| Trzy majaczące w oddali postacie, oto co zobaczyli Irg oraz jego towarzysze w momencie gdy widoczność z każdą chwilą była coraz większa. Po kolejnych chwilach dało się już rozróżnić kobietę oraz towarzyszących jej dwóch mężczyzn wraz z niewielkimi stworami.
-Chochliki…miejmy się na baczności- szepnęła Cassandra
Gdy zbliżyli się już wystarczająco blisko, dało się już dostrzec szczegóły ich wyglądu. Kobieta była wysoką, dobrze zbudowana zarówno pod względem mięśni jak i kobiecych kształtów, brunetką o długich lśniących włosach. Ubrana w czarną skórzaną zbroję, na którą składał się napierśnik, spódnica i wysokie buty. Stroju dopełniały solidny hełm, zaopatrzona w kolce tarcza i miecz oburęczny. Opalona i bardzo ładna, o tajemniczo wyglądających oczach. Ozdobiona złotymi kolczykami przy uszach, oraz Talizmanem na szyi. Towarzyszyło jej sześć osób, młodzieniec w kolczudze, który wyglądał na wojownika. Przystojny, niebieskooki, choć z nadpalonymi włosami jasnego koloru. Mężczyzna w długiej szacie przypominającej habit. Zapewne jakiś kapłan, lub mnich. Powoli obydwie grupy spotkały się na stałym, normalnym gruncie, Irg chciał w miarę szybko wyczuć jakie intencje ma owa tajemnicza kobieta, odpowiedź przyszła szybciej niż się tego spodziewał
- Stój! - poleciła. Wydawała się być gotowa do walki, podobnie jak stojący obok niej młodzieniec. Mnich nieopodal też mógł mieć coś w zanadrzu, ale chochlików nie było nigdzie widać.
- Wiem po co tu przybyliście, ale Korona należeć będzie do mnie. Nie jest łatwo tu dotrzeć, więc za to mianuję was moimi generałami. Jeśli odłożycie broń! - powiedziała kobieta.
Krasnolud zatrzymał się lekko zaskoczony. Oczywiście spodziewał się niezbyt miłego przyjęcia, jednak zestawienie jego i jego kompanów z rolą podwładnych wysokiej kobiety wykraczało poza jego wyobrażenie. Zdawał sobie sprawę iż na pewno musi mieć ona jakieś ukryte zdolności w zanadrzu jednak nie miał najmniejszego zamiaru ustępować.
-Dzięki ci za twą uprzejmość o Pani.- powiedział nie ukrywając ironii w swoim głosie
-Jednak myślę iż sami sobie będziemy najlepszymi panami, tak więc Twoja propozycja raczej do nas nie trafi. Co więcej zdobycie Korony i użycie jej w moim celu nie jest dla mnie pragnieniem władzy, lecz sprawą honoru.- tutaj krasnolud przerwał i zmierzył grupę na przeciw niego badawczym spojrzeniem
-Tak więc, to my zdobędziemy Koronę, a jeżeli chcecie nam w tym przeszkodzić....to próbujcie- zakończył uśmiechając się lekko. Irg przyjął właściwą postawę do rozpoczęcia walki, Gogon i Cassandra uczynili to samo. Teraz ruch należał do kobiety stojącej na przeciw nich.
Kobieta uśmiechnęła się szyderczo.
- Sprawa honoru? - zadrwiła i... zaczęła rosnąć, a raczej powiększać się w szybkim tępie, zaś jej skórzana zbroja, którą miała na sobie dopasowywała się do niej rozmiarem.
W dłoni kobiety pojawił się miecz oburęczny, którego najwidoczniej używała jedną ręką.
Skóra kobiety zaczęła przybierać kolor jakby spiekła się na słońcu, a z za jej pleców wyłoniły się rosnące z każdą chwilą błoniaste skrzydła. Rosły razem z całym ciałem kobiety. Potem nad czołem, z pomiędzy włosów zaczęła jej wyrastać para rogów.
-Demon!- szepnęła Cassandra nie kryjąc strachu w głosie, krasnolud tylko zagryzł zęby
W swej naturalnej postaci kobieta wyglądała inaczej, choć zachowały się jej rysy twarzy i figura. Musiała mieć jakieś dwa i pół metra wzrostu, a ważyć mogła aż tyle co trzech rosłych chłopów. Miała czerwoną skórę, duże błoniaste skrzydła, oraz parę rogów, długości męskiej dłoni. Do tego pozbawione źrenic, białe oczy i jeszcze dłuższe niż poprzednio czarne włosy.
- Zachowałbyś honor i życie, a twoja zabita dechami wiocha opływała by w luksusy. Ale skoro wolisz dzisiaj tu zginąć. Masz gorszą pozycję! - rzekła drwiącym głosem, odnosząc się do tego, że metr za plecami ich przeciwników ziemia sama stoi w płomieniach, a na ich trójkę przypadał tylko jeden talizman.
Nie tracąc więcej czasu na gadanie ruszyła do ataku na krasnoluda.
W międzyczasie jej rycerz, Gogona, atakując razem ze swoją demonicą. W tym samym czasie mnich zajął swoją osobą czarodziejkę Cassandrę... ale nie wiadomo było, czy odbędą jakiś dziwny pojedynek siły woli lub magii, czy tylko będą stać z boku i patrzeć jak walczą pozostali.
Irg nie spodziewał się aż tak znacznej przemiany kobiety, jednak nie było już odwrotu, stanął mocno na nogach i szykował się na atak. Gogon zasłonił ciałem Cassandrę i również czekał na swojego przeciwnika
-Uporaj się z nim szybko, bo coś czuję ze z nią mogą być problemy...- powiedział krasnolud do Wnira, ten w odpowiedzi puścił mu oko, krasnolud uśmiechnął się i przygotował na nadejście demonicy. |