Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2012, 18:13   #32
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
- Ja najchętniej porozmawiałbym z lichwiarzem tym o naszym denacie. Może bym czegoś się ciekawego dowiedział i tu bym prosił naszego Khazada o towarzystwo. Piwo oczywiście w cenie wycieczki - Wuj uśmiechnął się przyjaźnie - Mamy mało informacji, a czas goni tym bardziej że trup za trupem się pojawia a Zlate France obiecująco się zapowiadają. Nasi szanowni Sigmarici może by porozmawiali z sąsiadami, zapewne z nimi chętniej porozmawiają niż z nami, i może czegoś dowiedzą się ciekawego.
- Za piwo też mogę iść, choć za darmo też bym polazł.
- Powiedział Aliq, poprawiając pas.
Lichwiarzy nie lubił, więc miał nadzieję że będą z nim prowadzić żywiołową dyskusję.

Wujaszek nie tracił czasu i ruszył na poszukiwanie Lichwiarza. Udał się do kilku karczm i tam w końcu wskazali mu miejsce, gdzie może znaleźć poszukiwaną przez siebie personę. Krasnolud raźno ruszył z Wujaszkiem, po tym jak się upewnił, że to na pewno ta sama osoba.
W końcu dotarli do wskazanego kantorku, prowadzonego przez blisko czterdziestoletniego Bretończyka. Anzelm od rzu domyślił się czemy mężczyzna ten, zwany był Pięknym. Nienaganny strój (niczym jak ten Wujaszka), dokładnie wymodelowany fryz, przystrzyżony wąsik. Na stole, obok niego spoczywał kapelusz z gęsim piórem, idealnie dopasowany do ubioru. Aliquam czuł, że nia pasuje do tego towarzystwa. Miał nadzieję, że zrozumię choć połowę ze słów, które zostaną tu użyte.

Anzelm wszedł spokojnie, bowiem miał za sobą Khazada, który umiał się obchodzić z natrętami. Na razie jednak Wujaszek nie zamierzał walić nikogo w mordę, bo to nie było w jego stylu. Gdy wszedł do kantorku podszedł spokojnie do Bretończyka i rzekł;
- Witam, Herr Dupain mam problem - po tych słowach bez ogródek położył kilka srebrnych monet - a problem nazywa się Wegner. A właściwie martwy Benjamin Wegner
Wujaszek spokojnie poczekał na reakcję lichwiarza.
Lichwiarz Pieere od razu sięgnął po monety, wyraźnie zadowolony z rozpoczęcia rozmowy. Anzelm widać było wiedział jak rozmawiać z ludźmi tego typu.
- Problem Wegner powiadasz? No rzeczywiście z niego jeden wielki problem był. - rzekł ze sztucznym uśmiechem.
- No ale cóż.. On nie żyje. Domyślam się że martwy dłużnik nie jest niczym pożytecznym tak więc mam małą prośbę a może wynagrodzę Panu stratę jakoś. Potrzebuję informacji o nim.. Wiem kim był, wiadomo mi że cechował się jawną nienawiścią do innych.. Toteż proszę mi powiedzieć co Pan wie o nim.. - Wujaszek poszukał wzorkiem krzesła by móc usiąść.

Aliquam wolał postać. Patrzył się spode łba na lichwiarza. Oj jak ten człowiek mu się nie podobał.

- Zgadza się, martwy pieniędzy nie przyniesie, z żywym zawsze jest na to jakaś szansa. No i teraz to już pieniędzy nie odzyskam. Rodziny brak, krewnych brak. Pieniądze moje pa pa zrobiły. A już miałem odzyskać je dzisiaj - westchnął - Cóż więcej o nim. Interes kiedyś miał, wynajmował pokoje w kamienicy. Potem interes podupadł. Ale nie dziwił by się nikt widząc stan tej kamienicy. Nic o nią nie dbał, a pieniądze skurczybyk diabelskie brał i zero litości dla spóźnialskich. Nie to co ja, ja zawsze trochę więcej czasu dam. Dopiero później, gdy ktoś oscentacyjnie olewa sprawę przypominaczy wysyłam. No, ale wracając do tego Wegnera. Oszust to był i krętacz i jak już wiesz nienawiścią do innych się parał ogromną. Ja nie wiem, co my, bretończycy mu zrobili. - Rozłożył ręce.

Wujaszek wyjął 12 srebrników i położył na stole przesuwając je w kierunku lichwiarza.
- Słucham dalej.. - uśmiechnął się przyjaźnie
Khazad ciężko westchnął. Miał nadzieję, że on nie będzie musiał pomagać w rozwiązaniu języka lichwiarzowi, za pomocą monet. Wolał inne metody zmuszania do mówienia.
Lichwiarz schował kolejne monety. Wracając do opowieści - Ten podlec zdarzało się, że w sądach nawet zeznawał. Za każdym razem oczerniając obcych. Pamiętam, jak dziś, jak parę lat temu przez jego fałszywe zeznania dwóch krajanów moich do więzienie trafiło. Bez winy! Oczernieni! Oszukani! - Widać było, że denerwował się na wspomnienie tego wydarzenia. - A to z pewnością, nie jedyny taki przypadek był.
Wujaszek wyjął kolejne 12 srebrników i rzekł:
- Skoro zeznawał rozumiem że protokoły tych oskarżeń też były zrobione ? - zapytał z lekką zadumą w głosie
- No były, musiały być. W archiwach sądowych one będą. Ale cóż to teraz da, wyroku nie cofnie nikt. Nędzny oszust- zdenerwowany, uderzył pięścią w stół. - Przynajmniej później oprocentowaniem mu się odpłacałem. Dobrze, że zginął już. Dobrze. Jednago parszywca na świece mniej.
Wujaszek dał ostatnie 12 srebrników i rzekł do Khazada:
- Chyba nam to wystarczy? Czyli warto by przejrzeć księgi i raporty... z tych procesów
- Oby były tam jakieś obrazki
... - Mruknął krasnolud. Mógł sobie przejrzeć, ale z czytaniem gorzej. - Chodźmy, zanim wyciągnie z ciebie jeszcze więcej kasy i będę musiał ją odzyskać. - Fuknął i obrócił się na pięcie, darując pożegnanie tak jak i przywitanie. Gardził ludzi podobnymi do tego tutaj.
Gdy tylko wyszli Wujaszek podrapał się po głowie i rzekł do Khazada:
- Kurcze... ja to nie umiem czytać - i wyszczerzył zęby - chyba trzeba pójść po jakiegoś Sigmaritę. Ci to oczytani i w ogóle.
Krasnolud westchnął ciężko.
- No dobra. Można im dupy pozawracać. Eryk, ten blond chłoptaś, wygląda uroczo gdy się złości. - Dodał z wrednym uśmiechem.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline