Było tu niemal wszystko od świeżych ryb, pieczywa, owoców i alkoholi przez sukna, skóry i wełnę po narzędzia oraz broń. Kupcy byli z różnych krańców świata z Marienburga, Bretonii, czy Kisleva. Było gwarno i tłoczno, każdy targował się o cenę. Nie brakowało tu również grajków zarabiających na życie, hazardzistów, a z pewnością też i nie brakowało złodziejaszków. Wujaszek z niemałym trudem przedzierał się przez tłumy szukając wskazanego mu kupca. W końcu go znalazł.
Wujaszek rano miał kaca. Kaca potwora, który rozsadzał mu głowę. Tak więc z ranka samego, tuż o wschodzie słońca Anzelm włożył głowę do misy z zimną wodą próbując dojść do siebie, by poprosić karczmarza o ciepłą strawę, którą zjadł tak szybko jakby przez miesiąc pożywienia nie widział. Doprowadziwszy się do porządku ruszył na miasto by odnaleźć Erica Stefana, co tak też się stało. Anzelm z mozołem pchał swój wózeczek by dotrzeć do celu. Przywitał go mężczyzna w sile wieku, bowiem można był dostrzec siwe włosy na głowie kupca, jak samo jak i liczne zmarszczki pokrywające jego czoło. Eric widząc gościa, w stanie mówiąc lekko nie pierwszej świeżości, nie podszedł zbyt optymistycznie aczkolwiek trzeba przyznać, że jednak w pełni profesjonalnie. Po zwyczajowym “witam” obaj przeszli do interesów.
Anzelm wiedział jacy są kupcy i znał ich naturę zbyt dobrze, więc nim wyruszył oczyścił broń z wszelakiej krwi. Tak samo zbroję, choć tutaj nie udało się tego tak dobrze ukryć jak na orężu, który zamierzał wcisnąć kupcowi. Gdy Eric poprosił o pokazanie towaru Wujaszek zaczął: - Ach, tak.. Towary. No więc Panie Stefan, Hrabia Lasse von Viehmann właśnie polecił mi Pana. Podobno uczciwy z pana człowiek. Tak więc mamy tu 9 mieczy które pochodzą z krasnoludzkiej kuźni, którymi to Mordag Zabójca, pokonał oddział złych ludzi..w Vogelsang. A to - wyjął maczugę - Mordag lubił najbardziej. Bronią tą mości Panie pokonał 3 metrowego szczura, rozłupał mu czachę. To wszystko oddał mi..Anzelmowi..nim skonał na moich rękach od ran. Bronie te poświęciła sama kapłanka Shalyii Juliene spełniając jego ostatnią prośbę - uderzył się Wujaszek w pierś
Eric tak patrzył i słuchał. Sam nie wiedział co prawdą a co nie. Myślał ale dostrzegł pokryte krwią zbroje.. i rzekł chytrze: - A to?Bo na krasnoludzką nie wyglądają
Wujaszek uśmiechnął się i dotknął czule zbroi mówiąc: - To moich towarzyszy i rodziców, którzy polegli pod Vogelsang. Padli w boju z chaosem.. Oddali swe życie, by prosty lud mógł się cieszyć dobrami życia doczesnego.
Eric tak słuchał i w końcu rzekł: - 60 złotych koron
Anzelm spojrzał się i rzekł: - Dwieście.. Bronie święte są.. jeśli nie chcecie powiem Hrabiemu, żeby wskazał mi kogoś..bardziej otwartego na świętą broń i tych którzy walczyli z honorem i polegli.. Tak Panie Stefan, ta broń ostra tak, że przecina skórę gładziutko. Oj można pociachać nią chaosytę.. oj można. Sam widziałem. Sam mam taki jeden. Poklepał miecz przy boku. Pierwszorzędna robota, a chyba nie chcecie powiedzieć że Khazad mógł kłamać. - Sto sześćdziesiąt.. a nawet pięć Ci Panie dodam i polecę dobrego kupca co odpowiedni łach Ci zapewni- rzucił Erik w pośpiechu gdy tylko usłyszał o konkurencji. A jeszcze musiał przyznać, że ostrze..dobrej jakości. - Zgoda - rzucił Anzelm i podał dłoń kupcowi.
Gdy tylko Anzelm sprzedał cały swój “podręczny” dobytek, postanowił udać się pod wskazany adres. Tam spędził część dnia albowiem trzeba się było porządnie ubrać i zrobić ze sobą porządek. Włosy ułożyć, zarost zgolić by wyglądać jak człowiek... który wie czego chce. Tak by Wujaszek budził poważanie wyglądem.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |