Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2012, 11:35   #38
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Alex i Ignatz ***

W czasie, gdy inni ruszyli do ratusza w poszukiwaniu spraw, w których udział miał Wegner. Ignatz z Alexem poszli do sierżanta Ponomareva, próbując zdobyć od niego informacje o wdowie po Rettigu oraz kupcu nazwiskiem Mittelstadt. Sierżantowi oba nazwiska nie były znane, musieli więc być oni spokojnymi obywatelami. Polecił za to, by udali się na targowisko, czy też nawet Gildii Kupieckiej, by dowiedzieć się czegoś o mężczyźnie. Natomiast w sprawie Rettiga zaproponował udanie się do ratusza, gdzie powinni mieć spis mieszkańców. Bądź też do obozu wojskowego pod miastem.

*** W ratuszu ***

Dotarli na rynek, gdzie stał dwupiętrowy budynek, pełniący funkcję ratusza. W środku, z tego co się dowiedzieli, było archiwum w którym zebrane były zapiski z procesów. Budynek był solidnie strzeżony przez około dwudziestu elektorskich gwardzistów. Świadczyć to mogło o tym, że poza zapiskami spraw, znajdują się tam inne , bardzo cenny rzeczy.

By się do niego dostać potrzeba było przepustkę. Szczęśliwie jednak, wystarczyło pismo od hrabiego, oraz informacja, że pracują nad rozwikłaniem sprawy morderstw.

W archiwach sądowych panował niemały bałagan. Po parogodzinnym przeszukiwaniu akt odnaleźli trzy procesy w których zeznawał Wegner. Po sprawach, które odnaleźli zauważyli, że Wegner zawsze świadczył przeciwko obcym. Trzy lata temu był świadkiem, jak dwóch bretońskich marynarzy pobiło uczciwego obywatela Salkalten. Dwadzieścia pięć lat temu zeznawał na korzyść młodzieńców, którzy wymierzyli ‘sprawiedliwość’ Bretończykowi. Dwadzieścia dziewięć lat temu świadczył on przeciwko marienburskiemu rzemieślnikowi. W tej drugiej sprawie wspomnianymi młodzieńcami byli: kuzyni von Viehmann, Slavko Ponomarev oraz Karsten Thurau.

*** Wszyscy ***

Noc przebiegłą spokojnie. Aaron mógł mieć rację, że teraz są obserwowani, jednak do żadnej próby zamachu nie doszło.

Przed południem jednak zostali wezwani, w trybie natychmiastowym do hrabiego.
Gdy dotarli do jego rezydencji von Viehmann był wyraźnie roztrzęsiony i zdenerwoany. W panice chodził po całym pokoju. W końcu jednak przemówił.
- Rano! - Zaczął nerwowo. - Dzisiaj… rano! Znaleziono sierżanta Ponomareva w jego łożu! Obcięli mu dłonie! Wykrwawił się. Obok był pergamin! To ta sama osoba. Teraz ja! Teraz ja będę! - Panikował. – Zwiększę wam nagrodę! Czterysta koron! Za ochronę mojej osoby!

Dopytywany o to skąd ta pewność, że będzie kolejny, chwilę jeszcze chodził po pokoju, później się uspokoił i opowiedział pewną historię z przeszłości. Historię, która pokrywała się z zapisem sądowym odnalezionym przez Eryka.

- Tak, musicie coś wiedzieć jeszcze! Było to dwadzieścia pięć lat temu . Byłem wówczas młodym, pewnym siebie, żakiem. Pewnego dnia wraz z Augustem oraz Slavkiem i Karstenem, szwendaliśmy się po mieście. Nagle dobiegły nas szlochy niewiasty. Było jeszcze jasno, a nas było czterech, więc nie zabrakło nam odwagi i ruszyliśmy jej na ratunek.

Głos dobiegał z małego mieszkanka na parterze kamienicy. Mieszkanie to, jak się później dowiedzieliśmy, wynajmował Bretończyk, Rene D' Artagnan, zdolny, ale także bezczelny i despotyczny artysta. Ten przeklęty żabojad, okazało się, pewnie jak i jego pobratymcy, nie miał za grosz szacunku dla kobiet. Jego żona była cała poobijana, więc ujęliśmy się za biedną kobietą. Piękna Ci ona była i nasza, znaczy się z Ostlandu.

Slavko rozsierdził się z nas najbardziej, powiedział temu bydlakowi, że jak jest taki
odważny, niech spróbuje się z nim, a nie zabiera się za kobietę, ostlandzką zresztą. Bretończyk
wściekł się okrutnie, po czym zwymyślał go od chłystków. Do tego chwycił za sztylet i ruszył w kierunku Ponomareva. Pech chciał, że na drodze jego stanęła jego własna żona, która ciałem zasłoniła Slavka.

Potem poniosło nas bardzo, to fakt i usiekliśmy podłego Bretończyka, niestety jego żony nie udało się już uratować... Potem przyszła straż, która oczywiście oddała nas do dyspozycji sędziemu miejskiemu.
Spędziliśmy nawet dzień czy dwa w areszcie. Na szczęście znalazł się dozorca tej kamienicy, który
zeznał, iż często widywał kobietę poobijaną i słyszał jej krzyki nieraz. Nie interweniował wcześniej
ze zwykłego strachu, gdyż Rene mu groził. Sąd nas oczywiście uniewinnił, a sprawę zamknięto.

- Te morderstwa muszą wiązać się z tym. Wam zapłacę za odnalezienie tego co to czyni. Oraz za ochronę mej osoby. Czterysta koron, jak mówiłem wcześniej. Czterysta! Oni mieli syna, pewnie on się mści. On! Znajdźcie go!
- zakończył uderzając ręką o stół.
 
AJT jest offline