Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2012, 00:30   #131
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Splunął na ziemię, zobaczywszy stan klatki. Pustej, oczywiście. Wiedźmia zwiała.
- Mówiłem, żeby trzymać się od kurwy z daleka, trzeba było jeszcze... - urwał, nie słysząc nawet sam siebie. Widział też poruszające się usta towarzyszy, ale ich głosów nie słyszał również.
Spojrzał na najbliższą sobie osobę i dostrzegł krew spływającą po szyji.
Dotknął własnych uszu. Palce pobrudziła mu krew. Zaklął i znowu splunął.

Część grupy najwyraźnie wybierała się na spacer, licząc, że złapią uciekinierkę. Vogel wątpił w powodzenie pościgu teraz i w stanie, jakim się znajdowali.
Należało przede wszystkim ogarnąć i zminimalizować straty. Poszukiwaniami wiedźmy zajmą się później. Gdy będzie coś widać. I będą słyszeć.

Wraz z Mierzwą wziął się więc do przeszukiwania klatki. Po pierwsze, czy kraty wyłamano od zewnątrz do wewnątrz.
Po drugie, czy cokolwiek w niej zostało. Wreszcie, czy zostało coś na ziemi, wokół wozu.

Po oględzinach, pokazał tym z kompanów, którzy zostali na martwego muła, wycelował palcem w stronę biwaku, po czym ponownie wskazał uprząż i znowu obóz. Myśl była jasna - przyprowadzić żywego zwierza, zaprząc go i odholować wóz do obozu.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 30-06-2012, 02:23   #132
 
dambibi's Avatar
 
Reputacja: 1 dambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znanydambibi wkrótce będzie znany
Lothar w jednej chwili był w środku płonącego piekła , w drugiej stał raz ze swymi kompanami wokół wozu a po makabrycznych stworach nie było ani śladu , nie licząc martwych wilków i goblinów.

Chciał coś powiedzieć , ale nie słyszał nawet siebie. Przyjrzał się reszcie drużyny , większość trzymała się za uszy z których sączyła się krew. Nerwowo przesunął rękę w stronę swego ucha i również wyczuł wilgotny płyn.

Postanowił opatrzyć rannych , szczególnie elfkę , która sama jest medyczką , liczył że mu pomoże z pozostałymi.
 
dambibi jest offline  
Stary 30-06-2012, 22:57   #133
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Gislan przykucnął zamyślony. Nie było dobrze, stracili ładunek i to w sposób jaki nikt się nie spodziewał. Dziewka okazała się lepszą czarownicą niż się wszystkim zdawało, no i jeszcze ten wilkołak.

"Kurwa" - krasnolud zaklął w myślach przypominając sobie wilczy sen. Miał nadzieję że to tylko zły czar czarownicy, a nie wstęp do wilkołactwa.

Ponury nastrój opuścił go, gdy trzeba było podjąć jakieś decyzje. Głuchota powstała w wyniku cholernego czaru nie zdziwiła go tak, jak to że drużynowi tropiciele nie chcieli podjąć świeżego tropu. Zresztą może to i lepiej, dopadną wiedźmę i jej futrzastego faceta w dzień, kiedy on będzie zwykłym człowiekiem, a nie czymś przypominającym krzyżówkę niedźwiedzia z wilkiem.
 
Komtur jest offline  
Stary 01-07-2012, 11:29   #134
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Świat pozbawiony dźwięków, był dziwnym miejscem. Nie słyszeli własnych kroków, stawianych na trawie, owadów zlatujących do trupów, własnych oddechów, szumu wiatru, niczego. Zadziwiające jest, jak bardzo człowiek polega na rzeczach, których normalnie nie zauważa. Dopiero, gdy zostaną mu odebrane, zaczyna odczuwać ich brak. Ot, zwykle rzeczy, jak przeszukanie klatki czy ciał poległych goblinów. Normalnie wystarczyło takiego przetrząsnąć, aby usłyszeć brzęczące monety, metaliczny odgłos broni, uderzającej o pancerz, przedmioty spadające na ziemie. Teraz byli tego pozbawieni a choć noc była jasna, to na ludzkim wzroku nie można było do końca polegać.

Przeszukanie klatki nie przyniosło wielkich rezultatów. Ot sterta brudnych, starych, podartych i śmierdzących szmat, służąca dziewczynie za barłóg, resztki jedzenia i fekaliów. Nie było tam praktycznie nic. Nie odnaleźli też kajdan, którymi skuta było więźniarka. Sama klatka nosiła ślady ataków różnego rodzaju bronią, ale bez wątpienia nie miały one szans naruszyć solidnej konstrukcji. Coś, co rozciągnęło kraty, bo włośnie w ten sposób został otwarta, dysponowało niesamowitą siłą, bo w tej klatce dało się trzymać niedźwiedzie.
Na szczęście konstrukcja pojazdu nie była uszkodzona i dało się nim dalej podróżować. Oczywiście o ile znajdzie się do niego siłę pociągową…

Z „przeszukaniem” ciał goblinów był nieco większy problem. Najpierw trzeba by dopasować odpowiednie kawałki do siebie, bo większość była tak zmasakrowana, że nadawały się raczej na konserwy, niż do czegokolwiek innego. Mimo to, parę rzeczy udało się ustalić, tym, którzy podjęli się tej brudnej roboty.
Przede wszystkim fakt, że martwy, rozczłonkowany goblin, śmierdzi jeszcze bardziej niż żywy. Stworzenia wyglądały mniej więcej jak zwyczajni przedstawicie ich gatunku. Trafił się jeden zmutowany, ze szczypcami zamiast dłoni, ale w porównaniu do okropności, których niedawno byli świadkami, nie robiło to na nikim wrażenia. Zieloni nie mieli przy sobie żadnych skarbów, nie nosili tez żadnego pancerza. Cały ich dobytek, można było ogólnie sklasyfikować, jak „śmierdzące śmieci”. Dwie rzeczy zwracały jednak na siebie uwagę.

Większość przedstawicieli tych małych, pokracznych stworków jakie dane im było spotkać w życiu, posługiwała się równie małą i prymitywna bronią, co oni sami. Nieszczęśnik , który spotkał ich na swojej drodze, musiał być przygodny na ostrzał ze słabych łuków i obronę przed sztyletami, toporkami, małymi oszczepami i inną tego typu bronią. Raczej rzadko spotka się gobliny szarżujące na ludzi z wielkimi mieczami, które nawet dla ludzkich wojowników trzeba było uznać za dwuręczne, takimirz toporami, korbaczami, maczugami, czy też długimi włóczniami. Nie sposób też było podejrzewać wilki, o walkę za pomocą wielkiego berdysza, który znaleźli w obozowisku, w łapskach jednego z zielonych. Małe dłonie, ledwo obejmowały drzewce potężnej broni, ale trzymały je tak mocno, że aby ją wyrwać pokurczowi, trzeba by poobcinać mu palce!

Drugą sprawą były znaki, które każdy miał (prawdopodobnie) wypalone na skórze. Symbol trzech strzał rozchodzących się w różnych kierunkach, nosił każdy zielony, który był w stanie nadającym się do oględzin. Najczęściej na torsach, lub plecach, chociaż niektórzy mieli go też na łysych czaszkach.

Obóz

Podróż do obozu przebiegła w ciszy. Całkowitej ciszy. Po drodze znajdowali zwłoki goblinów i wilków, znaczące drogę ucieczki wozu. Elise omal nie została stratowana przez jednego z przerażonych mułów, który wypadł na nich z większej kępy krzaków. Normalnie by go usłyszała, ale teraz… Przerażone zwierze miało kilka lekkich zranień, ale było w miarę dobrym stanie.

W ten sposób udało im się odzyskać jednego muła. Po przybyciu na miejsce okazało się, że dwa zwierzęta ciągnące wóz z naftą są na miejscu, ale pozostałe uciekły. No i był jeszcze Brutal, zwany Baleronem, majestatyczne przeżywając trawę, ze spokojem kogoś, kto nic wielkiego w całej tej sytuacji nie widzi i nie rozumie całego zamieszania.

Sam obóz wyglądał jakby przepędzono przez niego stado bydła, jednak nikt go nie rabował i z wyjątkiem kilku co delikatniejszych przedmiotów, nie ponieśli żadnych strat w wyposażeniu. Co oczywiste tutaj był najwięcej wilczych i goblinich trupów. Na oko naliczyli kilkanaście wilków i ze trzy razy tyle zielonoskórych, choć akurat w ich przypadku, trudno było ustalić liczebność. Nawet metodą „dodaj wszystkie nogi i podziel przez dwa”, często stosowaną w burdelach, dla ustalenia liczby klientów uczestniczących w orgietce. Wszędzie też walała się sporych rozmów broń, pozostania przez gobliny. Nie byłą najlepszej jakości a skaleczenie pokrytych brudem ostrzy, groziło zakażeniem najdziwniejszymi rzeczami, ale była, gdyby chcieli ją do czegoś wykorzystać.

Brutal (Baleron) ogarną wszystko zblazowanym spojrzeniem, postawił soczysty placek na posłaniu Lothara i spojrzą na nich pytającym wzrokiem. Co dalej?

Leo, Bruno, Gottri

Trochę czasu zajęło staremu krasnoludowi uspokojenie swojego pupila. Brak słuchu też niczego nie ułatwiał. Mimo to, po kilku minutach Spong podjął trop. Pis długo kręcił się koło klatki, najwyraźniej gubiąc się w gąszczu zapachów, ale w końcu ruszył w noc. Leo też miał problem z tropieniem. Pole walki wokół wozu było mocno stratowane i trudno było coś z niego odczytać. Wspólnymi siłami - człowiek i pies - podjęli ślad.

Spong prowadził pewnie, ale Gottri widział wyraźnie po swoim pupilu, ze jest mocno wystraszony. Zupełnie jak wtedy w Ostermak, kiedy w pobliżu była Bestia. Krasnolud nie potrafił jednak określić dlaczego. Choć z drugiej strony równie dobrze mogło krążyć wokół nich stado wilków, wyjąc przy tym do księżyca a i tak by tego nie usłyszeli…

Heinz miał trochę problemów z odczytaniem śladów w tym świetle. W duchu przyznawał sam przed sobą, że gdyby nie pies, to sam mógłby mieć problemy z odnalezieniem właściwego śladu. Dziewczyna uciekała na bosaka, był lekka i wysokiej trawie praktycznie nie zostawiała śladów. Sprawę dodatkowo utrudniały podążające za nią istoty. Leo teraz już był pewien, że wilkołak był prawdziwy i udał się za nią. Podobnie wilki i gobliny. Zwłaszcza co do tych drugich nie można było mieć wątpliwości, bo po drodze znaleźli kolejne trzy zmasakrowane ciała.

Po dobrych dwudziestu minutach oddalania się od szlaku, prowadzący akurat Haiz zatrzymał pochód i pokazał gestem, żeby się przyczaić. Wspinali się akurat na łagodne wzgórze i wszyscy przywarli do ziemi, zbliżając się od jego szczytu. Wczołgali się na wzniesie i wyjrzeli na drugą stronę.

W oddali przed sobą, ujrzeli rój małych sylwetek. Księżyc świecił jasno i pozwolił dostrzec całe stado goblinów, na równinie przed nimi. Mieli do nich ze trzysta metrów. Na oko było ich tam może setka, ale z tej odległości i w nocy, ciężko to było określić dokładnie. Pokraczne istoty kłębił się w ciasnej grupie, wymachując wielką bronią nad głowami.

Hainz dotknął ramienia brodacza i Bruna i wskazał im kierunek, na lewo od nich. U podstawy wniesienia zobaczyli jednego ze sowich mułów. Trzy gobliny prowadziły go w stronę reszty współplemieńców. Jeden miał porzucony rzez ramie wielki miecz, z którego utrzymaniem, ostrzem ku górze zdawał się nie mieć większych problemów. Dwa pozostałe miały długie włócznie, poganiając nimi od czasu do czasu zwierzę. Mili do nich może z pięćdziesiąt metrów.

Gottri przecząco pokręcił głowa i dla odmiany wskazał na Sponga, który wyraźnie dawał znaki, że znalazł trop. Tyle, z ten prowadził w zupełnie w drugą stronę…

---------------------------------------------------------------------------------
mapka
 
malahaj jest offline  
Stary 02-07-2012, 11:07   #135
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Gottri dał się cierpliwie prowadzić Spągowi. Gdy Heinz skierował ich na szczyt wzniesienia podczołgał się jak wszyscy. Zobaczył hordę goblinów. O walce nie mogło być mowy. Taka ich liczba wystarczyła by na okoliczne miasteczka. "Skąd się ich tyle nabrało" kołatało się w głowie Gottriego.

Gdy Heinz wskazał trójkę gobasów prowadzącą ich muła wzruszył tylko ramionami. Nie miał ochoty dla zwierzęcia ryzykować życiem. Tłum goblinów był zbyt blisko. Cóż zwierze zapewne zostanie zjedzone, taka kolej rzeczy.

Poczuł jak Spąg szarpie się na sznurku, nieomylny znak, że zwęszył trop. Gottri odczołgał się w dół zbocza, wstał i skinął na kompanów by poszli za nim.
 
Ulli jest offline  
Stary 02-07-2012, 18:37   #136
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Świat, w którym nie można było korzystać z wszystkich zmysłów był bardzo dziwnym i zarazem paskudnym. Bruno był cholernie poirytowany faktem swej ułomności i nie mógł się doczekać, gdy to uczucie minie. Miał nadzieję, że w ogóle minie. Co chwila rozglądał się na boki i za siebie by przypadkiem nie dać się w głupi sposób podejść jakiemuś cholernemu zielonoskóremu pokurczowi czy innej bestyji. Łowca nagród maszerował krok w krok za Gottrim i Hainzem. Młot czekał w pogotowiu by zaatakować ewentualnego wroga, którego mogliby spotkać na swej drodze.
Kiedy trójka mężczyzn wraz z gończym psem dotarła nieopodal sporego kłębowiska goblinów Bruno spoglądał z podziwem zielonoskórych niosących broń zdecydowanie zbyt ciężką dla nich. Nagle zbladł, przełknął ślinę i wejrzał na swych towarzyszy w taki sposób jakby dostrzegł śmierć. Przez chwilę energicznie ruszał ustami chcąc im coś przekazać, jednak przypomniał sobie, że na nic to, bo i tak go nie słyszą. Nie zwlekając ani sekundy najemnik powyrywał sporą kępkę trawy do gołej ziemi, po czym sięgnął po jeden z bełtów z kołczanu i powoli wyrył nim na glebie napis „Gobliny chore!”
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-07-2012, 13:16   #137
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Moperiol, z pozostałymi, w ciszy wrócili do obozu. Elf był skołowany. Słuch! Przecież potrzebował słuchu! Nie wyobrażał sobie bycia zawiadowcą w takim stanie. Musiał dojść do siebie, by móc działać, by wspomóc resztę. W tym momencie był tylko… kaleką.

W obozie był Baleron, ale Kabanosa już nie, nawet Kabanosowatego placka nie było. Rozejrzał się za nim dokładnie, nie nawoływał. Przeszedł się dookoła obozu, próbując gdzieś dostrzec zwierzaka. Poza jego granicę nie szedł, mógłby już stamtąd nie wrócić. Nawet nie wezwałby pomocy…

Później spojrzał na osoby znające się na leczeniu. Niestety na ich twarzach widział, że są one wciąż tak samo zdezorientowane, jak były. Niedobrze, bardzo niedobrze.

Jedno było pewne… tej nocy już nie zaśnie. Uprzątaniem obozu się nie zajmował. Chwycił łuk i wraz z nim chadzał wokół pozostałych, zerkając na skraj lasu. Ewentualnego zagrożenia nie usłyszy. Będzie je w stanie tylko wypatrzeć.
 
AJT jest offline  
Stary 04-07-2012, 15:32   #138
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
To było niesamowite doświadczenie, tak iść w półmroku i całkowitej ciszy. Niby wiedziała, że kilka osób idzie za nią, ale zupełnie nic nie świadczyło o ich obecności do tego stopnia, że co jakiś czas odwracała się by sprawdzić czy nadal tam są. Kiedy odwracała się po raz kolejny, kontem oka dostrzegła ruch. Ledwie zdążyła uskoczyć przed pędzącym mułem. Jakoś udało jej się go złapać i przekonać żeby został z nimi. To był Sznycel, to on niósł jej manatki poprzedniego dnia. Gładziła go teraz czule po pysku i szeptała do ucha. Co? Tego nikt nie słyszał.

W samym obozie, jak i po drodze walały się zmasakrowane ciała, było ich tyle, że uznała iż to co widzieli wcześniej, nie odbiegało zbytnio od rzeczywistości, przeciwnicy byli prawdziwi jedynie ich wygląd został zniekształcony. Nie miała pojęcia czym to było spowodowane, ani czy to może się jeszcze powtórzyć. Zastanawiały ją też rozmiary broni, którą dzierżyły gobliny. Nie miała jednak ochoty przyglądać się dokładniej ani jej, ani resztkom jej właścicieli. Zamiast tego szybko zabrała się do zbierania swoich rzeczy jak i tych należących do trójki zwiadowców. Załadowała je na Brutala, który w przeciwieństwie do Sznycla nie był pokaleczony. Przyszykowała łuk.

Była gotowa by wyruszyć z powrotem do porzuconego wozu z klatką. Na miejscu trzeba będzie zaprząc do niego Sznycla i Brutala, chyba że jeszcze jakiś muł odnajdzie się niespodziewanie, na co właściwie nie liczyła. Przydałoby się też wyładować zniszczoną klatkę, nie mieli czasu, ani warunków by ją naprawiać. Najpierw jednak musieli tam dojść.
 
Agape jest offline  
Stary 05-07-2012, 12:49   #139
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Heinz milczał bo nie było sensu się odzywać. Zastanawiało go tylko czy tylko oni zostali pozbawieni słuchu, czy także ta cholerna banda zielonoskórych. Kotłująca się horda śmierdzących, prymitywnych humanoidów jakoś nie poprawiła łowcy nastroju, biorąc pod uwagę fakt że zdobyli jednego z ich "wierzchowców".

Muł czy też nie, był przydatny. A teraz zostali już tylko z jednym, a znając ich szczęście ten też niedługo pożegna się z życiem, a ładunek będą musieli ciągnąć za sobą na łańcuchu.

A właśnie. Ładunek. Leo obrócił się, widząc łapiącego trop Spąga. Pies był serio przydatny, biorąc pod uwagę fakt że był połączeniem teriera, yorka i przede wszystkim kundla. Ale węch miał dobry i orientował się w terenie, a to łowcy w pełni wystarczyło.

Widząc napis Brunona, wzruszył tylko ramionami. Gobliny jak gobliny. Tylko że silne, skurwysynki.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 06-07-2012, 09:01   #140
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Trzeba było się zbierać, bo przecież nie mogli nocować w tym syfie. Gislan zebrał swoje klamoty, a potem pomógł Elise załadować rzeczy kumpli na muła. W zasadzie był już gotów, jeszcze tylko naciągnął kuszę, osadził bełt w leżu i mógł już ruszać. Ruchami rąk poganiał towarzyszy, co prawda wiedział że są zmęczeni, ale od tego jak szybko zareagują zależało teraz czy w ogóle uda im się odzyskać przesyłkę. Krasnolud jedyną szansę w starciu z wilkołakiem, widział za dnia, choć domyślał się, że to najprawdopodobniej lykantrop strzelał z łuku do ludzi łowcy czarownic. Wilki które najwidoczniej były pod jego kontrolą też nie ułatwiały sprawy, ale wolał to niż spotkanie z nim po przemianie.
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172