[Sebek mieszka ze mną ]
Francis nie mógł znieść takiej nudy. Telewizja wyłączona, radio wyłączone, wszystko szlag trafił. Po krótkiej chwili siedzenia na kanapie, stwierdził, że się przejdzie.
-
Dobra, ja chyba sobie pójdę na spacer. Może zahaczę o hotel i zobaczę jak tam ta nasza banda, której mamy pilnować. - rzekł tylko do swojego tymczasowego lokatora i kolegi z pracy, Sebastiana.
Nie zamierzał brać ze sobą strzelby, to tylko zbędny ciężar. W mundurze, by te gnojki na zjeździe nie sądziły, że mogą sobie robić co chcą. A z broni pałka przypięta do pasa, paralizator, żeby, w razie czego obezwładnić jakiegoś agresywnego okultystę i pistolet, z którym nie rozstawał się niemal nigdy. Wciąż pamiętał, jak kiedyś ta broń uratowała mu życia...
I choć w sumie, nie miałby nic przeciwko towarzystwu kolegi, nie proponował mu pójścia z nim.
[Jeśli Spaiker będzie chciał iść z Francisem, to droga wolna, może nawet wziąć strzelbę. Na żaden dłuższy dialog się już dzisiaj nie piszę, nie mam dość czasu.]