Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-06-2012, 11:03   #41
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Aaron i Anzelm***


Aaron poszedł z Anzelmem, do dobrze już znanego cyrulikowi miejsca, apteki mistrza Jacobsa. Gdy dochodzili do apteki, w jednym z okien na piętrze, zauważyli ruch. Nic w tym dziwnego, prawdopodobnie aptekarz był po prostu u siebie w gabinecie. Weszli do budynku, przywitał ich jednak tylko charakterystyczny dźwięk dzwoneczka, uruchamianego przez drzwi. Na parterze nie było jednak nikogo. Spojrzeli w kierunku schodów prowadzących na piętro, do gabinetu Jacobsa.

Cyrulik pokazał palcem schody, potem dzwonek, potem położył palec na ustach. I ruszył na górę z dłonią na rękojeści broni. Dotarł pod gabinet i gwałtownie nacisnął klamkę otwierając drzwi.

Gdy tylko Aaron nacisnął klamkę poczuł szereg ukłuć w dłoń. W rozpędzie wykonał jeszcze krok do środka. Spojrzał na rękę… Spojrzał na wygodnie rozpartego na krześle, znajdującym się za biurkiem, na wprost wejścia, Mistrza Jacobsa. Aptekarz nie wyglądał on ani na zaskoczonego, ani kogoś kto zamiar ma się bronić.
- Spodziewałem się Was w większej ilości, ale cóż witam was dwóch… Gdzieś w tym pokoju znajduje się antidotum… – Gdy kończył wypowiadać te słowa Aaron przewrócił się bezwładnie na podłogę. Jacobs spojrzał na Anzelma i kontynuował. - Jak już wspomniałem, gdzieś tu znajduje się antidotum na truciznę. - Anzelm rozejrzał się od razu, a Jacobs kontynuował. - Może więc wśród kilkuset ampułek z truciznami znajdziesz ją sam. Możesz spróbować. Twój towarzysz na razie jest sparaliżowany. Zostało mu jeszcze kilka minut życia, a potem… No cóż, krwotok wewnętrzny, ustanie pracy serca. Twój towarzysz słyszy to i pewnie wie co mówię. Wie też, że do samego końca będzie czuł wszystko bardzo dokładnie, mimo iż nie będzie w stanie się poruszyć. Mam jednak propozycję… Jestem w stanie obiecać wam, że nikt nie zginie, przynajmniej nie tu i nie teraz. W zamian odrzuć prędko broń i wszystko co posiadasz. Rozbierz najlepiej się i stań w tamtym kącie - wskazał palcem przeciwległe miejsce w pokoju. - Jest tam sznur, obwiąż jedną rękę, przygotuj pętlę na drugą , ręce do tyłu i odwróć się. Pamiętaj czas nagli, więc zastanów się prędko cóż czynić. Ja za to jedyne o co proszę teraz, to wysłuchanie mnie. Później zrobicie, co za słuszne uważacie. – Zakończył spoglądając na Anzelma, czekając na jego reakcję. Ręce trzymał pod stołem, ale siedział całkiem luźno, głos jego był równie spokojny. Anzelm widział go pierwszy raz, ale jego wygląd rzeczywiście wskazywał na bardzo podeszły wiek człowieka. Głos był, można powiedzieć, młodszy. Aaron, mógł go teraz spokojnie nasłuchiwać i rzeczywiście zdawał się inny niż kiedyś. Nie wiele mu to jednak dawało, gdyż bez zmian, nie mógł poruszyć, nawet w najmniejszym stopniu ustami.


***Aliquam i Khaldin (NPC) ***

Khazadzi zostali w rezydencji von Viehmanna. Poza nimi i hrabią w rezydencji przebywało kilkoro służących. Przed głównymi drzwiami stało dwóch dodatkowych, wynajętych przez hrabiego ochroniarzy. Aliquam, który w związku z wykonywanym przez siebie wcześniej zawodem, przejął dowodzenie. Musiał zaplanować jak ewentualnie uchronić hrabiego w tej wielkiej rezydencji. Ochronić go przed osobą, która zdołała już pozbawić życie parę osób. I do tego wszystko świadczyło, że pozbawiała ich go bez większego problemu.


*** Eryk ***

Eryk z dala od wszystkich po prostu wyszedł na miasto. Tam chciał poszukać kogoś kto zna język Bretoński. Podobno sprawca miał pochodzić z tej właśnie krainie. Udał się na targ. Pod pretekstem tego, że ma list do przetłumaczenia pytał ludzi o mężczyznę w wieku około 30 paru lat. Podobno jest biegłym znawcą tego języka... A może akurat się uda. I udało się wskazali mu pierwszego, po chwili drugiego i trzeciego. Sam znalazł kolejnego. Tylko jak stwierdzić, który z nich mordercą jest?


*** Wołodia ***

Wołodia rozpoczął rozpytywania po karczmach. Oczywiście najpierw udał się do Słonej. Możliwe, że nawet spotka osobnika, który pewnego wieczora przekazał im informację o trupie. Zanim jednak siadł w oczekiwaniu na niego rozpoczął poszukiwania. Jednak po chwili zdawały się one poszukiwaniami igły w stogu siana. Bretończyków sprawnie posługujących się imperialną w nowej stolicy Ostlandu było wielu. Artystów z tamtego księstwa również.

Siadł jeszcze, może Ślepy zjawi się i będzie coś więcej wiedział. Zamówił niewielką strawę i popitkę, którą otrzymał po paru minutach. Gdy się posilał usłyszał jednego z podchmielonych mężczyzn. Wysilać się, by go usłyszeć, nie musiał. Spity mężczyzna wręcz krzyczał opowiadając różne historie.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewne fakty, które zwróciły uwagę kozaka. Młodzian wykrzykiwał iż jest największym specjalistą od trucizn. Uczniem samego wielkiego Mistrza Jacobsa z Marienburga. Największym spadkobiercą jego wiedzy. - Wielkie smutki nastały, gdy zginął on pożarze! Wielka szkoda! Alem teraz ja największą wiedzę o truciznach posiadam! Jam Wielki Mistrz Kacper! Od rozpoznawania trucizn specjalista!
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 29-06-2012 o 11:07.
AJT jest offline  
Stary 29-06-2012, 13:46   #42
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujaszek wyjął miecz i sztylet i rzekł patrząc na leżącego na ziemi Aarona:
- Waszmości to pojebało jak myśli że będę się rozbierał i związywał. Chcesz poruchać to idź waszmość do zamtuza - uśmiechnął się krzywo - Ale mam lepszą propozycję. Na dole czeka moich dwóch kolegów kransoludów, którzy pragną obić komuś mordę więc albo pogadamy albo cóż...parę osób pójdzie do piachu. Czego konkretnie chcesz i oczekujesz?Wszystko ma swoją cenę
- Oczywiście możemy sobie teraz wesoło porozmawiać - zaczął spokojnie aptekarz. - Pański kolega posłucha. Póki jeszcze może, zegar tyka. A jeśli i na dole znajomi jego, to również na życiu jego zależeć im powinno. Ale wdzięcznym za informację. Przypomnę tylko. Ja zginę, on zginie - wskazał na Aarona. - To czego chce, powiedziałem przed momentem. Obiecałem również, że nikomu krzywda się nie stanie. Obiecać teraz mogę również, że nie polecę ci się w tym kącie wypiąć. Krzywdy ci nie zrobię. Dla bezpieczeństwa, dla pewności. Chyba, że waść chcesz dołączyć do kolegi, ale wtedy kolegami z dołu pogadać będę musiał. A jak mówisz, khazad porywczy może być. I odtrutkę za późno będzie znaleźć. Wybór waści teraz jest.

Wujaszek schował broń i znalazł sobie krzesło.
- Mogę dać Ci słowo Wujaszka, a słowo Wujaszeka cenniejsze od złota i brylantów, nie będę Cię ścigał ani nie wezwę przyjaciół, ani nie zrobię niczego by utrudnić Ci odejście. Rozebrać się nie rozbiorę, bo religia mi zabrania, więc mamy impas. Ja sobie usiądę i albo mi opowiesz co albo mój przyjaciel zginie, potem Ty, pewnie i ja i cały twój trud w chuj poszedł. Więc zastanów się.. - próbował go grzecznie przekonać
- No to impas mamy, tu się zgodzę. Spocznij zatem, ale ciekawe cóż twój przyjaciel pomyśli, gdy tak targujesz się o życie jego. Wybacz, ale ja w słowa twe wiary dać nie muszę, ty ceniąc przyjaciela w moje powinieneś. - Odpowiedział spokojnie
-Jak ten umrze, to znajdę kolejnego - Wujaszek się zaczął targować beznamiętnie wzruszając ramionami
- Zatem masz czas, by z kompanem się pożegnać. A sądząc po postawie swojej, pewnie do niego zaraz dołączyć. Bo ja pomieszczenie to opuścić muszę, pan niekoniecznie - mężczyzna rzekł zdecydowanym tonem. - Cenne sekundy jego życia mijają, a ja też mam do powiedzenia trochę. Polecam szybko się więc zdecydować. Jednym z wyborów gawęda jest, możemy i gawędzić.
- Mogę się związać i rzucić brońmówiąc krótko. Jeśli nie pasuje Ci, trudno. Wrócę do straży miejskie i hrabiego i powiem jak wygląda waszmość. A przyjaciel no cóż.. - trzeba było tą scenę odegrać do końca - będę miał powód by Cię zabić. Tak jak i dwóch khazadów.
- Mocno pewny jesteś, że nie przystając na warunki me pokój opuścisz, a nie dołączysz do kolegi. Choć kolegą twym go chyba ciężko nazwać - zauważył. - Prośba o rozebranie się, na prawdę, nie jest fantazją moją skrytą. Jest ona podyktowana bezpieczeństwem mym, a także tym że nie chce by nikt tutaj zginął. Po cóż mam pana paraliżować, ale jeśli waść chce...
Wujaszek gotowy rzucić się między półki w każdej chwili był, gdyby ten niecny człek chciał mu krzywdę zrobić. Wujaszek wziął głęboki wdech i zaczął się rozbierac. Zrobił co kazał. Oczywiście linę nie zawiązał zbyt mocno,bo po co.
W koncu jeśli przeżyje to dorwie skurwysyna i go zabije. Oj zabije. Nikt nie będzie groził przyjaciołom Wujaszka. Każdy śmieciarz, bezdomny będzie go ścigał. Gdy wykonał co mówił Aznelm spokojnie rzekł:
- Więc zacznij swą łzawą historię.. - starał się silić na uśmiech - w końcu każdy ma jakąś
Aptekarz podszedł od tyłu do Anzelma. Zacisnął dokładniej sznur, po czym usadził go na krześle i na wszelki wypadek kolejnym sznurem jeszcze raz go obwiązał. Było widać, że szkołę wiązania opanował do perfekcji, zna się na rzeczy i nie pierwszy raz robił coś takiego.
- Jak wspomniałem i obiecałem krzywdy nie zrobię, ani Tobie, ani towarzyszowi Twojemu. Kneblować cię nie będę, paraliżować choć mogłem, nie chciałem. Choćby z powodu twych znajomków na dole. Jakby wyglądały dwa trupy tu. Niedobrze, czyż nie? – Zaczął spokojnym tonem. - Wy zrobicie co chcecie później. Może i mnie nawet zabijecie. Może się zemścicie. To już wasze sumienie wam podpowie - mówił zarówno do Anzelma jak i Aarona. - Zacznę więc tą łzawą historię… Odkąd pamiętam, rodzina ma była traktowana jak odszczepieńcy. Ojciec Bretończyk, czyli przybłędą, matka miejscowa kobieta. To nie było łatwe do zaakceptowania przez niektórych. Często byliśmy szykanowani i wyzywani. Zdarzały się nawet pobicia... Pewnie dlatego, gdy czterech pijanych młodzików dobijało się do drzwi naszego domu, matka ukryła mnie w kufrze. Z tego kufra
widziałem, jak została pobita i zgwałcona, a potem, gdy przyszedł ojciec, jak i on został uśmiercony. Tuż przed wyjściem postanowili pozbyć się świadka. Jeden z nich więc zasztyletował i moją
matkę. A nazywa się on Lasse von Viehmann. Potem za kilka koron kupili zeznania dozorcy, który i tak nienawidził cudzoziemców. Tego dnia poprzysiągłem zemstę. Przygotowywałem się do niej ćwierć wieku, a teraz zamierzam ją dokończyć! Jak wspomniałem, do was należy wybór, możecie mnie
ścigać, starać się uratować tego pieprzonego psa. Albo też poczekać tutaj, wtedy już nigdy się nie zobaczymy. Przyjaciel twój odzyska władzę za pół godziny, w tym czasie i ty nie powinieneś się uwolnić. Może on cię wtedy uwolni, może nie. Zobaczymy…
– po tych słowach zabrał swoją niewielką kuszę pistoletową i ostrożnie opuścił pokój. Zabierał również i ostry ekwipunek zarówno Wujaszka jak i Aarona.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 29-06-2012, 18:01   #43
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Aliquam westchnął ciężko przechadzając się po posiadłości. Już sobie przypominał czemu zrezygnował ze stałej posady ochroniarza, na rzecz poszukiwania przygód.
Nuda.
Może i był już wiekowy, nawet jak na krasnoluda, ale nie chciał po prostu siedzieć na dupie i pić piwa. Lepiej wypić piwo po porządnej bijatyce i przygodzie. Znacznie większa satysfakcja, poczucie spełnionych ambicji, no i trunek smakuje lepiej - zwycięstwem.
To wszystko jednak w najmniejszym nawet stopniu nie znaczyło, że ma olać swój przydział przy hrabim. Co prawda nawet nie mógł zapamiętać jego nazwiska, czy imienia (problemy z pamięcią były jego specjalnością), ale musiał dołożyć wszelkich starań by morderca-poeta nie dopiął swego.

Jako pierwsze, zaradził hrabiemu, by nigdy bezpośrednio nie widywał się ze służbą, jedzenie powinno mu być podawane przy wcześniejszym sprawdzeniu przez któregoś z krasnoludów (którzy oszczędzali na strawie). Aliquam polecił też zamykanie drzwi do sypialni na noc, zaś sam chciał spać w tym samym pokoju, co hrabia, na zmianę z Khaldinem, drugi patrolowałby posiadłość hrabiego i jego podwórze. Oczywiście spanie w jednym łożu było wykluczone, khazadowi wystarczyła sofa czy zwykły fotel.
Za dnie też ciągle jeden z nich patrolował okolice domu i dwórko, drugi ciągle ostawał przy hrabim, nie dopuszczał by ktokolwiek ze służby się z nim chociaż widział, o dotykaniu tym bardziej. Tak też szlachcic musiał się sam ubierać, myć, ale o wychodzeniu nie było mowy. Nuda, zamknięcie i widok jedynie dwójki krasnolud, mógł go doprowadzić do szaleństwa, histerii, ale na pewno mógł się czuć bezpieczniej. A to było najważniejsze.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 30-06-2012, 16:05   #44
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Eryk zrezygnował. To było bez sensu... nie chciał przecież oskarżać jakiegoś przypadkowego człowieka tylko dla tego, że zna bretoński. Postanowił usiąść przy fontannie i na spokojnie wszystko przemyśleć.
~ Człowiek którego ojcem był bretończyk a matka była tutejsza... w sumie nie musi znać tego języka... czyli szukanie osoby tłumaczącej jest bez sensu.
Westchął i popatrzył w niebo jakby były tam wypisane złotymi literami podpowiedzi.
~ Dalej... Dozorca... kamienica... bicie tej kobiety. To wszystko 25 lat temu...
Weiß udał się do świątyni tam odszukał najwyższego kapłana i oddał mu klucze do domu kuzyna hrabiego. Oczywiście przywitał się i zapytał:
- Jedność i siła Imperium!
- Jednośc i siła Imperium!- Usłyszał w odpowiedzi.
- Ojcze chciałbym zapytać o pewną osobę w mieście... czy wiecie może kto żył w domu ... - Eryk powiedział dokładnie to co pamiętał z opisu domu z akt sądowych. Kaplan był człowiekiem w podeszłym wieku, więc może pamięta co nieco.
- W wynajmowanej kamienicy? Oj wielu mieszkańców tam pewnie było, wielu.
- Dokładnie chodzi mi o mieszkańców sprzed ćwierć wieku. Bretończyk, pewna kobieta i ich dziecko.
Kapłan się chwilę zastanowił - Przypomina mi się jedna rodzina. Ale przykra to sprawa była... przykra... zadumał się na chwilę.
- Tak Panie, możliwe, że właśnie o tę rodzinę mi chodzi. Spotkało ich wielkie nieszczęście. Chciałbym się dowiedzieć coś o potomku mieszkających tam ludzi.
- Niestety nie wiem nic Eryku, oddany został wujowi, czy komuś z rodziny. Tyle pamiętam. Ale nie stąd on był, chyba... nie stąd.
- A godność tego malca... już dorosłego z pewnością mężczyzny pamiętacie, ojcze?
- Oj nie, niestety nie... - odpowiedział po chwili zastanowienia.
- Dobrze, dziękuję za rozmowę ojcze, pytam, bo tak jak to bywa z ludźmi... nie wiadomo czy nie chce on pomścić swoich rodziców. Dodatkowo... rozpacz po ich stracie... dobrze wiemy przecież, że po takich ludzi sięgają macki chaosu obiecując ulgę...
- Jakże rodziców pomścić, z tego co świadom jestem, to ten Bretończyk winnym wszystkiego.
- No właśnie dziwnie to wygląda, że już kilku mężczyzn, którzy dwadzieścia pięc lat temu byli małymi chłopacami i bawili się niedaleko tamtej chaty jest w tym momencie martwych. Tak wynika Panie z akt sądowych.
- Wiem Eryku, jeden z nich w naszej świątyni często bywał. Eryku nie ma co sprawy drążyć sprzed ćwierć wieku. Tamci mężczyźni próbowali ratunek nieść, niestety nie udało im się. Na tym poprzestań - odpowiedziałt onem pełnym sugestii.
- Zgadza się Panie, jednakże ludzie giną teraz. Możemy ocalić jednego człowieka. Jeśli w dodatku wspomogą go ludzie tacy jak my, to z pewością uzna to jako pomoc ze strony samego Sigamra. Jego wdzięczność będzie niemożliwa do wyrażenia słowami.
- Dobrze mówisz Eryku, ale myśleć trzeba również o innych kwestiach. Pomóż mężczyźnie, którego uratować możesz, ale sprawy nie rozdłubuj bardziej. Z tożsamością chłopca, niestety pomóc, choćbym chciał, nie umiem.
- Dobrze Panie, tak też zrobię. Gdy tylko hrabia będzie bezpieczny zostawię tę sprawę. Tymczasem spróbuję ustalić kto jest tym mordercą. Dziękuję za pomoc ojcze. Jedność i siła Imperium! - powiedział Eryk przykładając pięść do serca.
Udał się do hrabiego.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 30-06-2012, 16:28   #45
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Prawie pół godziny minęło, nim Anzelm i Aaron pozbierali się po pechowej przygodzie. Upokorzeni i wściekli, nie rozmawiali wiele. Wujaszek pałał chęcią zemsty - planował już o jak wytropić i ukarać fałszywego aptekarza. Stolzmann tylko po cichu bluzgał - popuszczając wodzy fantazji, spekulował na temat pochodzenia rodzinnego przeciwnika, jego rzekomych chorób (tak wenerycznych jak i umysłowych), niskiego statusu w subkulturze więziennej i dużego zainteresowania kozami.

Nie chcąc tracić czasu, pośpieszyli do domu hrabiego. Należało ostrzec towarzyszy o możliwym w każdej chwili zamachu. Ich przeciwnik się śpieszył - co oznaczało, że może właśnie czai się do ataku. Niestety bohaterowie nie wiedzieli, jak wygląda napastnik, gdyż ukrywał się on za sprytną charakteryzacją lub magią iluzyjną. Dla własnego spokoju nieco też uprościli opis ich spotkania - powiedzieli, że wpadli w pułapkę i zostali rozbrojeni, ot co.

Wszystkie te rewelacja Aaron opowiadał językiem nieco mniej wyszukanym, niż zwykł w ostatnich dniach. Zamiast „przechytrzyć i wymanewrować adwersarza” było „rozdeptać tę zgniłą pluskwę, ten owoc lędźwi sparszywiałego psa, wytryśnięty w zabliźniony srom starej ladacznicy”.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 03-07-2012, 16:04   #46
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kozak słuchał uważnie słów człeka, który to nie wiedząc czym jest skromność, sam sprowadził na siebie uwagę Wołodii. Kislevczyk wiedział, że teraz należy pogadać z osobnikiem, jednak nie był pewien jaką konkretnie obrać strategię. Przez chwilę przyglądał mu się i w końcu zdecydował, że jakiś czas będzie udawać kogoś innego.
-Trucijizny powijadasz?- rzekł dosiadając się do jegomościa. Minę kozak miał skonsternowaną, jakby uważnie rozglądał się czy ktoś go nie obserwuje -Rzeknij no mi, co tam na składzije ma, bo kupijić coś muszę.- dodał udając, że sprawdza, czy ktoś na niego nie patrzy -Delijikatna sprawa...- rzekł uśmiechając się nieznacznie jakby chciał dać człekowi do zrozumienia, że nie interesuje go typowa rzeź.
- Oj nie nie nie. Ja nie sprzedaję trucizn. Jak to je sprzedawać? Ja rozpoznaje je. Jam Mistrz Kacper - osobnik jednak tonu wciąż głośnego tonu nie zmienił.
-Aha, rozumijem- burknął kozak -Ale... Gdyby kto bardzo nalegał i prosijił?- spytał unosząc brew.

- Gdyby kto nalegał i prosił, to powiedziałbym to samo. Panie ja trucizn nie sprzedaje po karczmach. No co pan panie. - Usłyszał kozak w odpowiedzi.
-A, czyli produkcją siję pan nije zajmujesz, a tylko rozpoznać po dzijałaniu potrafi, da?- spytał by się upewnić.
- Zrobić oczywiście też bym umiał - odparł dumnie. - Wszak jam Mistrz Kacper. Uczeń Mistrza Jacobsa.
-A Mijistrz Jacobs? Żyw, czy już w zaświjatach spoczywa?- nie odpuszczał tematu.
- Mistrz Jacobs spłonął parę lat temu, gdy pożar wybuch w jego pracowni. Niestety. Ale wiedzy w bród przekazać zdołał, nie zaginęła ona razem z nim.
-Mój znajomy zaczął kozak -ma problem z zabijitym za sprawą trucijizny. Możesz z nijim porozmawijać? Pewnije byś odgadł co to za trucijizna byłą.- uniósł brew.
- Z pewnością bym odgadłbym. Na pewno! - rzekł pewnie.
-Gdzije spotkać ciję można? Odszukamy ciję i mój kompan porozmawija z tobą.
- A często tutaj- rzekł wesoło. - Pewnie i w aptece bywał będę raz po raz. Tam szukać mnie można.

-Dobrze. Zatem tam ciję poszukam.- uśmiechnął się -A z tą trucijizną to żem żartował.- dodał poklepując rozmówcę po ramieniu. Kozak opuścił gospodę i od razu udał się do Arona, by poinformować go o spotkanym osobniku. Być może człek coś z tym będzie w stanie wymyślić i zrobić.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-07-2012, 16:46   #47
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Aaron z Anzelmem, gdy tylko udało im się odzyskać władzę nad swymi ciałami, po spotkaniu z aptekarzem, czym prędzej ruszyli do rezydencji hrabiego. Byli świadomi tego, że atak może nastąpić w każdym momencie, a oni są jakieś pół godziny za napastnikiem. Mieli nadzieję, że jednak zdążą przed nim. Nadzieję zgubną…

Już za bramą, parę metrów na prawo od niej, leżał Khaldin. Między Khaldinem, a drzwiami głównymi na trawie leżało dwóch strażników. Jedne bliżej khazada, drugi nieco dalej. Prawdopodobnie, gdy tylko zauważyli co się dzieję, ruszyli przed siebie. Daleko jednak nie zabiegli… Jak Aaron prędko zauważył, każdy z nich miał wbitą w szyję małą strzałkę. Trucizna… Prawdopodobnie ta, której sam niedawno zasmakował. Oczywistym się stało, że minuty życia hrabiego są teraz policzone.

W tej też chwili do rezydencji dotarli też pozostali. Szybko podbieli do Wujaszka i Aarona. Teraz od nich zależy, czy zdadzą szybką relację z tego, co stało się w aptece. Od nich zależy, czy zareagują natychmiastowo próbując uratować hrabiego, czy zagrają też nieco na czasie pozwalając rzeczom dziać się. Na szali stanęło: zyskać przyjaźń wpływowej osoby i obiecane przez nią pieniądze, z drugiej strony godność. Czy wciąż będą mogli mienić się prawdziwymi Bohaterami, czy też w tych czasach już niewielu na tym zależy? Z drugiej strony, czy w ogóle można dać wiarę słowom przebierającego się przybłędy, nad słowa szlachetnie urodzonego? Czy mścić się na kimś, kogo rodzice brutalnie zostali zabici na jego oczach, tylko dlatego, że ujrzał goły zadek Anzelma, wcześniej paraliżując Aarona? Czy półbretończyk ma prawo do zemsty? Czy gdy ów zemsta będzie zakończona, mężczyzna rzeczywiście zniknie? Na te pytania musieli szybko sobie odpowiedzieć.

W tym czasie Aliquam, nieświadomy jeszcze zagrożenia, cały czas pilnował hrabiego. Nie opuszczał go, ani na krok. Von Viehmann nie zdążył się jeszcze zdenerwować tym faktem. To dopiero pierwszy dzień, cenił sobie bezpieczeństwo, jakie miał mu zapewniać khazad. Cenił sobie mocno swoje życie.
- Ubijcie tego kozojeba! Pomiot nasienia bretońskiego pożeracza ropuch! Chce mieć głowę tego sukinsyna! Głowę! - Chodząc niespokojnie w kółko, po swoim pokoju, zaraz przy salonie na górnym piętrze, cały czas pokrzykiwał. W pewnym momencie nastąpiła cisza, sekundę po niej huk spowodowany upadającym, grubym cielskiem, szlachetnie urodzonego. Aliquam zerwał się na równe nogi, nie spostrzegł jednak w tym momencie nic. Nic poza minimalnie uchylonymi drzwiami.
 
AJT jest offline  
Stary 03-07-2012, 18:50   #48
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Aaron przybył za późno. Wszyscy się spóźnili. Nie chcąc tracić czasu, opowiedział pokrótce, co się wydarzyło. Półbretończyk, udając miejscowego aptekarza (magią lub charakteryzacją), oszukał drużynę, zastawił pułapkę na Arona i Anzelma, a teraz zaatakował hrabiego. Cyrulik mówił zwięźle, ograniczając nawet ilość przekleństw. Ominął też wszelkie kwestie moralne, wspomnienie o gwałcie, morderstwie, zemście. Etyka... etyka go nie interesowała.

Na pewno nie ruszy pierwszy do drzwi posiadłości - to zadanie dla lepszych wojowników. Czekając na swoją kolej do działania, sprawdził stan strażników i Khalida - czy byli martwi, nieprzytomni, czy już kompletnie sparaliżowani.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 04-07-2012, 10:12   #49
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wszyscy znali Wujaszka jako miłego, kochanego i czułego człowieka. Jednak sposób postępowania Bretończyka delikatnie mówiąc wkurzył Anzelma. Wartości moralne? Żadnych. Pieniądze i zysk. To świtało przed oczami Wujaszka, który mimo iż rozumiał prawo do zemsty to jednak poczuł się.. "skrzywdzony". Tak więc chęć odegrania się była ważniejsza niż jakieś tam prawo do sprawiedliwości. Poza tym czym był by świat gdyby każdy zechciał mienić się "Karzącą ręką sprawiedliwości".

Wujaszek wyjął miecz i sztylet czekając aż Ci bardziej zdolni i przystosowani do bitki ruszą przodem. Nie zamierzał stracić takiej kasy...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 06-07-2012, 14:50   #50
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Krasnolud wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. Dopiero sekundę później wyszarpnął młot i tarczę, rzucając się czym prędzej w stronę uchylonych lekko drzwi. Gdy biegł nagle dostrzegł dmuchawkę, która pojawiła się w szparze drzwi. Tylko instynktowny unik pozwolił mu uskoczyć, przed nadlatującą strzałką.
- Pokaż się tchórzu! - Warknął khazad zasłaniając się tarczą i od razu szarżując w stronę przeciwnika. Krasnolud z wielkim impetem wpadł na drzwi, tak że otwarły się one natychmiastowo. Skrytobójca zdołał uskoczyć, unikając spotkania z nimi, jednam manewr ten utrudnił mężczyźnie zaaplikowanie Aliquamowi strzałki z trucizną. W tym momencie oczom krasnoluda ukazał się mężczyzna w podeszłym wieku... dziadek, mężczyzna którego już widział, gdy bywał z Aaronem w aptece. Skrytobójca chwycił natychmiastowo za sztylet, na którym dało się zauważyć ślady mazi.
- Krzywdy nie chce Ci uczynić krasnoludzie. Nie wiesz o, co walka się toczy, to sprawa między mną, a nim... odpuść - zwrócił się do khazada. Stali w tym momencie w niewielkiej odległości od siebie, najwyżej trzy-cztery metry. Starszy mężczyzna przyjął pozycję do odparcia ataku.
- Jest to moja sprawa od kiedy zatrudniłem się u tego spaślaka, a to wcale nie jest walka, tylko tchórzliwe skrytobójstwo! A teraz mów mi czemu to robisz, zanim rozkwaszę ci łeb! - Warknął Aliq. Nie wiedział czego spodziewać się po walce z takim człowiekiem, a mógł zyskać na czasie, na wypadek gdyby towarzysze byli blisko.
- Wybacz, jak widzisz nie ma teraz czasu, by wszystko opowiedzieć. Wszystko wiedzą twoi kompani. Im historię powiedziałem i prosiłem, by w drogę nie weszli. Jak widać posłuchali. Krótko więc, ten kto zgwałcił matkę i zamordował rodziców mych, życia jest nie godzien. Cierpiał będzie. Urazy do Ciebie nie żywię, zrozumiałą jest dla mnie twa praca. Ale cel swój osiągnąć muszę. - Odpowiedział Aliquamowi. Khazad widział, że mężczyzna więcej mówił nie będzie.
Wbrew sobie, po paru sekundach krasnolud opuścił broń.
-Lepiej żebyś mówił prawdę. Idź, póki dalej jestem pewien tego, że honor jest ważniejszy od pieniędzy. - Powiedział smętnie. Zabójca szybko zwiał, a Aliquam zaraz pożałował swej decyzji. Znowu pieprzony honor!
Obiecał chronić hrabię, no i robił to, ale radzenie sobie ze skrytobójcami nie było jego specjalnością. Nie poczuwał się do obowiązku mszczenia się za hrabiego, który był niezbyt przyjemnym człowiekiem, szczególnie jeśli zabójca mówił prawdę, wtedy należała mu się zemsta.

Westchnął ciężko stając przed wielkim cielskiem byłego pracodawcy. Zastanawiał się, co powiedzieć towarzyszom, pewnie zadowoleni nie będą, ale nawet gdyby dorwali aptekarza, to nie miałby kto im zapłacić. Zwłokom puściły zwieracze i krasnolud nie mógł już wytrzymać w pokoju, wyszedł szukając kompanów.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172