- Tędy!
Wydawało się, że kobieta wie, którędy biec, a przynajmniej reszta musiała jej zaufać, gdyż sama zupełnie nie orientowała się, gdzie się znajduje. Wszystkie mijane korytarze wyglądały dokładnie tak samo: jasne białe ściany zlewające się z podłogą i sufitem, a po bokach niezliczone rzędy hermetycznych drzwi.
Kiedy biegli, wydawało się niemal, że nic ich nie ściga... do czasu, kiedy z sali kontolnej doszedł ich przeciągły krzyk bezgranicznego przerażenia, niepodobny do jakiekogokolwiek, jakie dane im było słyszeć do tej pory.
Część z biegnących zorientowała się już wcześniej, a część dopiero w tym momencie: nie było z nimi tego przerażonego mężczyzny z opaską na oku.
Wreszcie kobieta poprowadziła ich do jednego z mniejszych pomieszczeń. Było urządzone równie minimalistycznie, jak reszta - nic, poza pulpitem. Były jeszcze drzwi, a raczej korytarz - można było dostrzec w nim śluzę. Prawdopodobnie prowadził on do niewielkiego statku, który mógł ich przetransportować na planetę, a raczej - do Piramidy, czymkolwiek to było.
- Szybko, właźcie do środka! - Rzuciła szybko kobieta - Ustawię tylko parametry. - Popatrzyła się na pulpit, poklikała coś - Cholera, Mark był w tym lepszy, dlaczego musiał tam zostać?!
- Co do wyjaśnień... - zaczęło jedno z Was.
- Nie ma czasu! Podróż na planetę trwa około pół godziny, po drodze wszystko wam wyjaśnię! - Mówiąc to, wróciła z powrotem do pulpitu. |