Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2006, 20:10   #33
imported_Grom
 
Reputacja: 1 imported_Grom ma wyłączoną reputację
Morgrim nieufnie otworzył oczy. Widział ładną komnatę. Czuł się ciepło, jednak po tej przeprawie przez zaspy był głodny. Widział wielkość i siłę, jak przewidywał, pana tego zamku. Zastanowił się po czym zaczął jeść. Nie odzywał się, lecz obserwował wszystko wokół niego.
***
....Nagle upadł na ziemię. Kałuża krwi trysnęła spod niego. Przeturlał się w bok i uniknął ciosu napastnika. Nagle ork, z którym walczył, dostał bełtem w ramię. Wstał i zobaczył stojącego opodal kompana, Gortha.
-Gorthcie, gdzie pozostali?
-Udali się w pościg za orkami.-odrzekł Gorth.
W tym momencie sprawdził swój ekwipunek. Zauważył, iż kończą mu się bełty, jednak był nadal w stanie walczyć. Nie minęła chwila, a ze strony lasu wypadli kolejni orkowie. Mężne krasnoludy ustawiły się w szyk. Było ich około dwunastu. Orków było trzy lub cztery razy więcej.
-Gorthcie! Co robimy?-krzyknął Morgrim.
-To proste. Jeśli wytrzymamy parę minut, w walce wspomogą nas ci, którzy pogonili za orkami. Niech każdy przygotuje się na rzeź. Nieliczni to przeżyją.
Orkowie byli już niedaleko, na jakieś 10 strzał łukiem. Krasnoludy wyciągnęły kusze, naciągnęły bełty i czekały na znak.
-Za klan Łowców Orków! Wypuścić bełty! Uderzać! - rozległ się przenikliwy i donośny krzyk. Krasnoludy wystrzeliły i powtórzyły salwę jeszcze dwa razy. Gorth wyjął topór i rzucił się na pierwszych orków, pozostali za jego przykładem. Bitwa miała właśnie się zacząć.
***
Krasnolud nagle obudził się jakby ze snu. Spojrzał na Vinceza i rozważał jego propozycję śpiewu. Nie odrzekł nic i zrobił kolejnego łyka napoju podanego przez pannę.

Tak wyszło, przesadziłem. Przepraszam.
 
imported_Grom jest offline