Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2012, 11:20   #40
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Nieco później, gdy rozmowa z von Viehmannem została zakończona i bohaterowie mogli porozmawiać na osobności, Aaron zwrócił się do towarzyszy:

- Stało się więc jasne, że hrabia zatrudnił nas dla ochrony przed konsekwencjami swych młodzieńczych łajdactw. W tym momencie spytam: czy ktoś z Was ma obiekcje natury moralnej, które będą przeszkadzać w wykonaniu zadania? - popatrzył po zgromadzonych - Jak dla mnie łajdak jak łajdak, ale to płacący klient. Wróćmy do konkretów. Podejrzewać możemy, że zabójcą jest Bretończyk w wieku ponad 25 lat, dysponujący środkami pieniężnymi... tu zgaduję: światowy, niedawno przybyły do Salkalten - bo czy mieszkając przez lata na miejscu, zwlekałby z wendettą? Ponawiam zachętę byśmy to my przejęli inicjatywę i postarali się wytropić sprawcę, miast czekać na jego kolejny atak. Poza tym właściwym byłoby ukrycie gdzieś naszego hrabiego lub w jakiś inny sposób utrudnienie zamachu na niego. Można na przykład użyć mnie jako przynęty. Wszak jestem podobnie zbudowany co nasz klient. Gdybym ubrał jego szaty i osłonił twarz na przykład kapturem, myślę, że byłbym w stanie zmylić zabójcę.

Wujaszek rzekł:
- Zabójca musi mieć przynajmniej 30 lat, skoro ich “wypadek” miał miejsce 25 lat temu. Osobiście mi to obojętne, jednakże mam wrażenie że nasz Hrabia okłamuje nas. Przede wszystkim z tego względu iż dozorca kamienicy łgał i nie raz składał fałszywe zeznania.
- Lecz to nas chyba nie interesuje?
- spojrzał na Sigmaritów
- Być może nasz zabójca od kilku lat tu mieszka, obserwuje swoje ofiary i czekał na właściwy moment. Być może.. ale to musi być ktoś kto zna dobrze anatomię i trucizny. Ktoś wykształcony i nie rzucający się w oczy..

- Taaa- mruknął Aliq wbijając wzrok w ziemię i drapiąc się po głowie. - To wy zajmijcie się dochodzeniem, myśleniem, poszlakami, a jak trzeba będzie zrobić coś ciekawego, jak na przykład, kogoś zabić, pobić upić, to dajcie mi znać.

-Sprawdzijić trza nam by było, czy rymowanki poprawnije napisane. Ja to nije potrafiję pisać w waszej mowije z Imperium, da. A skoro zabójca dobrze rymuje i dobrze zapijisuje, to znaczy, że czas jakiś tu przebywa i obył się z gadką. A jeśli tak to zaś jaka poszlaka. Bo pewnije i w mowije będzije szło poznać.- wtrącił Wołodia po chwili zastanowienia -Ja to może i w swoijim języku wijerszyk wymyślijił, ale u was nije zna tyle słów żeby tak do rymu było. No i już nije wspomina o zapijisaniu tego dobrze. Chyba, że kto pomaga i notuje.- wzruszył ramionami.

- Wasze domysły - Aaron zwrócił się do Anzelma i Wołodii - są całkiem celne. Lecz ich mnogość wskazuje na jedno - faktycznie gówno wiemy o sprawcy. Byłbym rad, mogąc go namierzyć i zaatakować z wyprzedzeniem, jednak niewidzialnego celu nie uderzymy. Cóż więc robić?
Cyrulik gładził elegancką bródkę, jakby z jej włosów próbował wydłubać genialne myśli.
- Aliquamie, o ile się nie mylę, nim wybrałeś los poszukiwacza przygód, byłeś ochroniarzem? To predestynuje cię do roli osobistego strażnika hrabiego, gdy inni zajmą się pracą w terenie. Myślę, że mógłby ci w tym pomóc Khaldin. Wołodia, chcesz zostać na miejscu, czy iść jeszcze szukać śladów?
Dla siebie przeznaczył inną rolę:
- Ja najbardziej przydam się jako śledczy. Muszę jeszcze odebrać wyniki od aptekarza. A mając podejrzenia co do osobowości przeciwnika, postaram się wypytać o personę tym podejrzeniom odpowiadającą. Zaś noc spędzę tutaj - w domu hrabiego. W jego sypialni. I w hrabiowskim szlafroku.
Cyrulik rozdziawił gębę w szerokim uśmiechu.

-No tak, już mówiłem, że zostanę z hrabią - burknął Aliq.

-Pójdzije Wołodija tam, gdzije potrzebny.- rzekł stanowczo z delikatnym uśmiechem na ustach. Był gotowy do dalszych poszukiwań mordercy -Ale Wołodia wojak z Kislev, nije śledczy. Trza mu nakreślijić gdzije i o co pytać ma.- dodał po chwili nieco zmieszany swoim brakiem talentu do prowadzenia poszukiwań.

Wujaszek zwrócił się do Aarona:
- Pozwolisz że udam się z Tobą ? Być może przydam się..

- Jak najbardziej. Do kogo udamy się z pytaniami? Wraz ze śmiercią sierżanta Ponomareva straciliśmy nasz najważniejszy kontakt. Czy dobrze kojarzę, Wujaszku, że wczoraj nawiązaliście znajomość z jakimś Bretończykiem? Jesteś w stanie znów pociągnąć go za język?

- Ach ten.. Ślicznotek czy Przystojniak go wołają.. - Anzelm zaśmiał się - oczywiście, że można do niego udać się. Pierw jednak odwiedźmy tego zielarza. Jestem ciekaw.. bardzo ciekaw jego osoby.

- Aptekarza. Ma dla mnie wyniki badań trucizny


- Ach..faktycznie. Gapa ze mnie
- Wujaszek uśmiechnął się głupawo - Nie wiesz od jak dawna ten aptekarz tutaj przebywa?

- Nie pytałem. Nasza rozmowa ograniczyła się tylko do kwestii że tak powiem zawodowych. Zaś co do samej ochrony hrabiego -
Stolzmann zwrócił się do krasnoluda - to pozostawiam dotyczące jej decyzje w twych fachowych rękach. Ja pozostaję dostępny, by grać rolę sobowtóra, gdy zajdzie taka potrzeba.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline