Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2012, 00:30   #131
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Splunął na ziemię, zobaczywszy stan klatki. Pustej, oczywiście. Wiedźmia zwiała.
- Mówiłem, żeby trzymać się od kurwy z daleka, trzeba było jeszcze... - urwał, nie słysząc nawet sam siebie. Widział też poruszające się usta towarzyszy, ale ich głosów nie słyszał również.
Spojrzał na najbliższą sobie osobę i dostrzegł krew spływającą po szyji.
Dotknął własnych uszu. Palce pobrudziła mu krew. Zaklął i znowu splunął.

Część grupy najwyraźnie wybierała się na spacer, licząc, że złapią uciekinierkę. Vogel wątpił w powodzenie pościgu teraz i w stanie, jakim się znajdowali.
Należało przede wszystkim ogarnąć i zminimalizować straty. Poszukiwaniami wiedźmy zajmą się później. Gdy będzie coś widać. I będą słyszeć.

Wraz z Mierzwą wziął się więc do przeszukiwania klatki. Po pierwsze, czy kraty wyłamano od zewnątrz do wewnątrz.
Po drugie, czy cokolwiek w niej zostało. Wreszcie, czy zostało coś na ziemi, wokół wozu.

Po oględzinach, pokazał tym z kompanów, którzy zostali na martwego muła, wycelował palcem w stronę biwaku, po czym ponownie wskazał uprząż i znowu obóz. Myśl była jasna - przyprowadzić żywego zwierza, zaprząc go i odholować wóz do obozu.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline