Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2012, 22:14   #23
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
~Rano, w trakcie sekcji~

Dzięki obecności hrabiego beż żadnego problemu dostali się do kaplicy Morra, gdzie złożone zostało ciało Augusta. Kapłan, który ich przywitał, od razu dostał od von Viehmanna drobną opłatę na rzecz Świątyni i pochówek. Morryta wprowadził ich do sali, w której zwłoki będą później przygotowane do złożenia w ziemi.

Ciało spoczywało na kamiennym katafalku i było okryte lnianym całunem. Hrabia poprosił jeszcze o chwilę ze zmarłym, pozwalając następnie Aaronowi podejść do niego. Stolzmann całkowicie zdjął całun. Ciało było jeszcze ubrane więc cyrulik delikatnie zdjął cały ubiór. Gdy to uczynił przystąpił do oględzin zewnętrznych.

Ofiara, jak już było wiadomo, nie posiadała oczu. Były one wycięte, zapewne sztyletem, cięcie płytkie, stwierdził Aaron. Na piersi ślad po nakłuciu, otoczony siną plamą. Następnie cyrulik obejrzał dokładniej całe ciało, brak innych obrażeń, brak śladów walki, siedział w momencie śmierci, zauważył.

- Ciekawe, co w ogóle zrobili z oczami? - Mruknął Aliquam przyglądając się Aaronowi, który prowadził oględziny.
- Nie chcę wdawać się w czcze spekulacje - odparł cyrulik - Wpierw zajmę się nakłuciem. Natnę tu i tu wokół śladu i spreparuję tkankę. Spróbuję ustalić, czy ukłucia dokonano narzędziem (na przykład igłą), czy naturalnym narządem jakiejś bestii. Następnie określę, czy tkanka pod spodem jest zmartwiała, co wskazywałoby na truciznę. A jeśli się poszczęści, może znajdę ślady jakiejś substancji pod miejscem ukłucia.

Badając nakłucie doszedł do wniosku, że zdecydowanie była to igła i zdecydowanie została wstrzyknięta tą drogą jakaś trucizna. Jej próbki nie udało się jednak wyodrębnić.

- Zanim wykonam kolejne cięcia, poświęćmy jeszcze chwilę na oględziny zewnętrzne. Możesz mi pomóc krasnoludzie? Spójrz, ułożenie ciała jest dość zniekształcone z powodu zastygnięcia mięśni w pozycji siedzącej. Lecz czy widzimy tu jakieś ślady spazmów, kurczowego zaciskania dłoni? A twarz: grymasy, oznaki bólu, nienaturalna mimika świadcząca o paraliżu? Jakieś jeszcze szczegóły, które umknęły przy pierwszym spojrzeniu?

Tym samym Aaron przewracał trupa, oglądając go z różnych stron. Nie wyczytał już wiele z ciała. Potwierdziło się tylko, że nie ma śladów walki, ani użycia siły względem szlachcica. Żadnego siniaka, kompletnie nic. Jedynymi uszkodzeniami był minimalny ślad po nakłuciu i zdecydowanie większe rany spowodowane wycięciem oczu.


- Podążajmy więc tropem trucizny. Może uda się na podstawie objawów zidentyfikować substancję. Teraz otworzę jamę brzuszną w celu badania narządów. Sprawdzę między innymi nerki i wątrobę, określę również, czy nie wystąpił potężny krwotok wewnętrzny. Gdy to nie da rezultatów, będę musiał rozciąć klatkę piersiową. Pozwoli to zaobserwować, czy nie nastąpiły patologiczne zmiany w mięśniu sercowym, albo na przykład paraliż mięśni odpowiedzialnych za oddychanie.

Hrabia słuchał Aarona i jak do tej pory nie protestował. Wydawało się, że cyrulik wie co robi. W tym samym czasie Stolzmann rozciął brzuch. Nie zauważył śladów krwotoku, nie był więc on przyczyną śmierci. Wykonując nacięcie przy klatce piersiowej pomylił się, zawahał się nieco i poprowadził narzędzie w niewłaściwy sposób.

- Następnym krokiem powinno być otwarcie puszki mózgowej, lecz zgodnie z obietnicą nie podejmę się tego. Otwórzmy zatem usta zmarłego i zbadajmy kolejno: czy w jamie gębowej znajduje się krew, czy występuje szczękościsk lub przygryzienie języka charakterystyczne dla porażenia mięśni oraz czy na wargach pojawiły się przebarwienia znamionujące niektóre rodzaje zatruć? Teraz przyjrzyjmy się miejscu, w którym były oczy zmarłego. Określmy, czy zostały wyłupione za życia, gdy serce wciąż pompowało krew, czy po śmierci, gdy posoka przestała płynąć.

Tak, żył z pewnością gdy oczu go pozbawiano, żył jeszcze długo. Powoli się wykrwawiał, aż się wykrwawił aż się wykrwawił. Długie, obfite strużki krwi z oczodołu z pewnością o tym świadczyły. Okrutna śmierć musiała to być. W twarzy natomiast nie znalazł nic ciekawego.

- Na koniec pobiorę próbki krwi, tkanki wątroby, nerek i treści żołądka. Spróbuję przy pomocy miejscowej apteki określić truciznę odpowiedzialną za zgon.
- Nieźle, nieźle. - Mruknął cicho krasnolud. - Mądry z ciebie człowiek Aaronie. Gdzie uczą takich rzeczy? Wiem, że są specjalne szkoły walk, które uczą gdzie uderzać by zabijać, ale ta wiedza na temat organów i w ogóle... imponująca. Przynajmniej dla mnie.
- Pacholęciem będąc, terminowałem u cyrulika w Dassel - zachęcony, Stolzmann opowiadał o sobie. - Bogatą wiedzę zdobyłem w latach młodzieńczych, gdy żyłem życiem pełnym przygód. Nie wyobrażasz sobie, jaką kopalnią wiedzy o ranach są ciała poszukiwaczy przygód - uśmiechnął się. - Zaś co się tyczy patologii sądowej, to jest to nauka dość młoda - czytałem jedną książkę na jej temat, autorstwa doktora medycyny. Ciekawostką jest, że o ile uczeni medycy piszą książki o anatomii, to w praktyce funkcję tak zwanego preparatora pełnią prości cyrulicy jak ja. Własne doświadczenie w przeprowadzaniu autopsji zdobyłem za to, gdy mieszkałem w Wolfenburgu. Tamtejsza straż zwykła zwracać się do mnie z prośbą o pomoc w śledztwach. Lecz to były prostsze sprawy: uduszenia, roztrzaskane czaszki, wilcza jagoda w posiłku. Tu zaś mamy do czynienia ze sprawą o wiele bardziej skomplikowaną, morderstwem nietuzinkowym, wskazującym na nietuzinkowego sprawcę.

Tym samym felczer płynnie przeszedł do podsumowania sekcji:

- Użycie narzędzi takich jak igła i sztylet, obok napisania listu, potwierdza, że sprawcą była istota ludzka lub humanoidalna. Odrzucić możemy udział bestii i zwierząt. Ofierze wstrzyknięto substancję - wnioskuję, że spowodowała ona długotrwały paraliż. Następnie zręcznie usunięto gałki oczne. I tu dochodzę do konkluzji, że w zastrzyku musiała znajdować się również substancja zmniejszająca krzepliwość krwi. Wszak każdy z nas widział choćby chuliganów wyłupiających oczy kotu, albo jednookich żołnierzy. To w normalnych warunkach nie jest rana śmiertelna, ponieważ nie uszkadza ważnych arterii, nie powodując potężnego krwotoku. Tu zakończę wnioskowanie oparte na dowodach. Oczywiście istnieje możliwość, że nakłucie jest pozostałością po chociażby rytuale magicznym, ale w tym temacie nie jestem w stanie się wypowiedzieć.

Prezentował dalsze plany:

- Teraz zamierzam dokonać podobnej autopsji nieszczęsnego woźnicy, jednak tym razem nie oszczędzając sobie otwarcia czaszki. Następnie zechcielibyśmy obejrzeć powóz, mości hrabio, nim zostanie wymyty lub rozebrany. Z samego sposobu rozlewania się i rozbryzgu krwi można powiedzieć wiele o przebiegu zbrodni. Finalnie, udam się do miejscowego aptekarza, który powinien dysponować sprzętem i wiedzą przydatną w badaniu próbek tkanek zmarłego.

Hrabia długo nie wiedział co powiedzieć przetwarzając informację przekazane przez Aarona.

- Widzę, iż miałem nosa zatrudniając ciebie. Jak zawsze zresztą - rzekł dumnym głosem. - Zatem, po sekcji, udajcie się od razu do sierżanta prowadzącego śledztwo, by wóz wam udostępnił. Obyście zdążyli nim miejscowi spaprają sprawę. Mój sługa zaprowadzi Cię również na koniec do apteki.

Ciało woźnicy nie było tak okaleczone. Miał on skręcony kark. Nie było śladu nakłucia. Nie było też jednak śladów walki. Dokładniejsza sekcja również nic nie wykazała. Przyczyną śmierci było wyłącznie skręcenie karku. Nagłe, bez szamotaniny, ani walki.

~Wieczorem, w aptece~

Aptekę prowadził blisko sześćdziesięcioletni mężczyzna.

- Mistrz Jacobs, w czym mogę pomóc – przedstawił się Aaronowi.
- Aaron Stolzmann, cyrulik wolfenburski. Mistrzu Jacobsie, przychodzę po zawodową konsultację. Przedstawiono mi ciebie jako człowieka znającego trujący wpływ wszelakich substancji i potrafiącego z badania zmarłych tkanek określić rodzaj toksyny.
- No, myślę, że dobrze mnie przedstawili - odpowiedział dumnie starzec.
Cyrulik uśmiechnął się, potakując:
- Przechodząc ad rem, spreparowałem próbki z tkanki nerek, wątroby, żołądka oraz flakon krwi tętniczej denata. Istnieją dowody, że podano mu za życia truciznę, lecz autopsja nie pozwoliła określić jej rodzaju. Stąd zwracam się z prośbą do was, by metodami chemicznymi określić toksyny zawarte w ciele.
Aptekarz z zainteresowaniem zerknął na próbki.
- A skąd żeście to wszystko wzięli? - zapytał zaciekawiony.
- Zostałem opłacony przez hrabiego von Viehmanna do zbadania sprawy śmierci jego kuzyna.
- Von Viehmanna powiadasz... W takim razie do roboty się zabrać trzeba. Jednak jak pewnie wiesz potrzeba mi czasu nieco. Wróć jutro, może pojutrze, no bardziej pojutrze. Mam nadzieję, że wtedy dokładną substancję podać ci będę mógł.
Aaron znów się uśmiechnął, maskując fakt, że nie podobało mu się czekać:
- W takim razie dzięki. W imieniu moim i hrabiego, któremu nie omieszkam wspomnieć o waszej pomocy.

Po czym pożegnał się i wyszedł. Stolzmann co prawda dopuszczał możliwość, że miejscowy aptekarz uczestniczył w sporządzeniu trucizny użytej na Auguście. Jednak uznał, że takie niepoparte dowodami podejrzenia nie powinny przeszkadzać mu w wykorzystaniu umiejętności farmaceuty. Zaś krycie się z celem misji nie miało żadnego sensu - miasto niebawem i tak wypełnią plotki o drużynie wynajętej przez hrabiego - ich śledztwo nie mogło przejść bez echa.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline