Twardy pobiegł do bramy ile sił. Nie wiedział o co chodzi ale wyraz twarzy kislevczyka mówił sam za siebie. To co zobaczył było szokujące. Ogr trzymający w rękach Felixa właśnie wchodził przez bramę. Wcześniej w nią walił obok był Yerg obaj wyglądali jakby zaraz mieli wykorkować. Mnóstwo ran... Scenki dopełniali jego ludzie i strażnik bramy wszyscy gotowi wygarnąc do ogra z czego tylko mają. Co ciekawe ten ostatni nie wykazywał “jeszcze” oznak agresji. Gdyby miał zabić jego ludzi raczej by ich tu nie przynosił
-Co tu się kurwa dzieje!- rzucił Twardy w próżnie bowiem każda odpowiedź zmieniająca jego stan głębokiego zadziwienia będzie niezwykle przydatna.
- Borunie, postaw mnie na ziemi proszę... - powiedział Felix ledwo co. Z jego pół-otwartych ust na ziemię ciekła już mieszanka krwi i śliny. Nie widział nic. Mgła powoli ogarniała jego oczy.
Ogr niczym posłuszny sługus odłożył łucznika na ziemię. Dwójka kislevskich wojaków od razu pomogła Felixowi odejść kilka metrów w bok, kładąc go pod ścianą. Sekunde później obok męża klęczała Helena.
-Trzymaj...- syknęła odkorkowując flakon z błękitną mazią. Felix czuł obrzydzenie smakiem mikstury, jednak wiedział, że tylko to może go uratować. Przełknął całość krzywiąc się na twarzy. Najgorszy ból minął po kilku chwilach a Felix czuł dziwne uczucie, jak głęboka rana w jego ciele samoistnie się zasklepia.
-Dobra, dobra.- zagrzmiał Borun -Umowy dotrzymałem, teraz złoto...- zwrócił się do stojącego obok Yerga, kompletnie ignorując krzyki Twardego.
Felix cały czas chwiejąc się i trzymając za ranę kiwnął głową na słowa ogra. Czuł ból w klatce piersiowej. Jakby setka małych igieł zszywała mu ranę. Syczał i wił się przez chwilę.
- Kurwa... czy te miksturki zawsze muszą tak napierdalać?! - zapytał przez zęby.
Popatrzył po chwili przymrużonymi oczyma na ogra.
- Dobrze Borunie, dotrzymałeś umowy, ja też dotrzymam. Myślę, że możesz nawet dostać aż nadto złota, jak opowiesz nam co nieco o tych podłych skurwielach z lasu...
Zerknął na Twardego po tych słowach.
- Przyjacielu... przynieś mu złoto... proszę. Nawet jeśli miało to być ze wspólnego. Oddam wszystko nawet gdybym miał na jedzeniu dla siebie oszczędzać.
-Zgłupiałeś?- syknęła Helena -Przecie to twoje życie, chcesz za nie płacić?- pokręciła głową.
-Taaa... Kobiecina dobrze prawi.- wtrącił się Teodor -Się każdy dorzuci i po problemie.- dodał. Ogr milczał, czekając na obiecaną nagrodę. Z pewnością był gotowy sprzedać informacje za dodatkowe złoto.
- Jak uważacie... Powiem Wam jednak, że w lesie... gówno znaleźliśmy... - Felix widział jak towarzysze patrzą na niego. Myśleli chyba, że to żart.
- Dosłownie... gówno... wielki jak rosły koń. Krasnoludy chaosu, które widzieliście przed warownią mają coś na usługach co potrafi wysrać taki kawał gówna... Borun na pewno wie co to jest i chętnie się podzieli z nami tymi informacjami za drobną opłatą.
Borun zawiesił ręce na piersi spoglądając z satysfakcją na Twardego. Najwyraźniej wiedza, którą posiadał była według niego niezwykle cenna. |