Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-06-2012, 11:47   #31
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek ostrzygł się i doprowadził do porządku. Mógł. Stać go było. Pamiętał jednak kim jest, skąd się wywodzi. A ubiór. No cóż, to miało mu pomóc w kontaktach z ludźmi. Wózeczek zostawił w karczmie, gdzie po krótkich negocjacjach karczmarz zgodził się jego "skarb skarbów" przechować.

Tak więc elegancki, dobrze ubrany mógł spokojnie uchodzić za człowieka, któremu dobrze się wiedzie. W nowych butach, czystej białej koszuli, kamizelce i płaszczu wyglądał dostojnie, można było rzec. Brakowało tylko mu kapelusika.
I tak wystrojony znalazł swoich przyjaciół, którzy byli zaskoczeni jego nagłą przemianą, choć mogli nie dać po sobie poznać tego.

Kolejny trup. Kolejny liścik. Wujaszek już zaczął myśleć. Główka pracowała na najwyższych obrotach. Miał już pewność jedną. Motywem była zemsta, lub chęć wymierzenia kary. Na razie jednak to chciał pozostawić dla siebie a trzeba było porozmawiać o tym co ich "informator" może wiedzieć. Pytań nigdy za wiele, a kto pyta nie błądzi jak mawiał świętej pamięci tatuńcio.

Więc nim Kislevici odeszli Anzelm zapytał ich:
- Panowie, Panowie - głos Wujaszka był niemal konspiracyjny - mówicie że typ z niego zły. Cóż on robił, szepnijcie no parę słów o nim, a może jeszcze komuś pieniądze był winien ? Coś może z jego przeszłości .. znacie ?
Raz, dusijigrosz, jak mówijił. Bez pięniędzyji chwilija i na bruk od razju wywaljał. No ale tak tło jest częstyjo. Sczególnije jak interyjes ciężko szedł, aż upadł. Ale dwja łon to był straszynyj, jak to mówiją, ksenofob. Obcych nienawidził, obcyjych ras, ale i obcyjych krajanów, jako i my Kislevczycy, Bretończycy, czy innyji. - wyjaśnił Anzelmowi, po czym jak miał wcześniej zamiar ruszył w stronę obstawy.
Wujaszek kiwał głową i spamiętywał. Co jakiś czas dumnie otrzepywał swoje ubranko z kurzu.
- Panie, nie chcę Ci zabierać czasu więc dwa pytania: komu mógł jeszcze być dłużny jakieś sumy pieniędzy. Skoro tak nienawidził obcych to tylko słownie czy też dochodziło do jakiś rękoczynów, pomówień ?
- Dwa i konijec, nije chcem być przy was długijo widziany - Wyjaśnił. - [i]Pewnije też był winnym nijakiemu Pierrowi Dupain, zwanym Pijęknym z Bretoniji, pijeniądze. Tjen tło najwijększy w Salkalten lichwijarz, więc pewnije był u nijego. Mimo iż nie nawidził innych, to ich piniejądze ljubił.[i]- Zaśmiałsięz pogardą. - Rękoczynjów, raczej nije, bo łon stary był, jakijeś szcześdziesijąt miał, wijęc bić, pewnije nije bił.- Na więcej pytań nie czekał. - Nije widzjeli my siję! Pamijętają!

Anzelm tylko skinął głową i czekał aż zostaną sami. Spojrzał pytająco na swoich towarzyszy, czekając co powiedzą. Miał kolejne pomysły, kolejne tropy które warto sprawdzić ale niech też inni się wykażą.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 19-06-2012, 18:13   #32
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
- Ja najchętniej porozmawiałbym z lichwiarzem tym o naszym denacie. Może bym czegoś się ciekawego dowiedział i tu bym prosił naszego Khazada o towarzystwo. Piwo oczywiście w cenie wycieczki - Wuj uśmiechnął się przyjaźnie - Mamy mało informacji, a czas goni tym bardziej że trup za trupem się pojawia a Zlate France obiecująco się zapowiadają. Nasi szanowni Sigmarici może by porozmawiali z sąsiadami, zapewne z nimi chętniej porozmawiają niż z nami, i może czegoś dowiedzą się ciekawego.
- Za piwo też mogę iść, choć za darmo też bym polazł.
- Powiedział Aliq, poprawiając pas.
Lichwiarzy nie lubił, więc miał nadzieję że będą z nim prowadzić żywiołową dyskusję.

Wujaszek nie tracił czasu i ruszył na poszukiwanie Lichwiarza. Udał się do kilku karczm i tam w końcu wskazali mu miejsce, gdzie może znaleźć poszukiwaną przez siebie personę. Krasnolud raźno ruszył z Wujaszkiem, po tym jak się upewnił, że to na pewno ta sama osoba.
W końcu dotarli do wskazanego kantorku, prowadzonego przez blisko czterdziestoletniego Bretończyka. Anzelm od rzu domyślił się czemy mężczyzna ten, zwany był Pięknym. Nienaganny strój (niczym jak ten Wujaszka), dokładnie wymodelowany fryz, przystrzyżony wąsik. Na stole, obok niego spoczywał kapelusz z gęsim piórem, idealnie dopasowany do ubioru. Aliquam czuł, że nia pasuje do tego towarzystwa. Miał nadzieję, że zrozumię choć połowę ze słów, które zostaną tu użyte.

Anzelm wszedł spokojnie, bowiem miał za sobą Khazada, który umiał się obchodzić z natrętami. Na razie jednak Wujaszek nie zamierzał walić nikogo w mordę, bo to nie było w jego stylu. Gdy wszedł do kantorku podszedł spokojnie do Bretończyka i rzekł;
- Witam, Herr Dupain mam problem - po tych słowach bez ogródek położył kilka srebrnych monet - a problem nazywa się Wegner. A właściwie martwy Benjamin Wegner
Wujaszek spokojnie poczekał na reakcję lichwiarza.
Lichwiarz Pieere od razu sięgnął po monety, wyraźnie zadowolony z rozpoczęcia rozmowy. Anzelm widać było wiedział jak rozmawiać z ludźmi tego typu.
- Problem Wegner powiadasz? No rzeczywiście z niego jeden wielki problem był. - rzekł ze sztucznym uśmiechem.
- No ale cóż.. On nie żyje. Domyślam się że martwy dłużnik nie jest niczym pożytecznym tak więc mam małą prośbę a może wynagrodzę Panu stratę jakoś. Potrzebuję informacji o nim.. Wiem kim był, wiadomo mi że cechował się jawną nienawiścią do innych.. Toteż proszę mi powiedzieć co Pan wie o nim.. - Wujaszek poszukał wzorkiem krzesła by móc usiąść.

Aliquam wolał postać. Patrzył się spode łba na lichwiarza. Oj jak ten człowiek mu się nie podobał.

- Zgadza się, martwy pieniędzy nie przyniesie, z żywym zawsze jest na to jakaś szansa. No i teraz to już pieniędzy nie odzyskam. Rodziny brak, krewnych brak. Pieniądze moje pa pa zrobiły. A już miałem odzyskać je dzisiaj - westchnął - Cóż więcej o nim. Interes kiedyś miał, wynajmował pokoje w kamienicy. Potem interes podupadł. Ale nie dziwił by się nikt widząc stan tej kamienicy. Nic o nią nie dbał, a pieniądze skurczybyk diabelskie brał i zero litości dla spóźnialskich. Nie to co ja, ja zawsze trochę więcej czasu dam. Dopiero później, gdy ktoś oscentacyjnie olewa sprawę przypominaczy wysyłam. No, ale wracając do tego Wegnera. Oszust to był i krętacz i jak już wiesz nienawiścią do innych się parał ogromną. Ja nie wiem, co my, bretończycy mu zrobili. - Rozłożył ręce.

Wujaszek wyjął 12 srebrników i położył na stole przesuwając je w kierunku lichwiarza.
- Słucham dalej.. - uśmiechnął się przyjaźnie
Khazad ciężko westchnął. Miał nadzieję, że on nie będzie musiał pomagać w rozwiązaniu języka lichwiarzowi, za pomocą monet. Wolał inne metody zmuszania do mówienia.
Lichwiarz schował kolejne monety. Wracając do opowieści - Ten podlec zdarzało się, że w sądach nawet zeznawał. Za każdym razem oczerniając obcych. Pamiętam, jak dziś, jak parę lat temu przez jego fałszywe zeznania dwóch krajanów moich do więzienie trafiło. Bez winy! Oczernieni! Oszukani! - Widać było, że denerwował się na wspomnienie tego wydarzenia. - A to z pewnością, nie jedyny taki przypadek był.
Wujaszek wyjął kolejne 12 srebrników i rzekł:
- Skoro zeznawał rozumiem że protokoły tych oskarżeń też były zrobione ? - zapytał z lekką zadumą w głosie
- No były, musiały być. W archiwach sądowych one będą. Ale cóż to teraz da, wyroku nie cofnie nikt. Nędzny oszust- zdenerwowany, uderzył pięścią w stół. - Przynajmniej później oprocentowaniem mu się odpłacałem. Dobrze, że zginął już. Dobrze. Jednago parszywca na świece mniej.
Wujaszek dał ostatnie 12 srebrników i rzekł do Khazada:
- Chyba nam to wystarczy? Czyli warto by przejrzeć księgi i raporty... z tych procesów
- Oby były tam jakieś obrazki
... - Mruknął krasnolud. Mógł sobie przejrzeć, ale z czytaniem gorzej. - Chodźmy, zanim wyciągnie z ciebie jeszcze więcej kasy i będę musiał ją odzyskać. - Fuknął i obrócił się na pięcie, darując pożegnanie tak jak i przywitanie. Gardził ludzi podobnymi do tego tutaj.
Gdy tylko wyszli Wujaszek podrapał się po głowie i rzekł do Khazada:
- Kurcze... ja to nie umiem czytać - i wyszczerzył zęby - chyba trzeba pójść po jakiegoś Sigmaritę. Ci to oczytani i w ogóle.
Krasnolud westchnął ciężko.
- No dobra. Można im dupy pozawracać. Eryk, ten blond chłoptaś, wygląda uroczo gdy się złości. - Dodał z wrednym uśmiechem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 21-06-2012, 13:56   #33
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wujaszek spojrzał na Aarona i rzekł konkretnie:

- Może by warto kolejnego trupa sprawdzić? Co o tym sądzisz Mistrzu Aaronie?

Wujaszek pierw chciał poznać zdanie kogoś kto biegły jest w sztuce “krojenia zwłok”.

- Nie mam nic przeciwko - odrzekł cyrulik, rad że ktoś docenia jego fach - Lecz obecni dysponenci zwłok mogą dla odmiany być przeciwni. Tym razem nie mamy poparcia możnych krewnych. Zarazem czas nas goni.

- Cóż.. może zwyczajne kłamstwo wystarczy. Może warto powiedzieć, że jesteśmy rodziną lub krewnymi zmarłego i chcieliśmy w ciszy i spokoju oddać mu hołd? -
zapytał najelegantszy śmieciarz Imperium - Aaronie nie znam się za dobrze, ale może nie warto go ciąć. Kartka mówi o jadzie, czyli może trucizna go zabiła? Co o tym sądzisz?

- Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, nim nie zobaczę, że tak powiem, fizycznej materii. Jeśli tym razem do zabójstwa użyto mocnej trucizny, może będę w stanie więcej wyczytać ze zwłok. Silniejsza trucizna to silniejsze działanie, silniejsze działanie, to widoczniejsze zmiany patologiczne. Zresztą nie wiem, muszę zobaczyć
- Aaron nieco się irytował gadaniem po próżnicy.

Gdy drużynowy cyrulik wypowiadał takie mądre słowa jak “fizyczna materia”, “patologia” Wujaszek drapał się za głowę, a jego mina pokazywała że TE słowa są ciężkie w zrozumieniu, lecz nic nie mówił tylko potakująco kiwał głową.

- Nie znam się lecz może warto szukać śladów.. w końcu trucizna, jad jakoś musiała dostać się do ciała, ale to Twoja Mistrzu Aaronie dziedzina. Warto byś wziął kogoś ze sobą do pomocy, jak sądzisz ?

- Nie jestem Mistrzem, jestem prostym cyrulikiem - poprawił Stolzmann dalej z lekka poirytowany - Tak, tak, pójdziemy zobaczyć zwłoki. Kto chce, może iść ze mną.

~Świątynia Morra~

Aaron wbiegł do świątyni zasapany. Przy wejściu pokornie uklęknął, jak obyczaj nakazywał. Po czym z udawanym przejęciem zaczepił kapłana.

- Czcigodny Ojcze, przybyłem tak szybko, jak się dało.

Na zdziwienie kapłana odpowiedział, że został wezwany do oględzin zwłok. Powołał się na sierżanta Slavko, złożył odpowiedni datek na świątynię i wkrótce został zaprowadzony do trupa.

Denat był dużo starszy niż pozostali, koło sześćdziesięciu lat. Miał zapadnięte policzki, zarost kilkudniowy, był ogólnie brudny. Z pewnością do elit to on nie należał, raczej biedoty. Jedyną widoczną raną było nakłucie poniżej szyi, jak u poprzednich ofiar. Usta i język wysmarowane były dużą ilością ciemnozieloną substancją. Brak było innych obrażeń. Stolzmann spreparował te same tkanki, co u poprzedniego denata. Badając truciznę i ślady, jakie zostawiła w organizmie, zawyrokował:

- Podejrzewam jad mantikory. To substancja używana czasem w medycynie - w małych dawkach przynosi głęboki sen. W większych - sen, z którego nie ma przebudzenia. Tylko to nie są tanie rzeczy, jedna porcja kosztuje ponad 60 koron i jest wręcz znikomo dostępna. Nasz morderca to człowiek bardzo dobrze wyposażony.

Następnie Aaron udał się do miejscowego aptekarza. Mistrz Jacobs nie miał jeszcze wyników poprzednich badań, ale potwierdził przypuszczenie - tym razem zabójca użył jadu mantikory, wymieszanego z czymś jeszcze, prawdopodobnie z substancjami roślinnymi.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 22-06-2012, 12:51   #34
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Po wyjściu od lichwiarza ruszyli w stronę karczmy, gdzie mieli nadzieję poprosić Eryka o pomoc w przeszukiwaniu akt. Trafili na trop, jednak potrzebowali kogoś potrafiącego czytać, by ten trop pociągnąć. Głowy mieli zaprzątnięte tym, co mogą tam znaleźć, bądź też khazadów tym, że cały czas nie oklepali nikomu jeszcze w Salkalten mordy. To ostatnie mogło się właśnie zmienić. Gdy weszli w jedną z bocznych uliczek, drogę zastąpiło im czterech zbirów, a przynajmniej ich wygląd mógł wskazywać na to, że zbirami mogli być. Twarze z kilkudniowym zarostem, zdobione licznymi bliznami. Już parę metrów przed nimi dało się zauważyć woń alkoholu bijącą od nich. Pierwszy z nich za pasem miał sztylet, kolejny zakładał na rękę kastet, a trzeci z czwartym, groźnie patrząc przed siebie, trzymało w rękach pałki.
- Patrzcie jaki piękniś - dało się usłyszeć z daleka.
- No, śliczny ten chłopaczek - zawtórował kolejny.
- I jeszcze dwa maluszki ze sobą ma - z gromkim uśmiechem dodał trzeci, wskazując swą pałką na krasnoludy.
- Dobra piękny! Wyskakuj z sakiewki! - Zwrócił się do Anzelma ten pierwszy, ze sztyletem.
- Karły niech też dają - wskazał Aliquama i Khaldina kolejny.
Wujaszek spojrzał na Aliquama i Khaldina a potem na bandziorów, i z lekkim uśmiechem rzekł:
- Sztylet jakieś 6 srebrników, no może z 8 wyciągnę. Kastet podobnie. Pałki mogą pójść na opał - zaczął spokojnie liczyć i potem zwracając się do obu Khazadów - Proszę, chcieliście dać komuś w ryj to nawet szukać nie musicie długo. Kto pierwszy położy przeciwnika ma piwo od Wujaszka
Wujaszek stanął z tyłu bowiem z hołotą walczyć nie zamierzał. W końcu nowe ubranie, szkoda je pobrudzić czy zniszczyć. On sam nie czuł się lepszy, ale cóż..pozory trzeba sprawiać.
- Pałki i kawałki metalu - mruknął krasnal chwytając po młot. - OBRAŻACIE MNIE! - Warknął i rzucił się na najbliższego przeciwnika. Bez ogródek, bez zbędnego gadania, jedynie z narastającym gniewem i podnieceniem.

Aliq szybko i potężnie rąbnął jednego z przeciwników. Ten zawył z bólu, ale nie zemdlał, ani nic, tylko na oślep ciął sztyletem, potwornie chybiając. Innych ataków też udawało się uniknąć, jednak Khaldin, w końcu został draśnięty, nic poważnego. Aliquam walczył dalej, próbując dobić przeciwnika.

Aliquam z uśmiechem na twarzy, przyjął odgłos łamanych żeber przeciwnika. Gdy ten padał na ziemię, khazad skierował swój gniew na najbliższego przeciwnika, kątem oka rejestrując jak Khaldin otrzymuje kolejny, lżejszy cios.
- No i chyba mamy zwycięzce - mruknął Wujaszek - Khaldek dawaj.. piwo czeka - zachęcił towarzysza Aznelm.
- I nawet nie próbujcie uciekać! - Warknął stary krasnolud starając się dobić przeciwnika, którego już nieźle pogruchotał. Dwa szybkie, ale i tak mocne ciosy młota, doprowadził wroga do nieprzytomności. Khaldin zaś otrzymał kolejną ranę, poważniejszą. Aliquam rzucił się na pomoc przyjacielowi. Trafił przeciwnika pod żebra, Khaldin również drasnął swojego przeciwnika, tym razem Aliquam poczuł piekący ból na policzku, gdy pałka przeciwnika, uderzyła w jego twarz. Stary khazad odpowiedział ze zdwojoną siłą, z pewnością uszkodzając nerki przeciwnika. Miał gwarantowane szczanie krwią przez lata. Khaldin jednak, rażony kolejnym ciosem padł na bruk ulicy, nieprzytomny. Starszy khazad wściekle skończył z obecnym przeciwnikiem, wbijając młot w jego mostek i obalając go. Odwrócił się zdyszany w stronę kolejnego, ostatniego bandyty. Ten, pod wpływem wzroku oszalałego krasnoluda i leżących, pojękujących towarzyszy, rzucił się do ucieczki. Biegł niezgrabnie, a odwracając się widział ścigającego go Aliquama, który wymachiwał młotem i nawoływał go do powrotu, wyzywając od przyrodzeń pomiotów Chaosu. Gdy się w końcu wywalił, khazad wymierzył mu cios młotem w rzepkę. Zawył jak zarzynany noworodek, wywrócił oczami, tak by stojący nad nim Aliq widział tylko jego białka, bez źrenic, no i zemdlał.
Krasnal splunął obok i zaczął się uspokajać.
- Przeszukajmy ich ciała, może mają złoto, które wydamy na wyleczenie Khaldina. Warto wezwać straż czy kogoś tam, by ich zamknęli. Jeden czy dwóch mogą też umrzeć, na wskutek tych... no... obrażeń wewnętrznych. Szkoda by było by już więcej nie cierpieli, tępe skurwiałe chuje! - Trochę powarczał i się uspokoił. Przeszukał ciała, a potem poprosił Anzlema o pomoc, w przeniesieniu Khaldina. Sześć złotych koron, plus satysfakcja z wkopaniu paru cuchnącym ludziom. To był dobry dzień.

Pozostawało tylko wrócić do reszty, by przeczytali, co trzeba i zajęli się biednym Khaldinem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 23-06-2012, 12:29   #35
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir w zasadzie stracił zainteresowanie śledztwem, skupił się bardziej na tym, po co w ogóle do Salkaten się wybrali - znalezieniu wdowy po oficerze Borisie Rettigu. Zresztą z samym śledztwem Aaron doskonale dawał sobie radę, cyrulik miał wszystkie umiejętności potrzebne do fachowych oględzin zwłok, a jako że stała za nimi powaga bogatego Hrabiego oraz kościoła Sigmara w postaci Eryka, niewiele drzwi pozostawało przed nimi zamkniętymi. Kasimir miał za to inne sprawy na głowie i potrzebował pomocy. Pomocy kogoś kto umiał dobrze trzymać łuk albo kuszę, a akurat tak się składało że jeden z jego towarzyszy również był bardzo zainteresowany sprawą martwego oficera. Alex wydawał się też idealnym kandydatem - cwany, dyskretny, z dobrym okiem. Dużo było zamieszania i biegania w sprawie całego tego śledztwa, ale w końcu Ignatzowi udało się znaleźć chwilę żeby porozmawiać z łowcą nagród.

- Hej, Alex, mam drobną sprawę – zagadnął towarzysza Kasimir. - Udało mi się znaleźć tego kupca Mittelstadta, co to był winny pieniądze naszemu martwemu oficerowi spod Vogelsang. Pamiętam, że chciałeś przekazać jego ostatnią wiadomość, no więc będę w tej sprawie potrzebował pomocy. Jestem z tym całym Mittelstadtem jutro umówiony, ale mam wrażenie że skurwiel coś kręci. Pomyślałem, że nie zaszkodziłoby mieć za sobą zdolnego strzelca.
Alex skinął głową ze zrozumieniem. Kasimir pewnie byłby zaskoczony tym, że Alex rozumiał również podstawy zachowania kupca. Co nie znaczyło, by je popierał.
- Kręci? A co ci powiedział? - spytał. - To, że kręci to chyba nic dziwnego. - Uśmiechnął się bardzo krzywo. - Często jest tak, że gdy ktoś ma się rozstać z gotówką, którą już uważał za swoją, to zaczyna kombinować, jak by tu zachować ją dla siebie.
- Poprosił, żebym przyszedł sam, że wtedy przyprowadzi wdowę na miejsce spotkania. Cuchnie mi to podstępem. Dlatego też potrzebuję pomocy strzelca – odparł Ignatz. – Niepotrzebnie mu powiedziałem, że ten Rettig jest martwy. Teraz myślę, że mogłem to inaczej rozegrać, ale cóż, po fakcie każdy jest mądry. Nie powiedziałem wprawdzie konkretnie, że list mówi o jego długu, ale chyba nie jest taki głupi, żeby nie wiedzieć co się stanie z długiem kiedy do wdowy dojdzie informacja o śmierci męża.
Alex pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Typowy przykład zwykłej, ludzkiej chciwości. Nie pomyśleliśmy o tym, by o wdowę rozpytać, a dopiero potem kupca szukać. Szkoda. Następnym razem będziemy mądrzejsi. Gdzie macie się spotkać? Mam nadzieję, że w środku miasta, a nie gdzieś na jakim odludziu. Zjawiłbym się tam wcześniej o obejrzałbym okolicę - zaproponował.
- Nie ma strachu, umówieni jesteśmy przy ratuszu. Bardziej w mieście chyba się nie da, ale ostrożności nigdy za wiele. Rozejrzałbym się tam z Tobą, ale chyba lepiej nie ryzykować że nas ktoś potem skojarzy. - Kasimir zrobił krótką przerwę. - Ah, jeszcze jedna sprawa, przedstawiłem się prawdziwym imieniem, ale podałem się za posłańca, więc na wszelki wypadek tej wersji się trzymajmy. Źle by to wyglądało jakby nagle w takiej sytuacji wyszło kłamstwo.
- Ile mamy czasu do tego spotkania? - spytał Alex. - Bo parę rzeczy przyszło mi do głowy. Na przykład to, że kupiec może kogoś podstawić. Znajdzie sobie jakąś panią, co za garść złotych koron przedstawi się jako szacowna i zbolała wdowa. A pomysł z posłańcem jest bardzo dobry. W takim przypadku nic ci nie powinno grozić, dopóki kupiec nie dostanie listu do ręki. I nie będzie tak, że ktoś z kuszą w dłoni poczeka na dachu, żeby cię ustrzelić.
- Mamy się spotkać późnym popołudniem, około siedemnastej, więc czasu jeszcze trochę jest, ale jeżeli chcesz się tam jeszcze rozejrzeć i znaleźć dobry punkt widokowy, to zdecydowanie warto byłoby się pospieszyć. No i rzeczywiście dobrze byłoby się zabezpieczyć przed takim przekrętem ze strony kupca - odpowiedział Ignatz, zły na siebie, że nie przyszła mu do głowy taka ewentualność. – Gorzej, że nie bardzo mam pomysł jak sprawdzić jej tożsamość... Przynajmniej bez robienia sceny.
- Zacznijmy od rozmowy z naszym znajomym sierżantem Ponomarevem - zaproponował Alex. - Jeśli on nie zna żony po oficerze, to z pewnością wie, gdzie szukać kogoś, kto ją zna. To duże miasto, ale bez przesady. Nawet w największym mieście można znaleźć kogoś, kto zna kogoś innego. A sam pomyśl... Czemu nie zorganizował spotkania w jej domu? To co najmniej dziwne.
- Tak, też myślałem, żeby zapytać kogoś ze straży, zanim Mittelstadt mi się napatoczył. Skupiłem się trochę za bardzo na tym całym spotkaniu. Rzeczywiście najpierw zapytajmy straży, a potem zobaczymy czy będzie w ogóle potrzeba wybierać się na spotkanie z Mittelstadtem.
- Spotkać się zawsze można - stwierdził Alex. - Przyłapanie kupca na oszustwie... to by było całkiem zabawne. Ale, prawdę mówiąc, też bym najpierw się skupił na kupcu. O ewentualnych oszustwach zacząłem myśleć dopiero teraz.
- Chodźmy do naszego sierżanta - dodał. - Pogadamy, zobaczymy.

Jak zamierzyli tak też zrobili. Kasimir mile zaskoczony był przenikliwością Alexa, a po rozmowie był już pewien, że zwrócenie się akurat do niego było dobrym pomysłem.
 
Julian jest offline  
Stary 23-06-2012, 14:09   #36
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ostatnie dni były dla grupy pełne wrażeń i wysiłku umysłowego. Mężczyźni kombinowali i szukali odpowiedzi, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu sprawy z zabójstwami. Dowody i poszlaki nie dawały jednoznacznej odpowiedzi. Wołodia sporą część czasu spędził bez kompanów. Kręcił się po mieście między domami, po lokalnych sklepach i kramach. Pytał o zamordowanego szlachcica, którego ciało znaleźli na szlaku za miastem. Podczas gdy reszta dochodziła do różnych wniosków po silnych tropach, kozak raczej starał się znaleźć cokolwiek związanego ze sprawą, o czym pozostali mogli się nie dowiedzieć od strażników, kapłanów Morra, czy innych osób. Każda plotka, którą usłyszał Wołodia mogła się na coś przydać. Pytał mieszkańców, przyjezdnych. Bretończyków, którzy rozumieli wspólną mowę Imperium, oraz swych rodaków, rozmawiając z nimi w języku Kislevskim.

Gdy dzień zbliżał się ku końcowi Wołodia wrócił do Słonej. Tam zjadł dobrze jak miał to w planach od pierwszego dnia po przybyciu do miasta. Chciał się na coś przydać jednak czuł się dziwnie nieswojo w okolicy. Był mało skoncentrowany i czuł się nieco, nieprzydatny grupie, właśnie teraz kiedy mógł w znaczny sposób pomóc. Gdy zjadł postanowił porozmawiać z całą grupą i podsumować trzeci dzień pobytu w mieście. Poprosił przyjaciół o spotkanie, a kiedy już cała grupa zebrała się w jednym miejscu zabrał głos.
-Moji mili. Chcijałem was przeprosijić, że trochę mało pożytku ze mnije macije ale im dłużej tu przebywam, tym bardzijej przypomijinam sobie ojczyznę... Ci ludzije, co mnije otaczają... To dzijiwne uczucie...- pokręcił głową. Pewnie niewielu kompanów go rozumiało.

-Ale postaram siję to zmijenić. Rzeknijcie co żeścije siję dowijedziely i jakie plany mamy, dobrze też będzije jakby kto Wołodią potrząsnął i powijedzijał gdzije mam siję udać, z kijim gadać, o co pytać. Ułatwi to mnie zadanije, da.- rzekł spoglądając na Alexa i Eryka w szczególności. To byli młodzi i inteligentni mężowie. Pewnie najlepiej nad sytuacją panowali i dadzą kozakowi odpowiednie dyrektywy, co dalej uczynić by się na coś zdać.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-06-2012, 16:48   #37
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
- Myślę, że wszyscy powinniśmy się zastanowić nad naszymi dalszymi poczynaniami. - wtrącił Stolzmann - Widzicie, nauki przyrodnicze znają podział na akcje i reakcje. Akcja i reakcja, element aktywny i pasywny. Rozumiecie? To jak kuśka i piczka - tu pokazał na palcach, jak rozumieć rolę aktywną i pasywną - Otóż do tej pory akcję podejmował zabójca, a my jedynie reagowaliśmy na jego posunięcia. Jestem zdania, że tylko przejmując aktywną rolę w śledztwie jesteśmy w stanie przechytrzyć i wymanewrować adwersarza. Cóż jednak możemy zrobić, nie mając podejrzeń, co do jego personaliów, motywów, ani możliwych następnych celów?

Wolfenburczyk podrapał się pod brodą.

- Myślę, że pierwszym aktywnym działaniem z naszej strony było zwrócenie na siebie uwagi. Jeśli zbrodniarz obserwuje sytuacje na mieście, to wie już o naszym śledztwie. Jeśli poczuje się zagrożony, zareaguje na nie - jakkolwiek to zrobi, będzie musiał wyjść z ukrycia - Aaron zamilkł na chwilę, po czym dodał - Będę spał przy zamkniętych okiennicach. I z kuszą przy łóżku.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 25-06-2012, 11:35   #38
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Alex i Ignatz ***

W czasie, gdy inni ruszyli do ratusza w poszukiwaniu spraw, w których udział miał Wegner. Ignatz z Alexem poszli do sierżanta Ponomareva, próbując zdobyć od niego informacje o wdowie po Rettigu oraz kupcu nazwiskiem Mittelstadt. Sierżantowi oba nazwiska nie były znane, musieli więc być oni spokojnymi obywatelami. Polecił za to, by udali się na targowisko, czy też nawet Gildii Kupieckiej, by dowiedzieć się czegoś o mężczyźnie. Natomiast w sprawie Rettiga zaproponował udanie się do ratusza, gdzie powinni mieć spis mieszkańców. Bądź też do obozu wojskowego pod miastem.

*** W ratuszu ***

Dotarli na rynek, gdzie stał dwupiętrowy budynek, pełniący funkcję ratusza. W środku, z tego co się dowiedzieli, było archiwum w którym zebrane były zapiski z procesów. Budynek był solidnie strzeżony przez około dwudziestu elektorskich gwardzistów. Świadczyć to mogło o tym, że poza zapiskami spraw, znajdują się tam inne , bardzo cenny rzeczy.

By się do niego dostać potrzeba było przepustkę. Szczęśliwie jednak, wystarczyło pismo od hrabiego, oraz informacja, że pracują nad rozwikłaniem sprawy morderstw.

W archiwach sądowych panował niemały bałagan. Po parogodzinnym przeszukiwaniu akt odnaleźli trzy procesy w których zeznawał Wegner. Po sprawach, które odnaleźli zauważyli, że Wegner zawsze świadczył przeciwko obcym. Trzy lata temu był świadkiem, jak dwóch bretońskich marynarzy pobiło uczciwego obywatela Salkalten. Dwadzieścia pięć lat temu zeznawał na korzyść młodzieńców, którzy wymierzyli ‘sprawiedliwość’ Bretończykowi. Dwadzieścia dziewięć lat temu świadczył on przeciwko marienburskiemu rzemieślnikowi. W tej drugiej sprawie wspomnianymi młodzieńcami byli: kuzyni von Viehmann, Slavko Ponomarev oraz Karsten Thurau.

*** Wszyscy ***

Noc przebiegłą spokojnie. Aaron mógł mieć rację, że teraz są obserwowani, jednak do żadnej próby zamachu nie doszło.

Przed południem jednak zostali wezwani, w trybie natychmiastowym do hrabiego.
Gdy dotarli do jego rezydencji von Viehmann był wyraźnie roztrzęsiony i zdenerwoany. W panice chodził po całym pokoju. W końcu jednak przemówił.
- Rano! - Zaczął nerwowo. - Dzisiaj… rano! Znaleziono sierżanta Ponomareva w jego łożu! Obcięli mu dłonie! Wykrwawił się. Obok był pergamin! To ta sama osoba. Teraz ja! Teraz ja będę! - Panikował. – Zwiększę wam nagrodę! Czterysta koron! Za ochronę mojej osoby!

Dopytywany o to skąd ta pewność, że będzie kolejny, chwilę jeszcze chodził po pokoju, później się uspokoił i opowiedział pewną historię z przeszłości. Historię, która pokrywała się z zapisem sądowym odnalezionym przez Eryka.

- Tak, musicie coś wiedzieć jeszcze! Było to dwadzieścia pięć lat temu . Byłem wówczas młodym, pewnym siebie, żakiem. Pewnego dnia wraz z Augustem oraz Slavkiem i Karstenem, szwendaliśmy się po mieście. Nagle dobiegły nas szlochy niewiasty. Było jeszcze jasno, a nas było czterech, więc nie zabrakło nam odwagi i ruszyliśmy jej na ratunek.

Głos dobiegał z małego mieszkanka na parterze kamienicy. Mieszkanie to, jak się później dowiedzieliśmy, wynajmował Bretończyk, Rene D' Artagnan, zdolny, ale także bezczelny i despotyczny artysta. Ten przeklęty żabojad, okazało się, pewnie jak i jego pobratymcy, nie miał za grosz szacunku dla kobiet. Jego żona była cała poobijana, więc ujęliśmy się za biedną kobietą. Piękna Ci ona była i nasza, znaczy się z Ostlandu.

Slavko rozsierdził się z nas najbardziej, powiedział temu bydlakowi, że jak jest taki
odważny, niech spróbuje się z nim, a nie zabiera się za kobietę, ostlandzką zresztą. Bretończyk
wściekł się okrutnie, po czym zwymyślał go od chłystków. Do tego chwycił za sztylet i ruszył w kierunku Ponomareva. Pech chciał, że na drodze jego stanęła jego własna żona, która ciałem zasłoniła Slavka.

Potem poniosło nas bardzo, to fakt i usiekliśmy podłego Bretończyka, niestety jego żony nie udało się już uratować... Potem przyszła straż, która oczywiście oddała nas do dyspozycji sędziemu miejskiemu.
Spędziliśmy nawet dzień czy dwa w areszcie. Na szczęście znalazł się dozorca tej kamienicy, który
zeznał, iż często widywał kobietę poobijaną i słyszał jej krzyki nieraz. Nie interweniował wcześniej
ze zwykłego strachu, gdyż Rene mu groził. Sąd nas oczywiście uniewinnił, a sprawę zamknięto.

- Te morderstwa muszą wiązać się z tym. Wam zapłacę za odnalezienie tego co to czyni. Oraz za ochronę mej osoby. Czterysta koron, jak mówiłem wcześniej. Czterysta! Oni mieli syna, pewnie on się mści. On! Znajdźcie go!
- zakończył uderzając ręką o stół.
 
AJT jest offline  
Stary 28-06-2012, 10:39   #39
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek słuchał uważnie mości możnego, co jakiś czas drapiąc się po brodzie. Na razie milczał obserwując towarzyszy. Cała ta opowieść się by trzymała kupy, gdyby nie liściki. Anzelm wstał i rzekł:
- Panie a czy znaleziono jakiś liścik przy sierżancie?Jeśli tak to czy można poznać jego treść - zapytał Wujaszek

- Tak, liścik był! A w liściku zapowiedź, że piąty będzie trup! A tym trupem będę ja! - Odpowiedział zdenerwowany hrabia.

- I nie było żadnej ciekawej rymowanki? - Wujaszek zaczął być podejrzliwy

- Była! - rzekł krótko.

Wujaszek patrzył na Hrabiego teraz jak na idiotę. Bo co miał mu wysłać specjalne zaproszenie by je pokazał lub przekazał. W końcu Wujaszek uśmiechnął się i rzekł:
- Panie jeśli mamy Ci pomóc to bądź łaskaw przede wszystkim być z nami szczery a dwa podziel się jakim to kunsztem słownym nasz zamachowiec błysnął tym razem. Może dla Pana to nie ma znaczenia, lecz my ludzie, którzy postępek i zbrodnie ścigamy przez większość naszego życia - “zaraz zacznę mu deklamować prawo” - wiemy , że każdy szczegół może mieć znaczenie. Oczywiście możesz nie mówić, cóż... może straż twoja Cię obroni choć jak narazie zamachowiec 4, wy 0. - rozłożył bezradnie ręce - [i]

- Mówię teraz wszystko! Ale czy ja pamiętam te jego wierszyki?! Pisał, że zginę! Może nie wprost, ale oczywiste, że o mnie to było - von Viehmann wciąż nerwowo odpowiadał. - Pisał, że nie będzie więcej żył, kto kobietę bił. Że kolejny rachunek wyrównał, a za moment i piątego spotka śmierć... Czy jakoś tak. - Po jego tonie wypowiedzi, a szczególnie po zachowaniu, dało się wyczytać, że hrabia jest rzeczywiście przekonany o swej rychłej śmierci.

Wujaszek usiadł na miejsce. Zadumał się czekając co reszta jego towarzyszy powie. Nie chodziło mu o to, czy Hrabia był winny czy nie lecz o zysk jaki można z tej sprawy wyciągnąć. W końcu zawsze chodzi albo o kobiety albo o pieniądze. Poza tym nie wierzył hrabiemu tak naprawdę, zbyt wiele ukrył przed nami.
- Panie, chętnie Ci pomożemy jednak.. ryzyko wzrosło. Zabójca ma przewagę nad nami, ryzyko jest duże a zapewne czasu nie pozostanie Panu za wiele. Toteż jeśli mamy dojść do porozumienia, warto by renegocjować warunki umowy. Poza wspomnianymi 420 złotymi koronami, to chciałbym skorzystać z waszych znajomości. Otóż świat handlu rządzi się swoimi prawami, więc przydałby nam się list polecający. Od taki drobiażdżek sygnowany Pana podpisem i pieczęcią, no chyba że życie Pana Jaśnie Hrabiego nie jest tyle warte ? - rozłożył bezradnie ręce

- Panie! Najpierw rozwiążcie sprawę, później o dodatkową wdzięczność proście. I teraz mało nie oferuję.- Popatrzył z nieukrywaną złością na Wujaszka, najwidoczniej nie podobało mu się targowanie o swoje życie. - Czterysta dwadzieścia i tyle teraz ustalamy. - Zmienił zdanie, ale jego zdecydowany ton podkreślał, że więcej negocjacji już nie będzie. Nie, gdy jego życie wciąż wisi na włosku.
- Jak dla mnie to dobra cena, a nie powinniśmy żądać za wiele, biorąc pod uwagę, że jeszcze za wiele nie wiemy. Bądźmy uczciwi i skupmy się na zadaniu - Burknął Aliquam do Wujaszka. Może i był krasnoludem i tak jak wszyscy z jego rodzaju,. lubił złoto, ale cenił sobie honor i uczciwość. Jak już im się uda, w zależności od efektów, będzie można z czystym sercem prosić o premię.

- Zgadzam się - odparł Stolzmann. - Mości hrabio, zgodziliśmy się wykonać zadanie za, nie kłamiąc, sowitą stawkę i nic się w tym temacie nie zmieniło. Krótko mówiąc: będzie wykonane.

Aaron miał nadzieję uspokoić wzburzonego arystokratę.
-Być możu kto by tu sijedzijeć z chlebodawcą naszym musijał, co by morderca tu nije wlaz jak poszukijiwania prowadzijim. Zostawim tu kogo?- spytał unosząc brew. Kozak założył ręce na piersi i spojrzał na towarzyszy po kolei. -Ja mogę pijilnować chłopiny, ale też i przydać siję wam mogę jakby go znaleźli wcześnijej.- dodał po chwili.

- O właśnie! Ty to Wołodia zawsze przemówisz głosem rozsądku! Ja zostanę z mości hrabią - powiedział Aliq składając nieporadny ukłon w stronę pracodawcy - w końcu jestem zawodowym ochroniarzem.

- Róbcie co uważacie za słuszne. Ja chcę głowę tego sukinsyna! I to natychmiast! - Wykrzyczał rozsierdzony hrabia.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 28-06-2012, 11:20   #40
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Nieco później, gdy rozmowa z von Viehmannem została zakończona i bohaterowie mogli porozmawiać na osobności, Aaron zwrócił się do towarzyszy:

- Stało się więc jasne, że hrabia zatrudnił nas dla ochrony przed konsekwencjami swych młodzieńczych łajdactw. W tym momencie spytam: czy ktoś z Was ma obiekcje natury moralnej, które będą przeszkadzać w wykonaniu zadania? - popatrzył po zgromadzonych - Jak dla mnie łajdak jak łajdak, ale to płacący klient. Wróćmy do konkretów. Podejrzewać możemy, że zabójcą jest Bretończyk w wieku ponad 25 lat, dysponujący środkami pieniężnymi... tu zgaduję: światowy, niedawno przybyły do Salkalten - bo czy mieszkając przez lata na miejscu, zwlekałby z wendettą? Ponawiam zachętę byśmy to my przejęli inicjatywę i postarali się wytropić sprawcę, miast czekać na jego kolejny atak. Poza tym właściwym byłoby ukrycie gdzieś naszego hrabiego lub w jakiś inny sposób utrudnienie zamachu na niego. Można na przykład użyć mnie jako przynęty. Wszak jestem podobnie zbudowany co nasz klient. Gdybym ubrał jego szaty i osłonił twarz na przykład kapturem, myślę, że byłbym w stanie zmylić zabójcę.

Wujaszek rzekł:
- Zabójca musi mieć przynajmniej 30 lat, skoro ich “wypadek” miał miejsce 25 lat temu. Osobiście mi to obojętne, jednakże mam wrażenie że nasz Hrabia okłamuje nas. Przede wszystkim z tego względu iż dozorca kamienicy łgał i nie raz składał fałszywe zeznania.
- Lecz to nas chyba nie interesuje?
- spojrzał na Sigmaritów
- Być może nasz zabójca od kilku lat tu mieszka, obserwuje swoje ofiary i czekał na właściwy moment. Być może.. ale to musi być ktoś kto zna dobrze anatomię i trucizny. Ktoś wykształcony i nie rzucający się w oczy..

- Taaa- mruknął Aliq wbijając wzrok w ziemię i drapiąc się po głowie. - To wy zajmijcie się dochodzeniem, myśleniem, poszlakami, a jak trzeba będzie zrobić coś ciekawego, jak na przykład, kogoś zabić, pobić upić, to dajcie mi znać.

-Sprawdzijić trza nam by było, czy rymowanki poprawnije napisane. Ja to nije potrafiję pisać w waszej mowije z Imperium, da. A skoro zabójca dobrze rymuje i dobrze zapijisuje, to znaczy, że czas jakiś tu przebywa i obył się z gadką. A jeśli tak to zaś jaka poszlaka. Bo pewnije i w mowije będzije szło poznać.- wtrącił Wołodia po chwili zastanowienia -Ja to może i w swoijim języku wijerszyk wymyślijił, ale u was nije zna tyle słów żeby tak do rymu było. No i już nije wspomina o zapijisaniu tego dobrze. Chyba, że kto pomaga i notuje.- wzruszył ramionami.

- Wasze domysły - Aaron zwrócił się do Anzelma i Wołodii - są całkiem celne. Lecz ich mnogość wskazuje na jedno - faktycznie gówno wiemy o sprawcy. Byłbym rad, mogąc go namierzyć i zaatakować z wyprzedzeniem, jednak niewidzialnego celu nie uderzymy. Cóż więc robić?
Cyrulik gładził elegancką bródkę, jakby z jej włosów próbował wydłubać genialne myśli.
- Aliquamie, o ile się nie mylę, nim wybrałeś los poszukiwacza przygód, byłeś ochroniarzem? To predestynuje cię do roli osobistego strażnika hrabiego, gdy inni zajmą się pracą w terenie. Myślę, że mógłby ci w tym pomóc Khaldin. Wołodia, chcesz zostać na miejscu, czy iść jeszcze szukać śladów?
Dla siebie przeznaczył inną rolę:
- Ja najbardziej przydam się jako śledczy. Muszę jeszcze odebrać wyniki od aptekarza. A mając podejrzenia co do osobowości przeciwnika, postaram się wypytać o personę tym podejrzeniom odpowiadającą. Zaś noc spędzę tutaj - w domu hrabiego. W jego sypialni. I w hrabiowskim szlafroku.
Cyrulik rozdziawił gębę w szerokim uśmiechu.

-No tak, już mówiłem, że zostanę z hrabią - burknął Aliq.

-Pójdzije Wołodija tam, gdzije potrzebny.- rzekł stanowczo z delikatnym uśmiechem na ustach. Był gotowy do dalszych poszukiwań mordercy -Ale Wołodia wojak z Kislev, nije śledczy. Trza mu nakreślijić gdzije i o co pytać ma.- dodał po chwili nieco zmieszany swoim brakiem talentu do prowadzenia poszukiwań.

Wujaszek zwrócił się do Aarona:
- Pozwolisz że udam się z Tobą ? Być może przydam się..

- Jak najbardziej. Do kogo udamy się z pytaniami? Wraz ze śmiercią sierżanta Ponomareva straciliśmy nasz najważniejszy kontakt. Czy dobrze kojarzę, Wujaszku, że wczoraj nawiązaliście znajomość z jakimś Bretończykiem? Jesteś w stanie znów pociągnąć go za język?

- Ach ten.. Ślicznotek czy Przystojniak go wołają.. - Anzelm zaśmiał się - oczywiście, że można do niego udać się. Pierw jednak odwiedźmy tego zielarza. Jestem ciekaw.. bardzo ciekaw jego osoby.

- Aptekarza. Ma dla mnie wyniki badań trucizny


- Ach..faktycznie. Gapa ze mnie
- Wujaszek uśmiechnął się głupawo - Nie wiesz od jak dawna ten aptekarz tutaj przebywa?

- Nie pytałem. Nasza rozmowa ograniczyła się tylko do kwestii że tak powiem zawodowych. Zaś co do samej ochrony hrabiego -
Stolzmann zwrócił się do krasnoluda - to pozostawiam dotyczące jej decyzje w twych fachowych rękach. Ja pozostaję dostępny, by grać rolę sobowtóra, gdy zajdzie taka potrzeba.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172