Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2012, 10:22   #64
Colette
 
Colette's Avatar
 
Reputacja: 1 Colette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodzeColette jest na bardzo dobrej drodze
Panna Colette wraz ze swym dzielnym pomocnikiem w postaci małej świnki, dalej - i powoli - zmierzała w stronę umówionego miejsca. Naturalnie cały czas zastanawiała się jak idzie reszcie, ale obawiała się spojrzeć w strony, gdzie wcześniej zniknęli...Zwłaszcza, że to przyprawiło by ją tylko o więcej zmartwień, a i tak nie mogłoby nikomu pomóc. Przynajmniej nie w takiej chwili, gdy męska część ma zapewne jakieś swoje plany, a ona by tylko przeszkodziła, wtrącając się niepotrzebnie. Tak więc to nie było tchórzostwo! Rozsądnie przemyślała wiarianty i pozostała jej nadzieja oraz zaufanie do nowej załogi - plus czasem krótkie modlitwy, ale nawet wtedy nie przerywała swego męczącego marszu.
Cały czas miała na oku wszystkie torby oraz baczkę co by nic się z niczym złego nie stało. W dodatku i P-chan chadzał wciąż wokół, a trzeba przyznać, iż miał o wiele lepszą widoczność od McKay, więc była to pomoc nieoceniona. Zwłaszcza, że dzięki temu, jasnowłosa nie czuła się taka samotna podczas swej misji. Nie zmieniało to jednak faktu, iż przez to nie zbyt prędkie poruszanie się, mogła sobie parę spraw przemyśleć...Niestety to jak w ogóle dostała się do załogi, musiała odpuścić bardzo szybko bo trudno było to wyjaśnić, a do wiadomości już ową sytuację przyjęła, więc nie było nad czym gdybać...
W takich też momentach oglądała się za siebie i dokoła z paru różnych powodów. Po pierwsze...ciekawość jednak silniejsza była, więc czasem musiała jednak zerknąć w stronę, gdzie zniknęli towarzysze. Po drugie, starała się ocenić jak daleko ma jeszcze do umówionego miejsca spotkania, a tym samym do chociażby chwilowej przerwy od targania wszystkich tych zakupów. Tak tak...miejsce, do którego miała dojść było niczym meta! Choć pewnie jeszcze trochę jej do niego zostało...Nie mniej jednak - bez marudzenia - wciąż wytrwale wykonywała swe zadanie.
 
Colette jest offline