Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2012, 10:47   #192
Bogdan
 
Bogdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie cośBogdan ma w sobie coś
Trzydzieści tysięcy dolarów!!
A w perspektywie jeszcze dwieście dwadzieścia!!!
Stał w restauracyjnej toalecie z twarzą ociekającą zimną wodą i kolejny raz szczypał się w policzek.
Nie. Nie budził się. A więc to nie był sen! To stało się naprawdę! NAPRAWDĘ!!! Miał je, a żeby się upewnić kolejny raz zajrzał do skórzanej teczki. Były tam jak poprzednio. Pieniądze tak samo realne jak i wizytówka tego tajemniczego… Colda. Człowieka, który jak królik z kapelusza pojawił się nie wiadomo skąd, a potem zniknął nie wiadomo gdzie pozostawiając jednak po sobie kupę pieniędzy oraz zamęt w głowie doktora Sukina. Im więcej czasu mijało tym bardziej docierało do starego Rosjanina jak niewiele dzieliło go od możliwości, że szansa jaką otrzymał nieomal przeszła by mu koło nosa. Przecież przez dłuższą część rozmowy każdy mówił o dwóch różnych rzeczach! A jednak jakoś się dogadali… Cała sytuacja zakrawała na cud. Albo dowód na istnienie przeznaczenia… Przestań stary głupcze – skarcił się w duchu – Takie rzeczy nie istnieją! Wiesz o tym dobrze. Światem rządzi fizyka. Matematyka, chemia…Nie jakieś tam transcendentalne bzdury, ale prawa Newtona. Rachunek prawdopodobieństwa. To on zdecydował o szansie przed jaką stał… co prawda obarczony takimi składnikami, jakich nawet nie próbował ogarnąć, ale nie to miało znaczenie. Liczył się wynik, a ten był jeden. On, Jewgienij Awramowicz Sukin był w tej chwili bogatszy o 30 tyś. $ niż jeszcze godzinę temu, a w perspektywie miesiąca, no góra dwóch o ćwierć miliona!!

***

Incepcja

Skąpany w alkoholu mózg próbował z najgłębszych zakamarków pamięci powyciągać wszystkie fragmenty jakie kojarzyły mu się z tym słowem. Dużo tego nie było a wszystkie dotyczyły zdarzenia sprzed… kilkudziesięciu lat. I niemal żadne z tych pozacieranych wspomnień nie kojarzyło się dobrze. Brudna zieleń wojskowych mundurów pod bielą kitli, długie rzędy jarzeniówek i podekscytowane szepty kolegów, a potem strach jaki padł na tych co spytali o los tamtych, którzy nie wrócili z eksperymentu. Oraz twarz tego oficera kiedy mówił: Nigdy. Nigdy nie odwiedziliście tego ośrodka kadecie Sukin, rozumiecie? Nawet nie słyszeliście o istnieniu tego miejsca. Nigdy, z nikim nie będziecie o nim rozmawiać!
Nie rozmawiał. Bo i po co? Tych, którzy jak on uczestniczyli w badaniach nigdy więcej nie spotkał, a obiecane profity pojawiły się tak, jak obiecała Partia. Dopiero później odwróciła się… ale ta historia nie miała z ośrodkiem nic wspólnego.
Jedyne co mu z tamtych czasów pozostało, to niechęć do narkotyków. I jeszcze może wspomnienie poczucia, jakby się było…. Stworzycielem światów… bogiem którego jak wiadomo nie ma….

A teraz, po z górą dwudziestu latach pojawia się ten… Cold… Kim jesteś? – zastanawiał się Sukin kierując swe kroki do oddziału City National Bank. Kim jesteś i co planujesz?
Wkrótce się dowiem… Taak. Mówił że mamy działać w zespole. Wspólnie z jakimś profesorem historii… i jeszcze kimś. Wkrótce dowiesz się wszystkiego Jewgieniju Awramowiczu. Twoja tylko w tym głowa, by część zadania przeznaczona dla ciebie wykonana była perfekcyjnie. Tu cecha, którą wielu miało mu za złe mogła okazać się zaletą. Ale żeby tego dokonać potrzebował pomocy naukowych. Prawda, dysponował wiedzą, niemałą, jednak Cold wspominał coś o stadionach… chatach czarownic – a to już była kompletna abstrakcja… Jednak dr Sukin, jak już się za coś brał, to uczciwie! Dokumentację do stworzenia makiety moskiewskiego Kremla właściwie już miał, o stadionach nie wiedział za dużo, natomiast co do czarownic i miejsc jakie zamieszkiwały… należało niezwłocznie zaopatrzyć się w odpowiednie materiały i narzędzia.

***

W banku poszło sprawnie, w bibliotece trochę dłużej, ale jeszcze tego samego wieczora był już posiadaczem kont bankowych i bibliotecznych oraz kart, jak również kilkunastu kilogramów książek i kserokopii dokumentów, jakie mogły by być przydatne przy tworzeniu makiet obiektów takich jak jak czeski stadion czy wiedźmie Siedliszcze od mongolskich jurt przez bawarskie zabudowania wiejskie na planie i charakterystyce siedemnastowiecznego Salem kończąc.
Gorzej było w salonie telekomunikacyjnym. Od bogactwa oferty zakręciło mu się w głowie a sprzedawca kiedy tylko zwietrzył, że klient ma pieniądze i chce je wydać paplał jak nakręcony i mącił mu w głowie coraz to nowymi danymi technicznymi telefonów, komputerów, oprogramowania i wszelkiej maści uzupełniającego sprzętu, który jak zapewniał jest wprost niezbędny do jego naukowej pracy. Kiedy się wreszcie wydostał z tej teleinformatycznej pułapki dr Sukin był mokry i przerażony. Ale czuł się jak dzieciak bogacza po Gwiazdce. Pudła i pakunki zajmowały cały bagażnik taksówki. Teraz wiedział, że jest przygotowany do pracy. Internetowe łącze z elektronicznymi bankami danych i sprzęt najnowszej generacji dawał gwarancję niezawodności, a jego stary laptop nie. Nawet nie musiał ruszać się z miejsca. Wolał nie narażać się na kompromitację w razie awarii… W końcu nie wiadomo kogo spotka tam… właściwie to gdzie? Zerknął na adres na wizytówce. Właściwie mógłby podać kierowcy od razu ten adres, był gotowy, jednak ten dzień obfitował w zdecydowanie zbyt wiele atrakcji. Różnych i skrajnych, a Cold dał mu dwa dni na pojawienie się w studio. W dobrym tonie byłoby pojawić się przed terminem, jednak postanowił się wpierw wyspać. Odświeżony i wypoczęty zrobi o wiele lepsze wrażenie na członkach teamu niż sfatygowany ciężkim dniem i przedpołudniową popijawą.
- Staples Center Inn - powiedział do taksówkarza i wtopił się z ulgą w oparcie fotela.
- Naturlich – bąknął taksówkarz i sprawnie włączył się w szeroki, rozmrużany światłami krwioobieg miasta.
Słońce schowało się w oceanie.
 
Bogdan jest offline