Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2012, 16:05   #44
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eryk zrezygnował. To było bez sensu... nie chciał przecież oskarżać jakiegoś przypadkowego człowieka tylko dla tego, że zna bretoński. Postanowił usiąść przy fontannie i na spokojnie wszystko przemyśleć.
~ Człowiek którego ojcem był bretończyk a matka była tutejsza... w sumie nie musi znać tego języka... czyli szukanie osoby tłumaczącej jest bez sensu.
Westchął i popatrzył w niebo jakby były tam wypisane złotymi literami podpowiedzi.
~ Dalej... Dozorca... kamienica... bicie tej kobiety. To wszystko 25 lat temu...
Weiß udał się do świątyni tam odszukał najwyższego kapłana i oddał mu klucze do domu kuzyna hrabiego. Oczywiście przywitał się i zapytał:
- Jedność i siła Imperium!
- Jednośc i siła Imperium!- Usłyszał w odpowiedzi.
- Ojcze chciałbym zapytać o pewną osobę w mieście... czy wiecie może kto żył w domu ... - Eryk powiedział dokładnie to co pamiętał z opisu domu z akt sądowych. Kaplan był człowiekiem w podeszłym wieku, więc może pamięta co nieco.
- W wynajmowanej kamienicy? Oj wielu mieszkańców tam pewnie było, wielu.
- Dokładnie chodzi mi o mieszkańców sprzed ćwierć wieku. Bretończyk, pewna kobieta i ich dziecko.
Kapłan się chwilę zastanowił - Przypomina mi się jedna rodzina. Ale przykra to sprawa była... przykra... zadumał się na chwilę.
- Tak Panie, możliwe, że właśnie o tę rodzinę mi chodzi. Spotkało ich wielkie nieszczęście. Chciałbym się dowiedzieć coś o potomku mieszkających tam ludzi.
- Niestety nie wiem nic Eryku, oddany został wujowi, czy komuś z rodziny. Tyle pamiętam. Ale nie stąd on był, chyba... nie stąd.
- A godność tego malca... już dorosłego z pewnością mężczyzny pamiętacie, ojcze?
- Oj nie, niestety nie... - odpowiedział po chwili zastanowienia.
- Dobrze, dziękuję za rozmowę ojcze, pytam, bo tak jak to bywa z ludźmi... nie wiadomo czy nie chce on pomścić swoich rodziców. Dodatkowo... rozpacz po ich stracie... dobrze wiemy przecież, że po takich ludzi sięgają macki chaosu obiecując ulgę...
- Jakże rodziców pomścić, z tego co świadom jestem, to ten Bretończyk winnym wszystkiego.
- No właśnie dziwnie to wygląda, że już kilku mężczyzn, którzy dwadzieścia pięc lat temu byli małymi chłopacami i bawili się niedaleko tamtej chaty jest w tym momencie martwych. Tak wynika Panie z akt sądowych.
- Wiem Eryku, jeden z nich w naszej świątyni często bywał. Eryku nie ma co sprawy drążyć sprzed ćwierć wieku. Tamci mężczyźni próbowali ratunek nieść, niestety nie udało im się. Na tym poprzestań - odpowiedziałt onem pełnym sugestii.
- Zgadza się Panie, jednakże ludzie giną teraz. Możemy ocalić jednego człowieka. Jeśli w dodatku wspomogą go ludzie tacy jak my, to z pewością uzna to jako pomoc ze strony samego Sigamra. Jego wdzięczność będzie niemożliwa do wyrażenia słowami.
- Dobrze mówisz Eryku, ale myśleć trzeba również o innych kwestiach. Pomóż mężczyźnie, którego uratować możesz, ale sprawy nie rozdłubuj bardziej. Z tożsamością chłopca, niestety pomóc, choćbym chciał, nie umiem.
- Dobrze Panie, tak też zrobię. Gdy tylko hrabia będzie bezpieczny zostawię tę sprawę. Tymczasem spróbuję ustalić kto jest tym mordercą. Dziękuję za pomoc ojcze. Jedność i siła Imperium! - powiedział Eryk przykładając pięść do serca.
Udał się do hrabiego.
 
Aeshadiv jest offline