Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2012, 09:32   #93
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Korenn miał bogatą wyobraźnię, i kiedy ogień trzeszczał na patykach, chłopak bez trudu mógł sobie wyobrazić tuzin koszmarnych kształtów które mogły wypełznąć z dziury, przestraszone … lub zainteresowane nowymi gośćmi. Nie dodawało mu to pewności siebie i gdy pierwsze większe pająki wyprysnęły z wnętrza odruchowo nacisnął mechanizm spustowy, nieszkodliwie zagłębiając bełt po lotki w ziemię. Przeklął swój pech i nerwowość i złapał za włócznię, bowiem walka rozgorzała już na całego i, mimo przewagi, ludzie i gobliny nie mieli łatwego zadania z co większymi pajęczakami. Rychło zresztą zaczął tłuc drzewcem, bowiem wymachiwanie ostrym jak brzytwa szpikulcem przy kończynach kompanów nie wydawało mu się najlepszym sposobem na długie życie. Z całej siły nastąpił na mniejszego, ale chyba groźnego potworka, nieustraszenie nacierającego na pechowego Etroma; trzasnęło, jakby bukłak pękł.

Nie tylko bełt wystrzelony przez maga nie dosiągł celu. Przygotowana włócznia na wilkołaka, sterczała teraz w ziemi, po tym jak Yarkiss nieumiejętnie rzucił ją w kierunku największego pająka. Stwór szczęśliwie unikną ciosu i nacierał już na Etroma. Łowca nie miał jednak na razie czasu, żeby pomóc Zaraźnikowi. Musiał najpierw sam uporać się z jednym z pajęczaków, którego przykuł uwagę. Szybko dobył miecza, ale nie wiedział zbytnio jak się zabrać do walki z takim nietypowym przeciwnikiem. Jego niezdecydowanie błyskawicznie wykorzystał czarny jak smoła pająk, który ugryzł go w prawą nogę. Łowca odwdzięczył mu się, tnąc mieczem w poprzek odwłoku. Cios wystarczył, żeby pająk padł martwy na ziemię.

Stres płynący z wyczekiwania na legendarne potwory opadł niemal równie szybko, jak łuk Damiela, kiedy Ralfi dostrzegł przerośnięte stawonogi. Co prawda, rzadko spotyka się bydlaki takich rozmiarów, ale niekiedy w leśnej jamie czy zapadlinie kilka tka gniazdo z lepkich pajęczyn. Rafael stał nieco dalej niż pozostali, więc zanim dał spokój z wyciąganiem zablokowanego miecza z trefnej pochwy i pochwycił włócznię, pająki zdążyły już kąsać towarzyszy swoimi dorodnymi szczękoczułkami. Dobiegł i poprzebijał grotem dwa średnie osobniki, które chyba jako jedyne stawiały jeszcze opór. Mimo, że wysokie buty dawały ochronę przede drobnicą, zanim walka się skończyła łowca skakał co i rusz, niczym baletnica, miażdżąc jadowitych przeciwników.

Już w trakcie walki z uciekającymi z jaskini pająkami Korenn czuł jakiś dziwny ziąb w trzewiach, który nasilił się gdy jeszcze raz spojrzał na but pozostały po którymś mieszkańcu Viseny. I na pajęczyny pokrywające Solmyra, i na rozrzucone ciała.
- Wiecie, tak się zastanawiam jaki interes miały wilkołaki żeby tu przyjść - powiedział starając się by głos mu nie drżał. Zass z zapałem konsumowała pająka, ale chłopak nie zwracał na to uwagi, przypominając sobie jakieś bajdurzenia zasłyszane od Dziadunia gdy czasami mu się zebrało na gadanie. - Bo że o tej jaskini i pająkach wiedziały, to prawie pewne.
- Jak je w końcu spotkamy, może będziesz miał okazje się ich zapytać, zanim nas rozszarpią. - Odparł z udawaną powagą Yarkiss, który cały zmuszał się, żeby nie podrapać się w swędzącą okropelnie nogę, po ugryzieniu wrednego pajęczaka.
Czarownik uśmiechnął się odruchowo.
- Dobrze że ugryzł cię w nogę, a nie we fiutka. Jak odpadnie będzie mniejsza strata - zażartował.
- Powinniśmy wejść do środka i sprawdzić tę jaskinię - rzucił znowu, z determinacją ładując do kuszy nowy bełt. Wydobył z ziemi ten wystrzelony, zawsze to jeden więcej, nawet po naprawie - Kto idzie?
- Na mnie możesz liczyć. - Odezwał się Yarkiss, który widząc opadający dym, poszedł po pochodnie. Nie uśmiechał mu się samotny wypada do pajęczej jamy, dlatego był zadowolony z inicjatywy Korenna. Patrząc na pozostałych towarzyszy, miał nadzieje, że i oni też zdecydują się wybrać razem z nimi. Pytanie tylko, kto będzie na tyle odważny, żeby wejść do jaskini pierwszy? Jak łatwo się domyślić, delikatnie mówiąc chętnych nie było zbyt wielu. Nikt się nie wyrywał, żeby być pierwszym w kolejce do pożarcia. Wszyscy nerwowo przerzucali się spojrzeniami, licząc, że ktoś zgłosi się na ochotnika. Ostatecznie Yarkiss zdecydował się iść na czele śmiałków.
- Jeśli w jaskini czają się rzeczywiście wilkołaki to nie przeżyje żadne z nas. - Łowca dodał przed wejściem wszystkim otuchy. - Tak więc po co mam oglądać jak was masakrują. - Zażartował nadzwyczaj nieudolnie, stwarzając wrażenie, że poczucie strachu jest mu zupełnie obce. W rzeczywistości jednak bał się jak nigdy dotąd. Uważniejszy obserwator mógł dostrzec jak drży mu miecz, trzymany niepewnie w lewej ręce.
- W razie czego nie oglądaj się więc - doradził Korenn. Sprawdził czy ogień alchemiczny ma pod ręką, przygotował się by spenetrować korytarz z włócznią w dłoni i kuszą w drugiej. W razie czego mógł wbić koniec broni drzewcowej w ziemię i nastawić przeciwko atakującemu - być może - potworowi. Nie mówił o swoich podejrzeniach, bowiem już takimi fantazjami mu się wydawały że nawet on z trudem mógł w nie uwierzyć. Trochę pocieszało go przekonywanie samego siebie że może pająki które wypełzły z jaskini to było wszystko co ta koszmarna dziura w sobie kryła.
- Zass, chodź ze mną, maleńka - powiedział i z czułością owinął sobie żmiję wokół szyi.

Ralfi wyciągnął sztylet i przeciął blokujący pochwę frędzel, kląc przy tym pod nosem. ~ Dobrze, że Yarkiss idzie pierwszy ~ pomyślał. Nie ma co brać ze sobą wszystkiego... jeszcze pochodnia. Pilnujący na pewno się znajdą. Chociaż nadal strach odbierał mu trzeźwość myślenia, po starciu z pająkami poczuł, że jakby trochę.. ulżyło. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić koszmaru, który śledzą, w klejącym się od pajęczyn domu ośmionogów. Oby tylko nie mieli tu jakiegoś sąsiedzkiego przejścia...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline