Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2012, 16:46   #47
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Aaron z Anzelmem, gdy tylko udało im się odzyskać władzę nad swymi ciałami, po spotkaniu z aptekarzem, czym prędzej ruszyli do rezydencji hrabiego. Byli świadomi tego, że atak może nastąpić w każdym momencie, a oni są jakieś pół godziny za napastnikiem. Mieli nadzieję, że jednak zdążą przed nim. Nadzieję zgubną…

Już za bramą, parę metrów na prawo od niej, leżał Khaldin. Między Khaldinem, a drzwiami głównymi na trawie leżało dwóch strażników. Jedne bliżej khazada, drugi nieco dalej. Prawdopodobnie, gdy tylko zauważyli co się dzieję, ruszyli przed siebie. Daleko jednak nie zabiegli… Jak Aaron prędko zauważył, każdy z nich miał wbitą w szyję małą strzałkę. Trucizna… Prawdopodobnie ta, której sam niedawno zasmakował. Oczywistym się stało, że minuty życia hrabiego są teraz policzone.

W tej też chwili do rezydencji dotarli też pozostali. Szybko podbieli do Wujaszka i Aarona. Teraz od nich zależy, czy zdadzą szybką relację z tego, co stało się w aptece. Od nich zależy, czy zareagują natychmiastowo próbując uratować hrabiego, czy zagrają też nieco na czasie pozwalając rzeczom dziać się. Na szali stanęło: zyskać przyjaźń wpływowej osoby i obiecane przez nią pieniądze, z drugiej strony godność. Czy wciąż będą mogli mienić się prawdziwymi Bohaterami, czy też w tych czasach już niewielu na tym zależy? Z drugiej strony, czy w ogóle można dać wiarę słowom przebierającego się przybłędy, nad słowa szlachetnie urodzonego? Czy mścić się na kimś, kogo rodzice brutalnie zostali zabici na jego oczach, tylko dlatego, że ujrzał goły zadek Anzelma, wcześniej paraliżując Aarona? Czy półbretończyk ma prawo do zemsty? Czy gdy ów zemsta będzie zakończona, mężczyzna rzeczywiście zniknie? Na te pytania musieli szybko sobie odpowiedzieć.

W tym czasie Aliquam, nieświadomy jeszcze zagrożenia, cały czas pilnował hrabiego. Nie opuszczał go, ani na krok. Von Viehmann nie zdążył się jeszcze zdenerwować tym faktem. To dopiero pierwszy dzień, cenił sobie bezpieczeństwo, jakie miał mu zapewniać khazad. Cenił sobie mocno swoje życie.
- Ubijcie tego kozojeba! Pomiot nasienia bretońskiego pożeracza ropuch! Chce mieć głowę tego sukinsyna! Głowę! - Chodząc niespokojnie w kółko, po swoim pokoju, zaraz przy salonie na górnym piętrze, cały czas pokrzykiwał. W pewnym momencie nastąpiła cisza, sekundę po niej huk spowodowany upadającym, grubym cielskiem, szlachetnie urodzonego. Aliquam zerwał się na równe nogi, nie spostrzegł jednak w tym momencie nic. Nic poza minimalnie uchylonymi drzwiami.
 
AJT jest offline