Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2012, 11:47   #31
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek ostrzygł się i doprowadził do porządku. Mógł. Stać go było. Pamiętał jednak kim jest, skąd się wywodzi. A ubiór. No cóż, to miało mu pomóc w kontaktach z ludźmi. Wózeczek zostawił w karczmie, gdzie po krótkich negocjacjach karczmarz zgodził się jego "skarb skarbów" przechować.

Tak więc elegancki, dobrze ubrany mógł spokojnie uchodzić za człowieka, któremu dobrze się wiedzie. W nowych butach, czystej białej koszuli, kamizelce i płaszczu wyglądał dostojnie, można było rzec. Brakowało tylko mu kapelusika.
I tak wystrojony znalazł swoich przyjaciół, którzy byli zaskoczeni jego nagłą przemianą, choć mogli nie dać po sobie poznać tego.

Kolejny trup. Kolejny liścik. Wujaszek już zaczął myśleć. Główka pracowała na najwyższych obrotach. Miał już pewność jedną. Motywem była zemsta, lub chęć wymierzenia kary. Na razie jednak to chciał pozostawić dla siebie a trzeba było porozmawiać o tym co ich "informator" może wiedzieć. Pytań nigdy za wiele, a kto pyta nie błądzi jak mawiał świętej pamięci tatuńcio.

Więc nim Kislevici odeszli Anzelm zapytał ich:
- Panowie, Panowie - głos Wujaszka był niemal konspiracyjny - mówicie że typ z niego zły. Cóż on robił, szepnijcie no parę słów o nim, a może jeszcze komuś pieniądze był winien ? Coś może z jego przeszłości .. znacie ?
Raz, dusijigrosz, jak mówijił. Bez pięniędzyji chwilija i na bruk od razju wywaljał. No ale tak tło jest częstyjo. Sczególnije jak interyjes ciężko szedł, aż upadł. Ale dwja łon to był straszynyj, jak to mówiją, ksenofob. Obcych nienawidził, obcyjych ras, ale i obcyjych krajanów, jako i my Kislevczycy, Bretończycy, czy innyji. - wyjaśnił Anzelmowi, po czym jak miał wcześniej zamiar ruszył w stronę obstawy.
Wujaszek kiwał głową i spamiętywał. Co jakiś czas dumnie otrzepywał swoje ubranko z kurzu.
- Panie, nie chcę Ci zabierać czasu więc dwa pytania: komu mógł jeszcze być dłużny jakieś sumy pieniędzy. Skoro tak nienawidził obcych to tylko słownie czy też dochodziło do jakiś rękoczynów, pomówień ?
- Dwa i konijec, nije chcem być przy was długijo widziany - Wyjaśnił. - [i]Pewnije też był winnym nijakiemu Pierrowi Dupain, zwanym Pijęknym z Bretoniji, pijeniądze. Tjen tło najwijększy w Salkalten lichwijarz, więc pewnije był u nijego. Mimo iż nie nawidził innych, to ich piniejądze ljubił.[i]- Zaśmiałsięz pogardą. - Rękoczynjów, raczej nije, bo łon stary był, jakijeś szcześdziesijąt miał, wijęc bić, pewnije nije bił.- Na więcej pytań nie czekał. - Nije widzjeli my siję! Pamijętają!

Anzelm tylko skinął głową i czekał aż zostaną sami. Spojrzał pytająco na swoich towarzyszy, czekając co powiedzą. Miał kolejne pomysły, kolejne tropy które warto sprawdzić ale niech też inni się wykażą.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline