Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2012, 20:56   #16
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Ogłoszenie ewakuacji wprowadziło prawdziwą panikę. Widać załoga nigdy tego nie ćwiczyła. Isztar i dwójka pilotów widziała jak jakiś łowca strzela do obsługi blokującej mu ciasne przejście. Wypalone zwłoki upadły na ziemię. Kątem oka zmierzył Annę wzrokiem, jednak nie poznał jej ani nieprzytomnego kapitana. Czerwone syreny pochłaniały trzewia statku spodziewającego się swojej zagłady. Hałas głosów był nie do zniesienia. Szli bocznym korytarzem , tak polecił jeden z pilotów , cały blady i przerażony. ‘’Słodka Wolność’’ była ustawiona wprost na szarą powierzchnię Nar Satiel. W wielkich kraterach paliły się jasne światła- przeróżne bazy i stacje podlegające Decimusowi.

-Nagrabiłaś sobie panienko- odparł ten odważniejszy z pilotów z ogniem w oczach- Złapali cię dla Flex`u prawda?

- Podobno. Ale ani o Flexie, ani o was nigdy nie słyszałam i nie mam pojęcia skąd wy wiedzieliście o mnie.

-Kapitan- powiedział to i spojrzał na nieprzytomnego starego- mówił o tobie jak o jakimś cennym skarbie. Klejnocie. Ważnym kontraccie. Jak...- zawahał się- jak to robisz? Te rzeczy?

- Prowadź to transportera. - urwała dalszą dyskusję. Co za dużo to nie zdrowo, a kaprysy też należy CZASEM przykrócać.

Boczna strona statku szybko zaprwadziła ich do hangarów. Przed grodziami stało sporo osób. Strzelało w metalową bramę nadając jej rozżażone piegi.

-TY TĘPY CHUJU WPUŚĆ NAS DO ŚRODKA! INACZEJ TU KURWA ZGINIEMY- powiedział łowca w bezrękawniku i wystrzelił z swojego ciężkiego lasera.

- I w takich momentach żałuję, że nie skubnęłam jeszcze żadnemu inkwizytorowi infernopistola. - stwierdziła Isztar w powietrze.

Nikt nie zwracał na nią uwagi jeszcze. Jakiś typ rozbiegł się i wparował z całej siły w drzwi. Upadł na ziemię z wybitą kostką, rozległy się śmiechy.

- Ruszyć dupy! - Warknęła Isztar głośniej - Kto ma lasery ze mną w szeregu i wszyscy razem! Przepalmy się do środka! - wyszła wprzód odbezpieczając goracowiązkowy karabin.

Zebrani łowcy popatrzyli na nią dziko. Po chwili spostrzegli pilotów i kapitana.

-Uratowałaś kapitana?! Co z nim kurwa? Czemu nie on wydał rozkaz ewakuacji?

- Został ranny podczas walki. Mostek prawie został zdobyty przez uwolnioną więźniarkę, ale dzięki jego odwadze i umiejętnością zginęła. Statek zaraz wybuchnie tępu chuju, nie ma czasu na szczegóły! Pomożecie mi dostać się do środka, czy nie?! - warknęła

-Pokażmy kapitana temu chujowi w sterowni hangaru a otworzy nam wrota. A potem... STŁUCZEMY GO KURWA NA ŚMIERĆ!!!

- Też może być. - przytaknęła odsuwając się na bok.

Piloci przesuneli ciało bliżej drzwi. Rozległ się głos z głośników.

-Chłopaki wpuszcze was, ale nic mi nie róbcie... dobrze!

-STUL RYJ TĘPY CHUJU I OTWÓRZ TE PIERDOLONE WROTA!- wykrzyczał szeroki w barach łowca i wystrzelił w kamerę. Ta stopiła się momentalnie.

Brama otwarła się, po pewnym wahaniu.

Isztar przecisnęła się w pierwszej kolejności razem z dwójka pilotów i kapitanem. Nikt nie śmiał pchać się przed Niemiłego.
- Który jest najlepszy? - zapytała pilotów idąc wgłąb hangaru.

-Najszybszy? Myśliwiec kapitana... najlepszy względem wytrzymałośći i pojemności, transportowiec- odparł bez nieszczerości pewny siebie pilot- Zabierzesz nas?

- Tak. Nie jestem pilotem. Zmieścimy się we czwórkę w tym myśliwcu?

To trochę przeraziło pilota. Zblakł jak ten drugi. Tymczasem strażnik hangaru miał skalpowaną głowę i ucinane uszy. Ryczał jak zarzynana świnia.

-Tylko dwie osoby. To typowa wyścigówka.

- Dobra. Więc prowadźcie do najszybszej jednostki, zdolnej pomieścić cztery osoby, którą potraficie latać.

-Taa.

Dotarli do sporego ciężkiego myśliwca zaopatrzonego w pociski i podwójne lasery plus jeden ciężki bolter. Pilot pogrzebał w kieszeni i wyjął kartę.

-Otwiera wszystko. Przepustka kapitana. Faktycznie drzwi się otwarły. Wnaleźli się w pokaźnej choć oszczędnej przestrzeni, dwa miejsca dla pilotów , dwa dla obsługi broni, plus jedno dodatkowe dla nawigatora/ obsługi wyposażenia.

- Świetnie. - pochwaliła Isztar - Posadźcie go i zabierzcie nas stąd. - poleciła.

-Jest jeden problem...- powiedział pilot , drugi właśnie rzygał- otwierając grodzia dojdzie do dekompresji. Mogę wymusić otwarcie za pomocą panelu i karty kapitana. To zabije tamtych ludzi.

-Pierdol ich Raym- powiedział ten który skończył wymiotować.

- Hah! - zaśmiała się Isztar - Słyszałeś wodza. Mamy maksymalnie trzy minuty, to i tak za mało, a dla kogo życie było ważniejsze niż lincz już zdążył się zapakować do transportowca. Wykonać.

-Taa- powiedział dość mizernie Raym. Dodłożył kapitańską karte pod czytnik , ekran zaświtał na zielono , wklepał parę klawiszy na konsoli , ekran ożył karminową czerwienią. Rudy pilot przez chwilę się wahał , w końcu nacisnął największy przycisk. Zabrzmiała syrena a wraz z nimi paniczne krzyki tych, którzy nie zdążyli wsiąść na pokład. Wrota rozpoczeły się otwierać. Rozległ się syk uciekającego powietrza. Raym złapał za stery, powciskał parę guzików i przełączników a ciężki myśliwiec wzbił się w górę. Silniki nabrały ciągu i wylecieli z ‘’Słodkiej Nadziei’’... razem z stertą duszących się prawie- trupów.
 
Arvelus jest offline