Kasimir oddzielił się od pozostałych i ruszył na tyły rezydencji. Reszta, po krótkiej naradzie, ustawiła się w szyk i weszła do budynku. Pierwszy szedł kozak, pewnie trzymający swój, niedawno zdobyty, topór. Tuż przy nim akolita Sigmara z potężnym młotem. Ich tyły osłaniał Aaron, który zdołał odnaleźć swoją kuszę. Cyrulik musiał jednak uważać, by na małej przestrzeni, nie ustrzelić swojego. Przy cyruliku szedł Anzelm u którego żądza zemsty osiągnęła maksymalny poziom. Jak on śmiał tak postąpić z Wujaszkiem? Jak śmiał?!… Na zewnątrz pozostał Alex, pilnował wyjścia, gdyby skrytobójca zdobył się na ucieczkę. Pilnował również Khaldina i strażników, by po prędce wytłumaczyć im sytuację, jak się tylko zbudzą.
Niemalże w tym samym momencie, jak grupka postanowiła wpaść do mieszkania, Aliquam zdecydował się odpuścić półbretończykowi. Odwrócił, się pozwalając aptekarzowi odejść. Po obejrzeniu ciała pracodawcy ruszył w kierunku schodów, w połowie których stanął twarzą w twarz ze swoimi kompanami. Kompanami, którzy pędzili właśnie co sił, by ocalić hrabiego. Kasimir też był już w budynku, znalazł drugie wyjście i przeanalizował wszystkie możliwości ucieczki z rezydencji. Był pewien, że napastnik go nie zaskoczy.
***
Choć ci w rezydencji tego nie widzieli, na ziemię nagle padł Alex. Wcześniej poczuł jak coś wbija mu się w nogę. Czuł ból promieniujący od kończyny, jednak poruszyć się nie mógł. Parę sekund później zaznał jeszcze szturchnięcia nogą. Najwidoczniej ktoś sprawdzał, czy paraliż poskutkował. Po kilkudziesięciu sekundach, o dziwo, Alex jakby zaczynał odzyskiwać czucie. Najpierw palce, później dłoń, możliwe że trucizna nie zadziałała, tak jak powinna.
Ostatnio edytowane przez AJT : 07-07-2012 o 09:13.
|