~Choć raz elf powiedział coś sensownie.~ pomyślał Nathander. I zgodnie z życzeniem jego pracodawcy trzymał się z tyłu. Był ranny, nie miał ochoty chadzać po tych kanałach i narażać bardziej swojego życia. Nie było warto, zresztą tak samo, jak zawrócić teraz. Wraz z niziołkiem zamykał więc pochód.
Chyba jako jedyny zrozumiał, co napisane było na włazie. Nikt jednak nie pytał o to, w końcu nikt pytać nie mógł, bo któż by przypuszczał, że kanalarz może znać skomplikowany język. Nathander też nie widział potrzeby ujawniania tego, zachował więc informację dla siebie.
W sali stał z tyłu, nie miał sił, by rwać się ponownie do ataku. Ból z brzucha promieniował i nie pozwalał na większy wisiłek. Zagrożenia wielkiego zresztą nie widział, trzy mutanciki i jakaś golaska. Powinni sobie poradzić… Gdyby ktoś mu dał coś do strzelania, próbowałby osłaniać ich z tyłu. Jeśli nie, to pilnował wejścia, dla pewności, by nie zostali otoczeni. Któż to wiedział, co czai się jeszcze w tych kanałach… |