Bobby westchnął i ponownie sięgnął po łacińską biblię.
- >>A jedną z pieczęci będzie Niewinny Wojownik, którego nie sięgnie Śmierć, puki ostrze nie dotknie jego szyi. Jego krew rozlana na świętych kamieniach otworzy kolejną bramę. Nadjedzie Nowy Mrok.<< - przeczytał na głos po angielsku. - Lilith poluje na tego rodzaju pieczęcie, by uwolnić samego Lucyfera z dna piekieł. Z demonami walczy się tradycyjnie panie Pradecki, solą, święconą wodą i egzorcyzmem. Ten ostatni niestety nie zadziała, bo ta zgraja na zewnątrz jest w swojej prawdziwej formie. Ale jak ich znam to prędzej, czy później opętają paru ludzi i przypuszczą szturm. Tutaj jesteśmy bezpieczni. Schron ma ściany z żelaza pokryte solą. Żaden demon tutaj nie wejdzie, a jeśli już... - Singer wskazał na podłogę na której widniała Pieczęć Salomona. - Pieczęć go zatrzyma na tyle byśmy mogli się z nim rozprawić egzorcyzmem. Mam tu kilka śrutówek z łuskami wypełnionymi solą. Skuteczne i nie zabijają opętanych. Wodna święcona też jest. Powinniśmy jakoś przetrwać i zdołać się wydostać na zewnątrz. Chyba już się domyślam gdzie Lilith chce złamać pieczęć.
- Uda się - odezwała się nagle Anna.
Dwóch Nieśmiertelnych spojrzało na nią z zaskoczeniem.
- Uda, ja to wiem - dziewczyna uśmiechnęła się do nich niewinnie jak to tylko dzieci potrafią.
Minęły dwie godziny nim coś uderzyło w drzwi schronu. Zaraz po tym rozległy się wrzask bólu i przekleństwa. Bobby dał znać reszcie by ustawili obok by łatwo dopaść kogoś, kto rzucił się do przodu na pierwszy ogień.
Drzwi gwałtownie się otworzyły, ale demony w ludzkich powłokach były na tyle inteligentnie by nie wpaść do środka. Zamiast tego tłoczyły się przy wejściu usiłując zając jak najlepsze pozycje.
__________________ Gallifrey Falls No More! |