Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2012, 12:29   #35
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir w zasadzie stracił zainteresowanie śledztwem, skupił się bardziej na tym, po co w ogóle do Salkaten się wybrali - znalezieniu wdowy po oficerze Borisie Rettigu. Zresztą z samym śledztwem Aaron doskonale dawał sobie radę, cyrulik miał wszystkie umiejętności potrzebne do fachowych oględzin zwłok, a jako że stała za nimi powaga bogatego Hrabiego oraz kościoła Sigmara w postaci Eryka, niewiele drzwi pozostawało przed nimi zamkniętymi. Kasimir miał za to inne sprawy na głowie i potrzebował pomocy. Pomocy kogoś kto umiał dobrze trzymać łuk albo kuszę, a akurat tak się składało że jeden z jego towarzyszy również był bardzo zainteresowany sprawą martwego oficera. Alex wydawał się też idealnym kandydatem - cwany, dyskretny, z dobrym okiem. Dużo było zamieszania i biegania w sprawie całego tego śledztwa, ale w końcu Ignatzowi udało się znaleźć chwilę żeby porozmawiać z łowcą nagród.

- Hej, Alex, mam drobną sprawę – zagadnął towarzysza Kasimir. - Udało mi się znaleźć tego kupca Mittelstadta, co to był winny pieniądze naszemu martwemu oficerowi spod Vogelsang. Pamiętam, że chciałeś przekazać jego ostatnią wiadomość, no więc będę w tej sprawie potrzebował pomocy. Jestem z tym całym Mittelstadtem jutro umówiony, ale mam wrażenie że skurwiel coś kręci. Pomyślałem, że nie zaszkodziłoby mieć za sobą zdolnego strzelca.
Alex skinął głową ze zrozumieniem. Kasimir pewnie byłby zaskoczony tym, że Alex rozumiał również podstawy zachowania kupca. Co nie znaczyło, by je popierał.
- Kręci? A co ci powiedział? - spytał. - To, że kręci to chyba nic dziwnego. - Uśmiechnął się bardzo krzywo. - Często jest tak, że gdy ktoś ma się rozstać z gotówką, którą już uważał za swoją, to zaczyna kombinować, jak by tu zachować ją dla siebie.
- Poprosił, żebym przyszedł sam, że wtedy przyprowadzi wdowę na miejsce spotkania. Cuchnie mi to podstępem. Dlatego też potrzebuję pomocy strzelca – odparł Ignatz. – Niepotrzebnie mu powiedziałem, że ten Rettig jest martwy. Teraz myślę, że mogłem to inaczej rozegrać, ale cóż, po fakcie każdy jest mądry. Nie powiedziałem wprawdzie konkretnie, że list mówi o jego długu, ale chyba nie jest taki głupi, żeby nie wiedzieć co się stanie z długiem kiedy do wdowy dojdzie informacja o śmierci męża.
Alex pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Typowy przykład zwykłej, ludzkiej chciwości. Nie pomyśleliśmy o tym, by o wdowę rozpytać, a dopiero potem kupca szukać. Szkoda. Następnym razem będziemy mądrzejsi. Gdzie macie się spotkać? Mam nadzieję, że w środku miasta, a nie gdzieś na jakim odludziu. Zjawiłbym się tam wcześniej o obejrzałbym okolicę - zaproponował.
- Nie ma strachu, umówieni jesteśmy przy ratuszu. Bardziej w mieście chyba się nie da, ale ostrożności nigdy za wiele. Rozejrzałbym się tam z Tobą, ale chyba lepiej nie ryzykować że nas ktoś potem skojarzy. - Kasimir zrobił krótką przerwę. - Ah, jeszcze jedna sprawa, przedstawiłem się prawdziwym imieniem, ale podałem się za posłańca, więc na wszelki wypadek tej wersji się trzymajmy. Źle by to wyglądało jakby nagle w takiej sytuacji wyszło kłamstwo.
- Ile mamy czasu do tego spotkania? - spytał Alex. - Bo parę rzeczy przyszło mi do głowy. Na przykład to, że kupiec może kogoś podstawić. Znajdzie sobie jakąś panią, co za garść złotych koron przedstawi się jako szacowna i zbolała wdowa. A pomysł z posłańcem jest bardzo dobry. W takim przypadku nic ci nie powinno grozić, dopóki kupiec nie dostanie listu do ręki. I nie będzie tak, że ktoś z kuszą w dłoni poczeka na dachu, żeby cię ustrzelić.
- Mamy się spotkać późnym popołudniem, około siedemnastej, więc czasu jeszcze trochę jest, ale jeżeli chcesz się tam jeszcze rozejrzeć i znaleźć dobry punkt widokowy, to zdecydowanie warto byłoby się pospieszyć. No i rzeczywiście dobrze byłoby się zabezpieczyć przed takim przekrętem ze strony kupca - odpowiedział Ignatz, zły na siebie, że nie przyszła mu do głowy taka ewentualność. – Gorzej, że nie bardzo mam pomysł jak sprawdzić jej tożsamość... Przynajmniej bez robienia sceny.
- Zacznijmy od rozmowy z naszym znajomym sierżantem Ponomarevem - zaproponował Alex. - Jeśli on nie zna żony po oficerze, to z pewnością wie, gdzie szukać kogoś, kto ją zna. To duże miasto, ale bez przesady. Nawet w największym mieście można znaleźć kogoś, kto zna kogoś innego. A sam pomyśl... Czemu nie zorganizował spotkania w jej domu? To co najmniej dziwne.
- Tak, też myślałem, żeby zapytać kogoś ze straży, zanim Mittelstadt mi się napatoczył. Skupiłem się trochę za bardzo na tym całym spotkaniu. Rzeczywiście najpierw zapytajmy straży, a potem zobaczymy czy będzie w ogóle potrzeba wybierać się na spotkanie z Mittelstadtem.
- Spotkać się zawsze można - stwierdził Alex. - Przyłapanie kupca na oszustwie... to by było całkiem zabawne. Ale, prawdę mówiąc, też bym najpierw się skupił na kupcu. O ewentualnych oszustwach zacząłem myśleć dopiero teraz.
- Chodźmy do naszego sierżanta - dodał. - Pogadamy, zobaczymy.

Jak zamierzyli tak też zrobili. Kasimir mile zaskoczony był przenikliwością Alexa, a po rozmowie był już pewien, że zwrócenie się akurat do niego było dobrym pomysłem.
 
Julian jest offline