Doktor pokręcił tylko głową gdy usłyszał propozycje Tomka o "nawodnieniu" kaplicy.
- To nic by nie dało. To urządzenie - kosmita uniósł wykopany walec. - Mogło by osuszyć cały ocean. Kilka kropel nie zrobi mu różnicy...Niesamowite! Działając na molekularną strukturę wody,atomy wodoru zostają zamienione na kwarc, a potem na pył, tlen uwalnia się, ale jest lżejszy, bo jego liczba atomowa została mieniona, ale zachowuje właściwości tlenu w stosunku do innych pierwiastków! Niesamowite, pomysłowe i praktyczniej. Gdyby nie wydzielana ilość energii, która wpływa stymulująco na elektryczne bio-wyładowania, ach naprawdę dobry pomysł.
Doktor przez dłuższą chwilę zdawał się być zatopiony w swoim własnym świecie opisując właściwości urządzenia z prędkością karabinu maszynowego. Nagle urwał i uśmiechnął się szeroko.
- Myślę że nasze dwa problemy same się rozwiążą. Pojemnik reaguje na częstotliwość jaką Mikołaj porozumiewa się z swoimi panami. Zlokalizuję go zaraz po tym jak znajdziemy piękniejszą cześć naszego trzy osobowego komanda.
Doktor otworzył ponowie drzwi i rozejrzał się ostrożnie. Potem dał znać Tomkowi iż teren jest czysty.
-A pro po, powiedziałem stróżowi iż ma przyjechać wizytacja od kurii i nikt ma się nie plątać w okolicy kaplicy. Zwykle nie lubię się z władzami kościoła, ale tym razem się na coś przydały. Wszystko wskakuje że "VIP' udał się do katedry... Wiesz że dalej nie wiem jak ona ma na imię?
Kosmita popędził w stronę wejścia do wspominanej budowli. Tomek był w o tyle lepszej sytuacji iż miał teraz z górki. Wzgórze Wawelskie opadało w stronę Wisły.
Lidia najpierw poczuła że uścisk Mikołaja wzmocnił się i jej ramie zostało gwałtownie szarpnięte w bok. Powietrze przeciął suchy trzask, który sprawił iż turyści zaciekawieni wcześniejszym krzykiem podbiegli pod schody na dzwonnice.
Fala bólu uderzyła dopiero po kilku sekundach. Była tak silna, że niemal zwaliła dziewczynę z nóg. Jej przedramię sterczało teraz pod dziwnym kierunkiem.
- Byłaś ostrzeżona - oświadczył beznamiętnie robot.
Bydlak zwyczajnie złamał jej rękę! Ból nie pozwalał jej normalnie myśleć, ale widziała jak aparaty i telefony turystów nagle ożywają i ich atakują. Robot nie miał zamiaru pozwolić, by ludzie mu przeszkodzili.
Doktor wpadł przez drzwi katedry i staną w progu czekając na Tomka. Wnętrza wypadła grupa ludzi przeżywający właśnie zmasowany atak ich własnych telefonów. Doktor sięgnął po soniczy śrubokręt by im pomóc. Telefony oplatające kablami szyje i ręce znieruchomiały na tyle długo by turyści mogli je z siebie zrzucić i uciec.
- Szybko! - zawołał kosmita i popędził do wnętrza pustej teraz katedry.
Mikołaj ubrany już po cywilnemu, w bluzę z kapturem i spodnie. Tylko jego twarz pozostała plastikową maską.
Liida była na kolonach, a robot trzymał ją za kark. Jej prawa ręką była złamana w połowie długości przedramienia, a ona sama najwyraźniej w stanie szoku.
- Pożałujesz tego, ty i twoi mistrzowie - Wycedził przez zęby Doktor. - Puści moją przyjaciółkę, albo licz się z konsekwencjami.
- Nic nie zrobisz. Zależy ci na jej życiu. Mam w banku pamięci wzór twojego profilu psychologicznego. Po póki jej życie jest zagrożone nie zrobisz nic. Teraz oddasz mi pojemnik i pozwolisz mi odjeść. Inaczej skręcę jej kark.
Doktor spojrzał na urządzenie w swojej dłoni, a potem na ranną Lidię.
-Jeśli ci go oddam będziesz o krok bliżej do zniszczenia Ziemi...
Kosmiczny podróżnik najraźniej był w rozterce. Tomek była akurat w takiej pozycji by móc zaryzykować jakieś działanie. Mikołaj był całkowicie skupiony na osobie Doktora.
__________________ Gallifrey Falls No More!
Ostatnio edytowane przez Dragor : 21-07-2013 o 12:09.
|