-Jezu- mówi Marvin spoglądając dokładniej na kucharza. Jego kurs pierwszej pomocy zapiszczał żałośnie z niemocy, widząc tak poważne obrażenia.
-Usadźcie go jakoś delikatnie. Teraz w szoku nic nie czuje, ale zrobię mu jakiś zastrzyk przeciwbólowy. Tyle potrafię. Umiem składać kości, ale nie aż tak połamane.
Marvin idzie do szafek z medykamentami, by przygotować zastrzyk dla nieszczęśnika. Dzieje się tu coś złego i powinien ratować swoją skórę, ale nie zostawi tych ludzi samym sobie. Oni się nim zajęli, jak był w szoku i bezradny, teraz jego kolej. W końcu jest ochroniarzem, to potrafi najlepiej. |