- Nie boli Cię ramię?- zaczął Evros z uśmiechem
-Solidny kaliber broni wybrałaś tam na górze podczas walki. Gratulacje celnego oka. Wiem, od Proxy, że mamy wspólnie pracować, ale mam małą propozycję pracy, która być może przybliży nas w okolice księcia prowadzącego aukcję. Robota zajmie kilka dni, a jeśli uda nam się wykonać zadanie to być może zdobędziemy jego względy i przychylność? 300 feniksów dziennie, plus premia od wykonanego zadania. Zwracam się do Ciebie bo potrzebuję pilota, a mam do dyspozycji ornitopter z Muaddiba. Nasza wspólna znajoma wspominała, że znasz się na tych maszynach? -Tak, trochę się przetrenowałam z tym sztucerem, ale czy akurat wy wasza jasnie- odważność nie powinniście się skupiać w tym momencie na jakichś ranach postrzałowych albo połamanych kościach? Byłam troszkę rozproszona ale widziałam co nieco z tego co się działo...-Odparła z cieniem kpiącego uśmieszku na ustach, dziwne że ludzie zawsze uznawali jej drobną budowę za oznakę delikatności. Ukari już dawno zrozumieli, że małe nie znaczy słabe czy raczej niegroźne, w końcu nawet dziecko może ci wbić nóż w plecy albo wyciągnąć zawleczkę od granatu....
-Ornitopter? O tyle o ile, znam podstawy i jestem dobra ze wszystkim co ma silnik i jeśli nie jesteście samorodnym talentem w dziedzinie pilotażu to na pewno jestem lepsza od was. Ale moja specjalność to statki kosmiczne i tym podobne. Swoją drogą co właściwie musimy zrobić żeby komuś chciało się zapłacić aż 300 ptaszków? - Dziennie, trzysta ptaszków i może skończmy z tymi Jaśnie Panami - wyciągnął do niej rękę - Evros wystarczy. Mamy zbadać kilka oaz należących do Księcia, przy ważnym szlaku handlowym, ponoć dzieją się tam niepokojące rzeczy. Już kiedyś zajmowałem się czymś takim. Więc jaka twoja odpowiedź?
-Isa`nir`elikh.-powiedziała potrząsając podaną ręką.
-I unikasz odpowiedzi Evrosie. Co to za niepokojące rzeczy? Wielbłądy nie chcę się ruchać czy może coś bardziej w stylu piratów pustynnych na ścigaczach? A Moja odpowiedź w dużej mierze zależy właśnie od Twojej odpowiedzi więc nie wstydź się i nie omijaj co bardziej pikantnych szczegółów.
- Ponoć oazy są nawiedzane przez Ghula. Wg. miejscowych wierzeń, to swego rodzaju demony. Szczerze mówiąc wątpię by tak było. Z reguły takie sprawy są przez ludzi wyolbrzymiane, więc myślę, a przynajmniej mam nadzieję, że przyczyną niepokojów w osadach są czynniki bardziej przyziemne. Może nie chodzi o impotencję wielbłądów - zaśmiał się szczerze.
- W każdym razie wolałbym, żeby czynnik sprawczy kłopotów nie był niczym, czego by się nie dało pozbawić życia ołowiem. -Płatności jak rozumiem o ile się uda i nic nas nie zagryzie?-Skinięcie głową wystarczyło za odpowiedź.
- W takim razie gratuluję panu wynajęcia pilota panie Evros.-Powiedziała z uśmiechem Ukaryjka, ciężko było stwierdzić ironicznie czy szczerze.
***
Po powrocie do ekipy naprawczej Isa wraz z resztą marynarzy wyśmiała czeladnika Roba który, ociekając potem, przytaszczył właśnie pas transmisyjny z magazynu. Było to prawdziwe dzieło sztuki rymarskiej ważące bagatelka czterdzieści kilo, wedle instrukcji Izaaka mające mieć coś wspólnego z galionem, tj. figurą dziobową statku. Zważywszy na fakt iż pracowali nad turbinami, znajdującymi się na rufie była to wręcz podręcznikowa lekcja pokory dla pyskatego gnojka z jasnym przesłaniem: „Nie pyskuj i zacznij myśleć tępaku”. Jeśli tego nie pojmie to rejs będzie miał bardzo ciężki i zapewne po jego zakończeniu już na statek nie wróci.
~Cóż, niewielka strata.~ pomyślała Isa,
~Musiał tu nieźle wszystkim zaleźć za skórę zważywszy na fakt, że nie dostał nawet wózka od kwatermistrza żeby to cholerstwo przewieźć. ~ Ale teraz koniecznie musiała postawić coś mocniejszego szkutnikowi Izaakowi, w tej akcji widać było profesjonalizm a wręcz artyzm, aż miło było popatrzeć. Ona sama myślała raczej o nieszczęśliwym wypadku z nieizolowanym przewodem albo parą pod ciśnieniem, nic poważnego ot żeby popieściło i poswędziało parę dni ku przestrodze. W zdecydowanie lepszym humorze zanurkowała pod obudowę olbrzymiej turbiny szczęśliwa, że jednak zapakowała kombinezon roboczy, i skoncentrowała się na czekającym ją zadaniu.
***
Gdy dotarli do Mohatza odnalazła Evrosa ten zaś skierował ją do hangaru gdzie czekał na nich obiecany ornitopter. To nie był mały zwiadowca jak te na Muad`dibie, to był model szturmowy, Isa z lubością czytała podane przez szefa obsługi naziemnej Yusufa specyfikacje, ciąg, udźwig, spalanie i zasięg przy pełnym załadunku, możliwa prędkość bojowa po prostu ideał na tego rodzaju misję. ~Ciekawe czy książę sam ma jakieś doświadczenie bojowe czy zaproponował to któryś z jego dowódców? ~Zastanawiała się Isa sprawdzając wyposażenie. Wprawdzie ich model odchudzono jeśli chodzi o broń aby zwiększyć zasięg ale nadal posiadał dość żelastwa aby poradzić sobie na pustyni, a po ostatnich doświadczeniach z piratami wolała mieć czym ich przywitać. Wydarła więc niemal przemocą dwa podwieszane karabiny maszynowe 12,7mm, 30mm działko automatyczne w wieżyczce pod kokpitem z amunicją rozpryskową, cztery pociski kierowane typu Lanca i prawdziwy rarytas: dwa zasobniki niekierowanych rakiet 80mm, 38 sztuk każda. Isa raz widziała jedną salwę z takiej broni która zmieniła kolumnę transportową dwunastu ciężarówek i czterech transporterów w masę poskręcanego metalu. Gdyby znowu mieli ich zaatakować pustynni piraci, po jednej salwie nie byłoby czego zbierać. Co więcej przeładowywanie takich wyrzutni było całkiem proste w odróżnieniu od działka wymagającego specjalnej ładowarki, gdyż można było posłużyć się przygotowanym wcześniej zestawem, o ile miało się czas wylądować.
Załoga naziemna właśnie kończyła załadunek amunicji i zestawów przeładunkowych do zasobników, inni krzątali się przy pakowaniu prowiantu i innych z tyłu podjeżdżał Łazik o którego musiała niemal stoczyć walkę na noże z Hamidem, służącym zajmującym się zaopatrzeniem ich na czas wyprawy. Wydawał się on całkiem pewien, że sam fakt wypożyczenia ornitoptera i zapewnienia prowiantu powinien był załatwić sprawę, więc gdy zobaczył pełną listę jaką przedstawiła mu Isa niemal dostał zawału. Dziewczyna rozsądnie zawyżyła ilość wszystkich przedmiotów na liście i dodała nawet kilka których na pewno by nie dostali tylko po to aby Hamid mógł się z nią wykłócać dobrą godzinę i rwąc włosy z głowy jęczeć nad każdą sztuką amunicji, koniec końców oboje byli nawet zadowoleni. Ona miała prawie wszystko z tego co zaplanowała, on zaś udowodnił jak bardzo dba o własność swego pana. Najtrudniej było z uzbrojeniem, na szczęście udało jej się uświadomić mu, że im lepiej będą uzbrojeni tym większa szansa na to że wrócą bezpiecznie z całym wypożyczonym dobrem jego pana.
Dopasowanie przyrządów celowniczych i zaznajomienie z awioniką nie zajęło jej dużo czasu, właściwie uznała układ oprzyrządowania za niezwykle wygodny. Sprzężony system celowniczy w hełmie uznała za dziwnie obcy ale dało się z niego korzystać. Ogólnie była zadowolona, miejsca starczyło jeszcze na trzy prycze i nie trzeba było się deptać a klimatyzacja powinna przynajmniej uchronić ich przed ugotowaniem.
-Jesteśmy gotowi kiedy tylko dasz znak do odlotu.-zgłosiła Evrosowi.- Powiedz tylko dokąd, żebym mogła skonsultować się z mapą.