Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2012, 15:43   #27
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Akolita bez wątpienia stęsknił się za ukochanym boskim azylem. Zaraz po przybyciu do miasta i oczywiście po załatwieniu spraw związanych z ciałem kuzyna tutejszego władcy, Eryk udał się do świątyni. Znalazł ją bez problemu, pomijając ratusz i jedną z rezydencji była ona największą budowlą w mieście. Była ona bogato zdobiona płaskorzeźbami, freskami, czy witrażami sławiącymi mądrość i odwagę Sigmara Młotodzierżcy. Eryk od razu zwrócił uwagę na plac znajdujący się przed świątynią. Był tam przygotowany stos, aczkolwiek nie wyglądało na to, że jakieś ‘oczyszczenie’ będzie miało miejsce w tym momencie.
Na miejscu przywitał się z braćmi, z każdym z osobna.
- Niechaj światło Sigmara oświetla Cię bracie. Nazywam się Eryk Weiß. Służę w zakonie oczyszczającego płomienia.
- Jedność i siła Imperium - przywitał go najwyższy kapłan, około czterdziestoletni łysielec o smukłej, zmęczonej twarzy.
Następnie opowiedział całe zajście w Vogelsang.
- Tamtejsza świątynia została sprofanowana. Należy wysłać tam jakiegoś doświadczonego kaplana, aby przywrócił jej dawny blask i chwałę. Nie wiadomo czy nie pozostało coś co może dalej szerzyć zarazę i chaos. Nie jestem na tyle doświadczony, więc niestety nie mogłem się tym zająć osobiście.
Kapłan z uwagą wysłuchał zeznania Eryka. - Wypalone to miasto świętym ogniem powinno zostać do cna! Nie wiadomo do jakiego zgubnego wpływu mogła doprowadzić tam obecność plugawych bóstw. Dobrze Eryku, że przybywasz z relacją taką. Czym prędzej wyślę tam kapłanów, by miejsce to oczyszczone zostało.
Akolita nie do końca zgadzał się z zamiarami najwyższego kapłana. Jednak jedno z jego przykazań mówiło, że obowiązkiem jest słuchać przełożonych. Szkoda mu było tego, że plany Wołodii i Wujaszka przez nadgorliwość niektórych mogą zostać całkowicie przekreślone. Nie mógł z tym jednak nic zrobić. Przez głowę przeszedł mu obraz pretensji do jego osoby. Ukłonił się jednak nisko i powiedział ukrywając swoje emocje:
- Niechaj tak się stanie ojcze, jeśli taka wasza wola. Ufamy waszej madrości. Wszyscy przecież znamy oczyszczającą moc świętego płomienia.
Po chwili jednak przypomniał sobie o tym, co ujrzał na placu.
- Wybaczcie mi ciekawość, ale czyżby szykowała się jakaś ceremonia oczyszczenia heretyka?
- Pewnie o Plac Odkupienia pytasz - kapłan spojrzał na Eryka. - W czasach, które nastały ilość heretyków znacznie się zwiększyła. Stos co chwile nowy postawion być musi. Wrogowie jedności Imperium wiedzieć muszą, co prędzej, czy później ich czeka. – Odpowiedział.
- Rozumiem. Szansa na oddanie się mrocznym potęgom, które dają złudną nadzieję potęgi, która tak na prawdę sprowadza się jedynie do potępienia, z pewnością jest mniejsza, gdy potencjalni heretycy widzą, co ich czeka. Słowo Sigmara powinno dotrzeć do każdego, ponieważ to w nim jest prawdziwa siła.
- Dobrze Cię nauczyli i mądre słowa mówisz, widzę. Skąd przybywasz akolito?
- Pochodzę z prowincji Talabecland. Z miasteczka Fortenhaf. Do niedawna podróżowałem z kapłanką Shaylii, o której wspominałem. Została ona jednak w Vogelsang aby pomóc odbudować miasteczko, a także dopilnować, aby sługusy zarazy więcej go nie tknęli. - powiedział Eryk spokojnie. Chciał delikatnie zasugerować, że palenie miasta nie jest konieczne.
- Odbudować? Nasi kapłani zobaczą jak sprawa wygląda. Kapłanki Shallyi, Eryku, mają to do siebie iż czasem ratować chcą, to co do nie odratowania. Zaślepione można powiedzieć momentami są. - Najwyższy kapłan przemawiał zdecydowanym tonem, pełnym wiary w to co mówi. Już po krótkiej rozmowie poznać się dało, że prawdopodobnie jest paranoikiem widzącym wszędzie zgubny wpływ plugawych bóstw.
- Dobrze Panie, pozwolicie, że porozmawiam z tym kaplanem, którego chcecie wysłać do Vogelsang? Opowiem mu wszystko dokładnie ze szczegółami. Co gdzie się znajdowało i gdzie może się spodziewać śladów plugawych sług chaosu. - Eryk miał nadzieję, że chociaż z tym drugim się dogada...
W odpowiedzi na prośbę Eryka, arcykapłan skinął głową. Zaprowadził Weissa do jednego z kapłanów.
- Słyszałeś już cóż młody akolita nam opowiedział wcześniej o Vogelsang, Jak pewnie bracie przypuszczasz, trzeba będzie oczyścić to miejsce. Udasz więc się tam i rozeznasz w sytuacji dokładnie. Młody akolita ma ci jeszcze do przekazania parę uwag. Zostawiam was więc samych. Jedność i siła Imperium! - Rzekł po czym odszedł.
- Jedność i siła ojcze! - odpowiedział Eryk na zawolanie arcykapłana.
Zmierzył wzrokiem nowego rozmówcę. Ukłonił się i przywitał.

- Bądź pozdrowiony, a Sigmar niech Ci sprzyja bracie. - obejrzał się czy aby na pewno starszy kapłan ich nie podsłuchuje i czy wyszedł.
- Niech i tobie Sigmar sprzyja - przywitał się się z Erykiem.
- Czy arcykapłan zawsze tak reaguje? Tak... przesadnie? - zapytał półszeptem.
- Można by rzec, że uczulony na Chaos jest - odpowiedział takim samym tonem.
- Rozumiem. Dobrze bracie, wioska jest ruiną. udało nam się pogromić wraz z moim towarzyszem bestię Nurgla w kanałach. Nie wiem jak to coś tam funkcjonowało, ale podejrzewam, że pożerało ciała zmarłych, albo nawet wtedy jeszcze żywych. Moc Bogini miłosierdzia pozwoliła oczyścić miasto z zarazy. Jednak ślady chaosu dalej tam są. Dwie sprofanowane świątynie, posąg Sigmara no i co najgorsze... ludzie i ich serca... są przepełnione smutkiem. Jedynie słowo Sigmara może je oświetlić i dać im nadzieję na lepsze czasy.
- Niestety bracie, wiele takich miejsc po wojnie powstało, zbyt wiele. Wyplewić to zło musimy, by Imperium w sile rosło. Udam się tam, czym prędzej, zobaczyć jakie pozostałości mrocznych bóstw tam pozostały. Bo wątpić w to, że pozostały nie można. Z tego co mówisz, Vogelsang okropny najazd przetrwało. Przetrwało, ale tylko dla tego, bo przetrwać musiało, by Chaos mógł zwyciężyć. Zniszczyliście świątynie Nurgle’a, zniszczyliście za pewne i jej kapłana, uniecestwiliście też i tego... stwora. I chwała wam za to, bardzo dobrze się tam akolito spisałeś. Ale ziarno inne też mogło zostać już zasiane. Widzieliście mieszkańców tam przecie. A pewnie wszystkich ujrzeć wam się nie dało. Kto wie, co po domach się dzieje, kto wie czemu akurat tamci ocalali. Kto wie... - westchnął.
- Wierzę w to, że Juliene - kaplanka Shaylii która tam się ostała uraczyła ocalałych troskliwą opieką i nie pozwolila aby ojciec zarazy sięgnął choćby po najmniejsze z istnień należących do tamtejszej społeczności. Proszę Cię bracie jedynie o wyrozumiałość. Miasto i jego mieszkańcy choć przeżyli wielką tragedię chcą żyć i dalej żywić się słowem Sigmara.
- Oczywiście, bracie, oczywiście, zbadam to miejsce dokładnie. Obiecuję że tak zrobię, byłeś tam i oprę się początkowo na osądzie twym. Jednak co do kapłanki, to po tym co mówiłeś, będzie pierwszą osobą, której się przyjrzę dokładnie... bardzo dokładnie.
-To dobra kobieta. Jednak sami wiecie... nawiedziły ją wizje. Mnie i mojego towarzysza również. Rozmawialiśmy jednak o tym z kaplanem Morra. Nam nic nie grozi. Ona... obawiam się, że wzięła je za bardzo do siebie. Ach! Byłbym zapomniał. Gdyby ktoś przedstawiał się jako sługa nijakiego Harena z Altdorfu... obawiam się, że może to być jakiś sługa chaosu. Sługusi tego człowieka prześladowali nas od samej stolicy. Chcieli porwać kapłankę. A na co komu kobieta oddana bogini?
Kapłan skinął Erykowi głową. - Mam w pamięciu wszystko co mówiłeś. Przyjrzę się wszystkiemu dokładnie. Niech Sigmar cię prowadzi bracie!
 
Aeshadiv jest offline