Hartmann wzięła się do kupy, odetchnęła, założyła maskę trzpiotki i nie kryjąc się, a raczej lekko chwiejnym krokiem paradując przed ustawiającymi posterunek żołdakami udała się z uśmiecham w stronę Łabędzia, jak gdyby nigdy nic.
Uśmiechała się przy tym radośnie i nuciła jeden z zasłyszanych niedawno szlagierów. Zdawała się być we własnym małym świecie, jednak bacznie obserwowała otoczenie, gotowa w każdej chwili rzucić się do ucieczki.
__________________ I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks |