Detlef spojrzał na krasnoludkę, potem na Knuta.
- Ciekawe co tobie by się śniło - powiedział - jakby cię żywcem złożyli do grobu. Z pewnością nie Shallya.
Sięgnął do plecaka.
- Woda z pewnością jest lepsza, niż gorzała, po tak długim poście - stwierdził - ale źle by to o gościnności naszej świadczyło, gdybyś pomyślała, że ci czego skąpimy.
Podał jej bukłak z winem.
- Na przebudzenie wino lepsze, by z jednej skrajności w drugą nie przeskoczyć - powiedział. - A zamiast o bogach ciemności rozmawiać, bo to ani czas sposobny, ani miejsce, lepiej zastanówmy się, co zrobić z tą spaczeniową wodą. Zaatakować orki, czy wymknąć się schodami, załatać otwór, a potem w mieście pomocy szukać.
- Te gobliny, o których mówiłaś - ponownie zwrócił się do krasnoludki - pewnie przed większą grupą orków szły. Ledwo ty w sen zapadłaś, to orki się zjawiły. A ten zdrajca, co z naszyjnikiem uciekał, musiał się na nie natknąć gdy z jaskini wybiegał. |