Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2006, 21:33   #87
Bortasz
 
Reputacja: 1 Bortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputacjęBortasz ma wspaniałą reputację
– Ty.

Ojciec zaczął biec w stronę Iustusa. Ten stał jak sparaliżowany. Cios. Iustus aż zatoczył się do tyłu. Krew płynęła mu z wargi.

- Teraz dostaniesz za swoje!

Skoczył znowu. Iustus zaczął uciekać. Biegł ile sił miał w nogach.
„Pole za nim jest las nie znajdzie mnie byle dobiec!”
Biegł ile miał sił w nogach. Jego ojciec miotał przekleństwa i bez przerwy go gonił. Potknął się. Wylądował na kolanach czuł ból w prawej nodze i krew która po niej spływa lecz wstał i biegł dalej. Nie był wstanie myśleć ze strachu. Gorączkowo rozglądał się na boki.
„Koń starego Gozmy! Powinien gdzieś tu być! Jest tam! Tylko kawałek! „
Zebrawszy wszystkie siły podbiegł do konia który leżał w trawię. Wsiadł na niego i kazał mu wstać. Koń posłuchał od razu. Ojciec nie mógł już dogonić. Czuł zapach konia, ciepło jego ciała, każdy ruch jaki wykonywały mięśnie podczas galopu. Delektował się tym gdyż to oznaczało bezpieczeństwo. Spojrzał na swoje kolano. Krew powoli płynęła z paskudnej rany. Próbował ja poruszyć. Każda próba kończyła się przeszywającym bólem. Nagle do jego uszu dotarł potężny ryk. Rozejrzał się z przestrachem. Koń pędził w stronę urwiska. Iustus próbował go zatrzymać zawrócić zrobić cokolwiek ale koń pędził coraz szybciej w stronę zguby.
„Stój! Stój!! Nie!!!”
Spadał czuł pęd powietrza i widział zbliżającą się tafle wody. Była coraz bliżej i bliżej.
Uderzenie prawie go zabiło. Z rozpacza próbował wypłynąć na powierzchnie.
„Powietrza!”
Jeszcze kawałek jeszcze metr w górę do powierzchni! Powietrze. Zachłysnął się nim. Prze krótką chwile zastanawiał się jak zwykłe powietrze może tak wspaniale smakować. W następnej porwał go nurt.
„Do brzegu byle do brzegu!”
Z rozpacza walczył z szalejącą rzeka która co chwile ściągała w swe odmęty. Walczył ze straszliwym żywiołem ile miał sił. Jednak na nic były jego wysiłki wobec siły okrutnej rzeki. Nagle siła rzeki zniknęła. Spadał w raz z woda w wodospadzie.

Szykował się na kolejne zderzenie z wodą, którego nie spodziewał się przeżyć. Jeszcze tylko chwilka i koniec. Szarpnięcie.
„Co to?”
Wielki orzeł porwał go w powietrze. Czuł zaciskające się szpony na jego żebrach. Siła była przerażająca. Nagle ucisk zniknął. Spadł na ziemie. Wielki orzeł wyładował przednim. I zadał jeden cios dziobem!

- Nie!

Iustus usłyszał swój głos. Poczuł jak silne ręce go podnoszą w górę. Jak zostaje opatulone ciepłym kocem. W rękę wciska się mu ciepłą czekoladę. I słyszy słowa.

- Pij. Dobrze ci to zrobi. Anno zaprowadzi go do jego komnaty. Jak by się coś działo natychmiast mnie zawołaj.

To był głos Abadona.

- Mistrzu?

Słaby szept. Nic więcej nie był wstanie wypowiedzieć.

- Już spokojnie. Idź z Anną. Znakomicie się spisałeś nikt nie dotrwał nawet do wodospadu.

Abadon uśmiechał się, a Iustus dostrzegł pełne podziwu spojrzenia innych uczniów. Czuł ból w kolanie, ale nie czuł krwi. Utykał strasznie. Dotnoł swego kolana.

- Ból pamięć. To była iluzja jednak dla twego umysłu była równie realne jak prawdziwy cios. Umysł musi zdać sobie sprawę że go oszukano. To brutalne jednak to obrazuje prawdziwą potęgę mej sfery. Naprawdę byłeś twardy. Ja poddałam się rzece. Ty walczyłeś do końca.

Umilkła i pomagała mu iści w stronę jego komnaty. Szli powoli. Iustusa bolało kolano żebra. Czuł się wyczerpany. Jednak najbardziej bolała go szczęka i warga po ciosie ojca. Wszystko było takie realne.
 
__________________
Właściwością człowieka jest błądzić, głupiego - w błędzie trwać.— Cyceron
Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.— Paulo Coelho
Bortasz jest offline