Zapowiadało się naprawdę wspaniale.Nie dość że karawana posuwała się wolniej od przeciętnego żółwia, zbierało się na burzę to gdy dojechali do kolejnego miasta dostaliśmy tak mało czasu.-Zaraza, i jak ja mam zdążyć ze wszystkim?Powiedział gdy tylko usłyszał jak mało jest czasu.
Gdy wszedł do miasta powiedział do siebie-Najpierw zakupy potem odnawianie znajomości.Chodząc po straganach kupił dodatkowe bełty, jedzenie i ciepły kożuch.Potem poszedł do bogatszej dzielnicy i znalazł odpowiedni dom, zapukał.
Otworzył mu sługa który zapytał-O co chodzi?-Zaś Riskan odpowiedział-Powiedz swojemu panu że jego znajomy do którego ma dług chce rozmawiać. Sługa wszedł do domu a po chwili wyszedł z niego wysoki mężczyzna po czterdziestce.-Riskan?CO ty tu robisz?!-powiedział i uściskał Riskana.-Zaraza, pognieciesz mi wszystkie żebra.Mam do ciebie parę spraw.-odpowiedział. Postaram się zrobić wszystko o co poprosisz.-zapewnił.
-Czego ci trzeba?
-Potrzebuję informacji, konkretnie o szpiegach Cesarstwa, oraz co kapitan chce tak na prawdę do mnie.-krótko powiedział.
-Będzie ciężko z czymś takim, ale postaram się pomóc, skontaktuje się przez jakąś szajkę.Znasz odzew?spytał.
Riskan tylko skinął głową po czym powiedział że ma mało czasu i przyjaciele się pożegnali.
Hoffeorn nadal jechał na końcu karawany, myśląc cóż to jego znajomy się dowie o ile się dowie bo doskonale wiedział że to niebezpieczna robota.
-Pada, niech to!- mruknął do siebie.Bardzo dobrze wiedział że jak tu pada deszcz to w górach na przełęczy sypie śniegiem.
Jadąc z tyłu nie słyszał opowieści na pierwszym wozie, chociaż nie musiał ich teraz słuchać bo już je znał.
Z rozmyślenia wyrwał go przeraźliwy krzyk na drugim wozie.Gdy ten się skończył Riskan miał już w dłoni miecz.Natychmiast pojechał w stronę czoła karawany. |