- O kufa, Lotnik widziałeś bum, widziałeś? - Rzekł do swojego pająka. - Dobrze, że nie pili tam, dobrze. Bo miazga teraz by była, nie Oloth i Lotnik . Choć z pewnością zastanawiało go, czemuż to oblężnicze głazy spadają z niebios, to nie miał zamiaru teraz tego dociekać. Czuł, że i tak się dowie... prędzej, czy później. Teraz by zdobyć informację zapewne musiałby iść w kierunku ukruszonego muru. Ale Oloth zwykle preferował kierunki przeciwne do tych, gdzie największe zamieszanie powstaje. Miał zamiar dotrzeć do środka placu, gdzieś w okolice między Budynkiem Państwowym, a bramą wejściową do Wieży Władzy. Obserwował chwilę co się dzieje w każdym z tych dwóch miejsc. Środek placu wydawał się w tym momencie najbezpieczniejszy. Starał się znaleźć miejsce gdzie intensywność panikującego tłumu jest najmniejsza. |