Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2012, 00:41   #116
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
cz. 2

[media]http://www.youtube.com/watch?v=xlte9lodB-E[/media]
Po rodzinnej konferencji Teresa wróciła do mieszkania Patryka uzbrojona w ewidentne kwaśną minę. Zaległa na kanapie i pocierając stopą o stopę zrzuciła z niesmakiem buty.
- Nogi mnie bolą od tego ganiania - jęknęła zaplatając ręce za głową. - Moi rodzice nie pasują do profilu sekciarzy, ale histeryków owszem. Marcelinę też dręczą koszmary, co wydaje się oczywiste skoro jest trzecim potomkiem rodu Bułek i też się na Węgielnej chowała. Mówi, że ktoś ją po nocach goni z nożem po osiedlu, czasem ją zarzyna, czasem nie zdąży dopaść - przymknęła powieki i po chwili ciszy dodała. - Gawron... ja nie chcę żebyś się zadawał z tą Dominiką. Ona mi się nie podoba. Poza tym to narkomanka. Starczy, że z alkoholem masz problem.

- No patrz. Pijak i narkomanka, może trzeba było ją naciągnąć na to bzykanie. - Mruknął jakby do siebie, nagle bardzo zainteresowany czymś, czego szukał w komodzie. Po chwili ciszy podniósł się z naręczem kocy i poduszek i poważnie spojrzał na Teresę. - Słuchaj, zgodziłem się na tą twoją wielką akcję Trzy Dni Bez Picia dla świętego spokoju, ale nie przeginaj, co? Dziewczyna potrzebuje pomocy, siedzi w tym samym gównie co my. Co proponujesz? Wypierdolić ją za drzwi?

- Masz rację - wstała i sięgnęła po torebkę. Przez chwilę grzebała w niej ale nie mogąc odszukać tego czego szukała wybebeszyła ją na tapczan. W ślad za babskimi duperelami wypadła między innymi cegłówka i woreczek z którego wyjęła trzy kolorowe pigułki i wrzuciła sobie do ust. - To był bez sensu pomysł. Po co robić sobie trzy dni przerwy jeśli czwartego i tak zalejesz się w trupa. Dla mojej przyjemności możesz to zrobić już dziś, wszystko mi jedno. I zaproś koniecznie Dziarę na to bzykanie, tylko nie łaźcie na golasa po mieszkaniu bo dość dziś już stresu przeżyłam - wpakowała pigułki do kieszeni i odebrała od niego koce i poduszki.

- To moje, pościeliłem ci łóżko. - Powiedział, o dziwo z uśmiechem, nie puszczając zawiniątka. - Tereska... to był długi dzień. Jesteśmy zmęczeni i pierdolimy od rzeczy. Umówmy się że nikt nikogo nie bzyka i nikt nikogo nie wypierdala za drzwi. W porządku?

Napięcie nieco z niej uleciało i zdobyła się nawet na delikatny uśmiech.
- Żartujesz? Pierwszy raz od siedmiu lat jestem stanu wolnego, będę się bzykać bez opamiętania, tylko jeszcze nie wiem z kim - ciężko było powiedzieć czy żartuje czy mówi poważnie.
Przyklęknęła przy torebce i już na spokojnie zaczęła ładować na powrót zawartość torebki.
- Ja wiem, że cię czasem denerwuję. Wtrącam się, matkuję. Możesz robić co chcesz, powaga. I tak dałeś mi więcej niż wymaga przyzwoitość.

- Wiem. - odparł z łobuzerskim uśmiechem. Rzucił poduszki na kanapę i odetchnął z widoczną ulgą. - Dzięki Bogu. Myślałem że ty tak serio. - rzucił wesoło wyciągając wino z barku.

- Idziesz ze mną rano do Hirka = zmieniła temat Teresa - narażając się na konfrontację z klanem Bułek czy skontaktujesz się z Grześkiem w sprawie tego egzorcysty?

- To dhhughie. - odparł zrywając plastikowy korek zębami. - Postaram się przyjechać już z Ghostbusterem. Chcesz łyka? Należy nam się po dzisiejszym.

- Nie - potrząsnęła głową i przez chwilę gapiła się na niego. Niby się uśmiechała ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że zalała ją nagła fala... rozczarowania. - Chyba się położę, piguły zaczynają działać.
Podniosła się szybko wygładzając spódnicę.
- W takim razie... miłego sam na sam.
Zatrzymała się jeszcze w drodze do sypialni i odwróciwszy w jego stronę dodała z nieukrywanym smutkiem.
- Na początku Cichy też tak miał. Parę piwek do lustra bo miał zły dzień.

- Jebać Cichego. - machnął ręką i pociągnął spory łyk. - Od jutra. Muszę zasnąć, nie lubię prochów. Jutro. Śpij Bułka. Czeka nas wyjątkowo parszywy dzień.
- Na kanapie się nie wyśpisz - widział tylko zarys jej sylwetki w ciemnym korytarzu przed drzwiami sypialni. - Ja jestem ci wdzięczna, naprawdę, i nie chcę osądzać. Jesteś dobrym przyjacielem. Najlepszym. Ale jak tylko odzyskam Antka to będę musiała poszukać jakiegoś lokum. Przepraszam cię Patryk, ale nie po to się wyprowadziłam spod dachu jednego alkoholika żeby Antoś się chował przy boku innego. Nie mówię tego ze złośliwości. Ale przede wszystkim jestem matką, muszę mieć na względzie co jest dobre dla mojego dziecka. Chciałabym... namiastkę normalności. Bez widoku walających się pustych butelek albo zarzyganego dywanu. Już tam byłam, Gawron. Wiem jak to wygląda. I nie chcę tego znów przerabiać.

- Potrafisz być naprawdę upierdliwa, wiesz? - mruknął nie odrywając wzroku od butelki. Milczał dłuższą chwilę. - To nie fair, Bułka. Cholernie poniżej pasa.
Staranie zatkał butelkę resztką plastikowego korka.
- W porządku, ale ty zejdziesz z Doroty... Dominiki.

- Zależy ci na niej - stwierdziła. - W to nie mogę się wtrącać. Będę dla niej na tyle miła na ile w ogóle potrafię.

- Chyba tak - przyznał. - Trzymam za słowo. Masz jeszcze te proszki nasenne?

Dała mu jeden. Nie oświeciła go co prawda, że to prochy dla świrów. I żadna Dziara śniła mu się nie będzie. No, co najwyżej różowe słonie.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 15-06-2012 o 12:07.
liliel jest offline