Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2012, 22:31   #17
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Koniojed:
Dziwka szybko kopnęła głowę, która puściła uścisk jej nogi. Głowa wpadła gdzieś pod łóżko. Tym czasem ku twojemu zdziwieniu, gdy Beti wyszła z cienia okazało się, że dużo lepiej wygląda. Jej rana brzydko krwawi, ale ona sama piękniejsza jest. Aż ci stanął.

Kenya (i Pluskwa):
Popędziłeś do koszar, a tam niedobrze. Wszedłeś pierwszymi drzwiami - tymi najbliżej bramy, ale niestety szybko okazało się, że nie dotrzesz do swojej zbroi tędy. Dach i piętro zawaliły się tworząc dwa budynki. Kilka osób ugrzęzło pod rumowiskiem. Twoja zbroja prawdopodobnie jest po drugiej stronie ruin - po prostu musisz wyjść i wejść drzwiami wschodnimi. Problem polega na tym, że tych rannych znasz z widzenia i jesteś tu pierwszy, więc jeśli im nie pomożesz to... ech... Przy okazji na co już bardziej zwrócił uwagę Pluskwa jednym z martwych jest kwatermistrz. Pewnie znów bawił się podrzucając nóż i gdy wszystko zatrzęsło się to ostrze, którym zawsze tak się chwalił, przebiło jego oczodół. Może jeszcze by to przeżył, gdyby nie fakt, że tak nieszczęśliwie upadł i uderzył tyłem głowy w kant stołu, a żeby tego było mało jest jednym z przygniecionych przez zawalony dach. Jemu już nie trzeba pomagać.

Zormeg:
Kenya i Pluskwa popędzili do zniszczonych baraków, a ty w drugą stronę - ku Wieży Władcy. Budynek Państwowy miał drzwi od strony Wieży Władcy, ale przecież jak zawsze był zamknięty - no chyba, żebyś zaczepił jakiegoś feudała kursującego między tymi dwoma miejscami... tym czasem spotkałeś pomiędzy nimi znajomego goblina, który, o ile pamięć cię nie myli, a nie myli, to za bardzo nie był przydatny w czasie patroli, bo gdy tylko pojawiały się kłopoty to on gdzieś znikał. Razem z nim zobaczyłeś ciekawe sceny z samego centrum teatru.

Oloth (i Zormeg):
Im bardziej na południe tym mniej ludzi - większość panikarzy rozpierzchła się albo przez bramę do biednych zabudowań albo przez drugą bramę w stronę spichlerza. Wieża Władzy niewzruszenie stoi tak samo jak i Budynek Państwowy. Do tego ostatniego drzwi są zamknięte jak zawsze, ale co cię zaniepokoiło nie ma tu też strażników... wydawało ci się, że przed całym zamieszaniem z głazem byli tutaj. Strażnicy przy wrotach (wielkich drzwiach) Wieży Władzy nadal stoją jak stali. Patrzą na zamieszanie. Widziałeś jak Kenya wbiegł do zachodniej części koszar. Widziałeś jakiegoś cwaniaka, który schodzi z murów od strony południowej. Taktyczny odwrót? Część łuczników zamiast spierdzielać to strzela z murów pod rozkazami jakiegoś patafiana w stronę żywych trupów. Ciekawe kiedy będą strzelać do wewnątrz grodu? Po chwili pojawił się nekroński kapłan Zormeg, z którym byłeś na jakiś misjach kiedyś.

Centhariel (i Cień):
[zdaję sobie sprawę, że Cień nie miał odpisu z powodu upadku forum]
Gadaliście sobie tak luźno, gdy nagle rozległ się krzyk na piętrze. To jakaś kobieta krzyczy, a potem uderzenie i coś upadło na podłogę. Trwa jakaś walka i szamotanina. Wszyscy imprezowicze na parterze zamarli w jednym momencie podobnie jak i wy. Pytanie tylko czy chcecie sprawdzić co tam się dzieje, poczekać na parterze, czy może dyskretnie wyjść?

Nex, Issander:
[zdaję sobie sprawę, że Issander nie miał odpisu z powodu upadku forum]
Zanim jeszcze spotkaliście się ponownie przechodząc przez biedne zabudowania słyszeliście mnóstwo plotek. Wszystko dotyczyło oczywiście żywych trupów kłębiących się za murami. Zastanawiano się czy to jest jakaś potężna odmiana ścieżki czarostwa Śmierci, ale ci, którzy mieli jakiekolwiek pojęcie o praktycznej stronie magii wiedzieli, że to niemożliwe. Żywy trup powstały przy pomocy tej ścieżki nie miał własnej woli - wszystko za niego robili czarownicy zwani nekromantami. No i dodatkowo żywy trup zabijając kogoś nie przemieniał go w żywego trupa, bo to przecież wymagałoby dalszego czarostwa. Jak zatem powstała ta armia? Wydaje się, że nikt nie wiedział choć niektórzy sugerowali Leoryka paktującego z demonami no i oczywiście samych demonów. Ale znów znawcy zaprzeczali tym pogłoskom. Demony można było przywołać czarostwem z ich planu egzystencji, ale one same nie miały nic wspólnego z życiem i śmiercią tej planety. Można je było zgładzić, ale wtedy po prostu tam wracały. Rzadko kiedy można było się z nimi dogadać zwłaszcza, że nie miały pojęcia co jest żywe, a co nie - będąc przywołane reagowały na każdy ruch. Wiedziały kto je przywołał, ale dla nich człowiek, żywy trup i nawet kamień turlający się z pagórka to "życie", bo rusza się. Bardziej interesujące natomiast były sposoby zabijania żywych trupów - tu większość była zgodna, że chodzi o głowę, ale mniejszość wspominała serce. Issander już nieźle popolował, gdy spotkał Nexa. Jest tu jednak zbyt tłoczno, żeby pogadać na tematy, które interesują Nexa.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 16-06-2012 o 10:24.
Anonim jest offline