząc skradającego się osobnika wysłała do Viltisa swe myśli.
"Kolejny wróg? Kolejne niebezpieczeństwo? A może jednak sprzymierzeniec?', równocześnie zastanawiając się dokąd on się skrada.

- Nie drzyj się tak - Szepnęła do Evelyn nieco pobladła Paladynka, spoglądając na towarzyszkę, i ta mogła zauważyć, że Corella miała wyraźnie podkrążone oczy. Czyżby czuwała nad nią całą noc?
- Trochę się tu zaczęło dziać na ulicach - Kontynuowała Paladynka - Najpierw przemaszerowały umarlaki, później dziwaczny potwór, a teraz... - Corella ponownie zerknęła przez okno, jednocześnie wskazując palcem miejsce - Jakiś Drow tam lezie, o tam, widzisz?
Evelyn kiwnęła głową, że widzi, zastanawiała się czy szepnąć, jednak poprzedni szept paladynka wzięła za "darcie się" to nie wiedziała czy i tego tak samo nie skomentuje. Po chwili zastanowienia wyszeptała jednak: - Widzę. Ciekawe czemu on tak się skrada i gdzie.
Viltis posługując się oczami Evelyn również obserwował skradającego się mężczyznę. Drow wyglądał inaczej... choć zdecydowanie nie na miejscu, to jednak bardziej realnie niż wszystko co do tej pory widzieli. Swoim zachowaniem, tą ostrożnością, przypominał ich samych. Tak jakby i on był w tym mieście intruzem. - Zobacz... on chyba też próbuje tutaj przeżyć. Nie... nie przeżyć. Nie chce zostać dostrzeżony, ale idzie za nimi. Czy to znaczy, że też walczy przeciw złu, które opanowało to miasto?
" - To jak się zachowuje, sugeruje, że nie chce spotkać tych co i my, a może nie chce spotkać nikogo. Kto go tam wie. Bardziej mnie ciekawi co tutaj robi i skąd się wziął. Może jest jakieś wyjście z tego miasta do którego mógłby nas doprowadzić. - Evelyn w odpowiedzi przesłała swoje myśli Viltisowi
- Chcesz się go spytać? - Corella przymrużyła oczy - A co jak to jeden z tych stąd?
- Spytać jak spytać, ale może warto by było zobaczyć dokąd on się tak skrada. - odrzekła przyzywaczka z zaduma w głosie śledząc wzrokiem poruszającego się za oknem mężczyznę.
- Nie mamy czasu... Teraz albo nigdy. Jeśli nie ruszymy, odejdzie i ślad po nim zaginie - Vitlis uchwycił się myśli o zagadkowym drowie, jakby to była jedyna szansa na wydostanie się z trudnej sytuacji - Sam daje sobie radę i w odróżnieniu od nas nie ucieka
Przyzywaczka przyznała rację smokowi, który na razie niestety nadal zamieszkiwał tylko w jej głowie. Bardzo żałowała, że nie może go przyzwać, ale jeszcze trochę... Odeszła od okna kierując się do swoich rzeczy. Zabrała je i rzekła do paladynki, wszak ta nie słyszała Viltisa:
- Myślę, że najlepiej będzie za nim ruszyć i zobaczyć dokąd tak się skrada. - ruszyła pospiesznie do drzwi by rzeczywiście nie zgubić skradającego się ulica mężczyzny. Jednak uważała by jej pośpiech nie sprawił, że zdradzi swoją obecność.

Paladynka całą sytuację skwitowała jedynie cichym wzdychnięciem, po czym zaczęła na szybko zbierać i swoje toboły, by podążyć za Evelyn. Skoro bowiem towarzyszka miała taki pomysł, nie pozostawało nic innego, jak udać się z nią. Jakoś bowiem Corella wątpiła, by dało się czaromiotce wybić go z głowy. A głośno się kłócić - na zdrowy rozsądek - nie wypadało, podobnie jak i przebywać samotnie w tym cholernym miejscu.

Przyzywaczka zeszła schodami na parter domu i ostrożnie przesuwała się w stronę drzwi, by wyjść z budynku, w którym spędziły noc. Brakowało jej Viltisa w jego cielesnej powłoce, wysłała by go teraz na przód by szpiegował drowa, wiedziała, że lepiej by sobie z tym poradził niż ona. Jednak jeszcze trochę czasu musi poczekać by wezwać go cieleśnie, teraz pozostało jej tylko użyczenie mu swoich zmysłów i porozumiewanie się z nim tylko za pomocą myśli. Otworzyła ostrożnie drzwi pilnując by ich skrzypnięcie nie zdradziło nikomu, kto mógłby się znajdować w pobliżu, tego, że dom nie jest pusty tak jak się wydaje.
Ulica była pusta i nawet delikatne stąpanie obutych stóp Evelyn zdawało się Vitlisowi aż nazbyt słyszalne. Cii... ciii syknął raz i drugi, całkiem bez sensu, bo przecież i tak skradała się bezszelestnie. Drowa już nie było widać, słychać zresztą tak samo. Nie miało to znaczenia. Wiedzieli, w którym kierunku zmierzał i mieli pewność, że w opustoszałym mieście nie zgubi im się w tłumie.
Evelyn na Viltisowe Cii... ciii - jeszcze ciszej starała się stąpać, choć wiedziała, że i tak już ciszej posuwać się do przodu nie potrafi. W myślach zaś mu odparła Przecież się staram... i skupiła swoją całą uwagę na kolejnym kroku do przodu.

Paladynka, podążająca za Evelyn, już tak cicho się nie skradała, choć Corella starała się zachować względną ciszę. To jednak jakaś klamra od czasu do czasu pobrzdękiwała, to coś skrzypnęło... zdecydowanie nie tyle, co nie umiała, lecz raczej nie nadawała się do skradania. Mimo jednak tego, dzielnie dawała z siebie wszystko, byleby jak najciszej przemierzać ulicę idąc za widzianym wcześniej Drowem.
- Nie tak szybko - Szepnęła raz czy dwa...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline