Wątek: Obłędny Kult
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2012, 13:45   #110
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
*=*=*=*
U wybrzeży Alaronu

Gdy opadł pierwszy, najgorszy szok po rewelacjach z księgi i po ucieczce Randala, a sam Baelraheal miał wreszcie sposobność poprosić swe bóstwo o potrzebne łaski wiedzy - i użyć ich - poprosił wszystkich o chwilę rozmowy, gdy akurat kapitan Celisb siedział przy sterze. Wycie wiatru w szczelinach pomiędzy deskami i huk morza stanowiły znakomitą oprawę dla tego co miał do powiedzenia, jak zdał sobie sprawę z nagłą jasnością.
- Sprawdziłem prawdziwość informacji z kart zdobytych przez imć Coena - skinął ku alchemikowi - Poza Laoną w nas wszystkich wykryłem pewną … skazę … i nie pytajcie nawet jak długo musiałem szukać odpowiedniej modlitwy by to w ogóle było możliwe. Nigdy jej nie stosowałem... - pokręcił z niedowierzaniem głową, zaraz jednak machnął dłonią ku gwardziście.
- Ta skaza jest silna, cóż, genialna wręcz w swym działaniu, i postępuje - mówił spokojnie. - Mógłbym być pod wrażeniem gdybym sam się tak nie bał - uśmiechnął się do zebranych - Na początku jej efektem - zapewne - będą momenty krótkotrwałej utraty przytomności. Nie wiem kiedy będą mieć miejsce. Próbowałem wszystkiego - usunięcia klątwy, leczenia, rozproszenia magii, usunięcia opętania - wyliczał na palcach, kierując te słowa zwłaszcza do Laony i spoglądając na nią - Jest tak silna że w stadium w jakim gwardzista się znajduje nie działają modlitwy które powinny stłumić tę żądzę … mordu czy co on tam odczuwa.
Rozejrzał się po zgromadzonych, spojrzał każdemu po kolei w oczy.
- Musimy się spieszyć. Szansa istnieje - na powstrzymanie Alabashaaran i wyzdrowienie. Mamy trochę roślin z magazynu, mamy nawet popiół z rytuału, wiemy gdzie szukać jego opisu, możemy coś zrobić, nie tak jak ci nieszczęśnicy w lochu - wzdrygnął się na wspomnienie masakry i tego jak jej wizja prześladowała go w snach - Ale mamy i kolejny problem - dotarcie do Mbarneldoru i przekonanie władcy, Elmethaara, do udostępnienia nam zasobów Wielkiej Biblioteki. Nie wiemy dokąd mamy iść by przybliżać się do osady elfów - to po pierwsze. Wyrzuciłem zbędne rzeczy by zabrać ciało Lairiel, wśród nich komponenty do modlitwy która być może pozwoliłaby nam szybciej odnaleźć osadę. Może w wiosce do której płyniemy uda mi się je uzupełnić. Po drugie, i tu robi się naprawdę ciekawie - zerknął na Gustava - elfy z Mbarneldoru są bardzo zgorzkniałe, niechętne wobec zewnętrznego świata. Wynika to z kilku faktów - po pierwsze ich populację przetrzebiły wojny ludzkich lordów Wysp. Setki lat, przez które się toczyły dały się we znaki moim pobratymcom. Dopiero władza Elmethaara i jego iluzje dały im bezpieczeństwo. Sam Elmethaar stracił wielu bliskich z rąk ludzi w trakcie tych wojen.
Westchnął ciężko.
- Ale i Tel-quessir nie są bez winy i tu upatruję kolejnego problemu. Elmethaar i jego pobratymcy czują wielki żal wobec swych braci z innych części Faerunu. Szczególnie Evermeet, to z niego pochodzili koloniści. Elfi Dwór zapomniał o nich, nie przysłał żadnej pomocy. Spróbuję jeszcze ułożyć sobie kalendarium wydarzeń na Wyspach przy wsparciu mości Gustava i Coena, by lepiej zrozumieć dlaczego tak się stało, może to w jakiś sposób pomoże w rozmowach - skinął głową w kierunku obu ludzi.
- Sam Elmethaar stał się zgorzkniały, bezwzględny i bardzo nieufny. Nie sądzę by nawet elfów przyjął z otwartymi ramionami, a do ludzi może się odnieść … jeszcze gorzej. Radzę by ci z was którzy nie muszą podążać do Mbarneldoru pozostali w wiosce czy wręcz na statku - powiedział, dyplomatycznie omijając spojrzeniem Kaisombrę, Gustava czy Coena.
- Zastanówmy się co może przekonać go - i innych mieszkańców osady - do udzielenia nam pomocy. Wszyscy wiemy co się wydarzyło, wszyscy widzieliśmy co narodziło się w zamku, ale Elmethaar nie pomoże nam jeśli nie będziemy wiedzieli czego potrzebujemy i jak z nim rozmawiać. Spróbuję poprowadzić z nami gwardzistę, może jego widok i możliwość zbadania przez Elmethaara przekona go i da nam jakiś argument. Dlatego nie czyńcie mu krzywdy - wskazał kciukiem związanego nieszczęśnika.
- Teraz wiecie tyle samo co ja - powiedział i odchylił się do tyłu, spojrzał w górę jakby szukając natchnienia. - Co do wędrówki do Mbarneldoru … spróbujemy coś wymyślić z Laoną by przebyć zabezpieczenia. Łatwo nie będzie, ale … mamy trochę czasu na przygotowania - spojrzał na niebieskooką, potem na każdego po kolei. - Pytajcie, mówcie co wam na sercu leży, każdy pomysł na wagę życia. Nie tylko naszego.
Pomilczał jeszcze przez chwilę.
- Chyba wiem jak rozmawiać z Elmethaarem - mruknął - Miałem do czynienia z kimś takim jak on... Jeśli chcecie, mogę spróbować z nim ponegocjować, zobaczyć jak daleko uprzejmość nas doprowadzi.
- Wiedz Baelrahealu, że choć wierzę szczerze w Twoje słowa... Nie jestem w stanie pozostać w zgodzie ze swym sumieniem, jeśli przyjdzie mi ostać się w wiosce. Wykluczone. I nie chce motywować tego jedynie pustą pychą rycerza. Po pierwsze przyjacielu, sam wspomniałeś, że klątwa cały czas postępuje. Co jeśli zaatakuje mnie lub Coena kiedy zostaniemy sami w wiosce? A Kaisombra? - Gustav zerknął w kierunku cienia. - Oddam rozmowy w wasze ręce, jednak na Tempusa... Nie pozostawiajcie mnie w tyle.
Gwardzista Boga skinął głową i nie skomentował. Może Gustav miał rację, może nie - ale siłą nikogo nie mógł przymuszać do pozostania ale i marszu również … za wyjątkiem obłąkanego żołnierza.
- Nie wykryłem by ktoś próbował nas odszukać jak na razie, ale obawiam się że obecność klątwy sprawia że łatwo byłoby nas odkryć - powiedział. To mu o czymś przypomniało.
- I jeszcze jedno - nie jestem w stanie ocenić, przynajmniej w tej chwili, czy klątwa może przenosić się na inne osoby w naszym otoczeniu ale nie mogę tego wykluczyć. Więc starajcie się nie obściskiwać nadmiernie z miejscowymi.

Pieśniarz słuchał kapłana w skupieniu starając się zapamiętać każde slowo. W końcu tak jak wspomniał Bael, znajomość historii może im się przydać. Im więcej będą wiedzieć tym lepiej.
- Przyznaję Ci rację Baelrahealu. Także moim zdaniem Elmethaar będzie potrzebował konkretów. To czego chcemy, po co tego chcemy i jeszcze jednego -zrobił krótką pauzę i westchnął krzyżując ramiona na piersi- Co on z tego będzie miał, musimy mu przedstawić skalę problemu, że na jego lud który już wiele wycierpiał może spaść nieszczęście większe niż potrafi to sobie wyobrazić i by chronić swój kraj powinien nam pomóc. Pomagając nam pomaga też sobie i tysiącom elfów zamieszkujących te ziemie. Mały “atak” w jego słabą stronę czyli oddanie swojemu ludowi całym sobą może być dobrym posunięciem. Trzeba to jednak zrobić z głową by nie odebrał tego jako groźbę bo wtedy nic nam już nie pomoże.

Gwardzista Boga skinął głową Salarinowi, spojrzał po pozostałych.
- Dobrze, może z wyjątkiem tego że elfów nie pozostało już chyba tak wielu na Wyspach. Co jeszcze?
Potarł bliznę na piersi, uderzył kostkami palców o siebie, przygotowując się do dłuższej dyskusji...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline