Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2012, 21:55   #45
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Wiem. Widzę - powiedział ponuro Basten. Bufleiter rozstawił ich byłą pięćdziesiątkę dość szeroko. Zbyt szeroko jak na gust dziesiętnika. Bastenowi znajdowali się najbardziej po lewej. Tylko trochę wysunięci do przodu.
- Pożar za nami. Samson przed nami. A my leżymy w tych chwastach i czekamy chuj wiec na co. Chyba aż nas zleje z tych chmur. Erikson dała dupy z tym swoim planem, nie? - syknął Marko.
Horst wzruszył ramionami.
- Ty się Marko jeszcze musisz dużo nauczyć chłopie.
Nie chiało mu się tłumaczyć sudlingowi zawiłości jakie stwarzało dowodzenie i jakie były różnice pomiędzy dowodzeniem dziesiatką żołnierzy, a dziesiątką dziesiętników. Ani tym bardziej już tego co on osobiście o tym sądził. Ta melepeta Bufleiter najwyraźniej nic nie jest w stanie sama zrobić. A Bergowi jak widać nudzi się i krwi dawno nie widział. Owszem trzydziestka Samsona może i mogła okrążyć pożar. Owszem sam Samson mógł być trepem z gąbczastym glejtem zamiast mózgu. Ale jeśli dognali ich i piechotę dopiero pod koniec dnia to ich konie musiały ledwo zipieć i po dalszych paru stajach nadgorliwości nadawałyby się już tylko na suszony prowiant. Zawsze jednak. Ale to zawsze i niech to sobie każdy wał do łba wbija. Póki obok jest ktoś starszy rangą, to jego dupa będzie zbierać razy za każdy błąd. Ot jeden z tych kilku raptem przywilejów bycia żołdakiem. Niech się więc dzieje wola Herkova, taka to już robota chujowa.
Pierwsza kropla brzękła o klingę Bastena brzękła głucho gdy Nelia ostatni raz próbowała wyjaśnić dlaczego nie warto się kłócić o pięćdziesiąt wierzchowców. Horst wiedział jednak, że duma Grubego tania nie będzie. Cena za te konie zaczęła oscylować wokół, jeśli dobrze liczył dwudziestu żyć. I spalonej wioski. Dezerterów nie liczył. I tak by ich spotkali. Ale to i tak była dobra cena. Stu konnych zwiadowców bez koni to sto trupów.
- Nie ruszać się póki ja nie dam znaku. Na nikogo innego nie zważać.
- A jak zacznie się bitka? -
Will. Powinien przez łeb dostać za to pytanie. Nie słuchał co się wokoło działo.
Horst jak znał Jednookiego to rozwiązanie Bittricha napewno przypadło mu do gustu. Tym bardziej że stanowiło jedyny element zaskoczenia. Oczywiście nie liczył jakoś bardzo mocno na kompetencje bittrichowych, ale nie zamierzał się znajdować w pobliżu pozycji oddziału Samsona gdyby któryś z tych chłopaków dobiegł tu na czas i potraktował ich tym zajzajerem, o którym Max wspominał Jednookiemu.
- To patrz wtedy czy dałem znak.
Co innego jeśli naprawdę dojdzie do sieczki.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline