Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2012, 17:25   #13
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
VONMIR
Mówi się, że pierwsza śmierć, jaką niesiesz, jest najtrudniejsza i brudna. Krew, nierzadko wypadające wnętrzności i smród uryny. Ci, którzy zabijają nie raz i nie dwa, z czasem przyzwyczajają się do owych nieprzyjemnych rzeczy towarzyszących ostatnim oddechom, wraz z którymi ucieka życie. Nigdy jednak nie są w stanie zapomnieć pierwszego razu. Niektórych prześladuje on po nocach, innych dręczy, a jeszcze innym głęboko w umyśle wypala twarz ofiary. Czerwień dominuje we wszystkich wspomnieniach. Właśnie zadałeś swą pierwszą śmierć. Ostrze z łatwością wbiło się w ciało, ocierając się jedynie o żebra i przebiło serce. Widziałeś i czułeś wszystko. Zwierzęce oczy zachodzące mgłą, ostatni oddech zabierający ze sobą życie i gorąc pulsującej krwi. Świat jakby zatrzymał się w miejscu, a wszystko wokół ucichło, by po chwili wrócić z podwójną siłą. Ryk szalejących płomieni zdawał się być jeszcze głośniejszy, lecz odgłosy walki ucichły. Gdy odwróciłeś się, zobaczyłeś Urvyna idącego w twą stronę z mieczem ociekającym posoką. Za nim dostrzegłeś ciało drugiego z napastników. A jeszcze trochę dalej, jego głowę. Dudnienie w twojej głowie przybrało na sile i chwilę później opróżniałeś swój żołądek na bruk ulicy.

rzut k100 na siłę: 48 - SUKCES

YITHNEE

Podczas gdy próbowałaś dojść do siebie i wymyślić plan działania, postać powoli podniosła się i stanęła na chwiejnych nogach. Może i nie czuła bólu, lecz sztylet wbity pomiędzy żebra skutecznie upuszczał z niej krew, osłabiając organizm. Natura rządzi się swymi prawami, a ty jako jej dziecko wiedziałaś o tym. Każdy musi zginąć w swoim czasie. Twój czas był jednak odległy. Twego wroga - bliski. Skoczyliście ku sobie. Ty szybko i zwinnie. On nie. Zanurkowałaś pod ostrzem i z rozpędu wbiłaś sztylet w miejsce tuż pod jego mostkiem. Nie namyślając się ani chwili, chwyciłaś rękojeść i pociągnęłaś w dół. Ta śmierć zdecydowanie należała do brudnych. Otworzyłaś brzuch napastnika od mostka aż po podbrzusze, a krew trysnęła, plamiąc twoje odzienie i barwiąc twe dłonie na czerwono. Postać padła na bruk, a ty odetchnęłaś głęboko, obserwując jak drga z każdą kolejną falą posoki. Po chwili, która zdawała się być wiecznością, znieruchomiało. Miałaś chwilę na oddech, lecz tańcząca wysoko łuna przypominała, że to jeszcze nie koniec. Twoi towarzysze mogli nadal mieć kłopoty.

rzut k100 na zręczność: 4 - NIESAMOWITY SUKCES

YNGVAR

Po chwili oddechu rzuciłeś się w stronę owej postaci, skulonej pod jednym z drzew. Z każdym krokiem dostrzegałeś coraz więcej szczegółów. Włócznia nieopodal jej stóp. Tarcza. Brązowe włosy. Drgające ramiona. Zielony płaszcz którym była owinięta. Kilka kroków od niego zauważyłeś jednak coś, co zatrzymało cię w miejscu. Dwa ciała. Jedno było ciałem któregoś z gwardzistów. Drugiego natomiast niemalże nie dostrzegłeś, gdyż było owinięte w czerń. Jednak światło odbijające się od miecza, który był w nie wbity, zwróciło twoją uwagę. Tymczasem postać w stronę której uprzednio się rzuciłeś, podniosła wzrok. Zapłakane oczy rozszerzyły się, rozpoznając cię. A i ty rozpoznałeś go. Jeden z gwardzistów. Najmłodszy. Podniósł się chwiejnie, plecami cały czas oparty o drzewo. Zauważyłeś, że jego płaszcz i ręce splamione były krwią. Jego ciałem wstrząsały dreszcze, a kiedy odezwał się, również jego głos drżał.
- Z-z-zabił Orrica. Ruszył na mnie, a j-ja musiałem się bronić. Z-zabiłem g-g-go.
Chłopak był kłębkiem nerwów, tyle było widać. Pierwsza śmierć, którą się niesie, zmienia. Gwardzista nie wyjąkał ani jednego słowa więcej. Nie był w stanie. Po prostu stał tam i cicho szlochał, ściskając płaszcz w pięściach.

VONMIR

Urvyn pomógł ci się podnieść i poklepał cię po plecach, chwaląc „piękny, czysty cios”. Sięgnąłeś po swój miecz i wyciągnąłeś go z ciała, podczas gdy najemnik rozejrzał się wokoło.
- A gdzie dziewka? - spytał się ze zdziwieniem.
Nie zauważyłeś tego w ferworze walki, ale rzeczywiście, Yithnee nie było nigdzie widać. Ulica była pusta, nie licząc was i dwóch ciał. Ty i Urvyn stanęliście przed wyborem. Wracacie do gospody, czy szukacie Narsainki?
 
__________________
"Information age is the modern joke."
Aro jest offline